W związku z zamieszaniem wywołanym niefortunną wypowiedzią Adama Małysza wzburzone dyskusje ostatnich dni czy wręcz kłótnie toczyły się ciągle wokół tych samych spraw i słów. Wałkowano bez przerwy, co kto ma prawo powiedzieć, krytykowano krytyków Mistrza tudzież wykorzystywano jego wypowiedź do pognębienia różnych nielubianych. Ponieważ cała dyskusja odbywała się w dość histerycznej atmosferze, zupełnie umknęła uwadze pewna abstrakcyjna postać towarzysząca od pewnego czasu rozpoczynającej się kampanii wyborczej a w szczególności tematowi katastrofy smoleńskiej.
Postać ta to "Przeciętny Polak". Przemyka się on ostatnio wszędzie, gdzie mowa o niewygodnych problemach i gdzie należy pognębić opozycję. Figura o nazwie "przeciętny Polak" jest przy tym pusta, kłamliwa i manipulatorska. Nie sposób nie dostrzec, że zaczyna ona powoli zajmować miejsce "(Młodych), wykształconych z dużych miast". "MW z DM" nie da się utrzymać dalej. Konstrukcja rozpadła się i coraz mniej ludzi wierzy w dotychczasowy dogmat, że jak wykształcony, to PO a jak niewykształcony, to PiS.
Kreacja MW z DM była przez kilka ostatnich lat symbolem identyfikacji prawomyślnych wyborców jako tej lepszej części społeczeństwa, zaliczającej samą siebie do elity. Z drugiej strony służyła ona poniżeniu i deprecjonowaniu obozu przeciwnika, miała wywołać kompleksy niższości u wyborców nieprawomyślnych i w efekcie doprowadzić do słusznego zagłosowania. Tam obracali się ludzie wykształceni i zamożni, tu jacyś po podstawówce, biedni i prowincjonalni i sam obywatel miał podjąć demokratyczną decyzję, do której grupy chce się zaliczać.
Erozja konstrukcji MW z DM była od pewnego czasu widoczna, jej ostateczne unicestwienie nastąpiło pod krzyżem. Mimo intensywnych wysiłków mediów zaprzyjaźnionych, przeciwstawiających bez przerwy stare kobiety z wybrakowanym uzębieniem i zapyziałych mężczyzn (obrońcy krzyża) grupom ludzi młodych, dobrze ubranych i rozprawiających o rozdziale państwa od kościoła, mit rozpadł się. Nie bez pewnej zasługi pozostali przy tym młodzi i starzy obrażający i atakujący modlących się ludzi, sikający, wrzeszczący i ryczący.
Konstrukcja MW z DM obejmowała oprócz oczywistego kłamstwa i manipulacji jeszcze kilka innych słabych punktów. Jeden z nich to nadmiar ambicji i zbyt wysoko postawiona poprzeczka dla realnych wyborców partii masowej, jaką jest PO. Jest to fenomen nie tylko polski, tak samo dzieje się i w innych demokracjach - partie tzw. ludowe czy centrowe chcące osiągać wyniki w okolicach 40 - 50% muszą z natury rzeczy mniej lub bardziej podobać się wszystkim (element populizmu). Toteż zrozumiałe, że sporej grupie wyborców PO raczej bliżej do posła Węgrzyna, który chce spokoju od gejów ale za to mógłby popatrzeć sobie na lesbijki, niż do teoretyczno-socjologicznych wynurzeń intelektualistów związanych z dawną UW czy z "Gazetą Wyborczą". Argumentacja o elicie i dobrym wykształceniem mogła funkcjonować tylko przez krótki okres.
Przed zbliżającymi wyborami należało więc też na gwałt - czasu zostało niewiele - stworzyć coś nowego, co mogłoby zająć miejsce wyśmianego i podupadłego mitu MW z DM i co by w dalszym ciągu pomagało wpływać na mniej zorientowaną czy mniej zainteresowaną polityką część społeczeństwa. W ten sposób do akcji wkroczył "Przeciętny Polak". O "Przeciętnym Polaku" wiadomo tylko tyle, że wszędzie śpieszy na pomoc rządowi. Widać także, że jest to postać w stosunku do MW z DM nieco zdegradowana intelektualnie i kulturowo tak, jak i zdegradowana została w ostatnich latach a w szczególności po smoleńskiej katastrofie jakość życia publicznego i jakość debat.
A więc, kto to jest w ogóle ten "Przeciętny Polak"? Czy jest to biedny rolnik z Podkarpacia, technik dentystyczny z Wrocławia czy prawniczka z korporacji z Warszawy ukrywająca w pracy skrzętnie swe poglądy z obawy przed mobbingiem (np. wyborcy PiS)? Czy jest to absolwent politologii praktykujący od roku bez umowy o pracę po różnych warszawskich redakcjach, postępowa emerytka z Gdańska, czy dobrze sytuowana lekarka z Rzeszowa, która nie znosi J.Kaczyńskiego (np. wyborcy PO)? Czy jest on zamożny czy biedny? Czy jest pobożny i chodzi do kościoła czy zwalcza dewocję wywijając krzyżami z puszek po piwie? Czy spędza weekendy w centrach handlowych czy na wycieczce w lesie?
Ciągle nie wiemy o nim nic. O ile w krajach o bardziej wyrównanym poziomie życia może mieć sens wyciąganie średniej dotyczącej np. przeciętnych dochodów czy przeciętnego standardu życia a stwierdzenia, jak żyje przeciętny Holender czy przeciętny Duńczyk mogą coś konkretnego mówić, to w społeczeństwie tak podzielonym pod względem ekonomicznym i tak spolaryzowanym politycznie jak polskie statystyka taka nie daje właściwie żadnego klarownego obrazu. Po zsumowaniu i podzieleniu wszystkich wskaźników musiałoby wyjść, że przeciętny Polak żyje średnio dobrze i średnio dostatnio, jeździ samochodem klasy średniej, ma średnio duże mieszkanie czy skromny dom i głosuje na PJN czy PSL, gdzieś między PO a PiS. Dziwacznie i bzdurnie - jak powszechnie wiadomo, tak nie jest.
Na temat statystyki funkcjonuje bardzo wiele bonmotów i dowcipów ale tu najtrafniejszy będzie chyba ten, jak to statystyczny Polak myje sobie nogi. Po zliczeniu pedantów i brudasów i po odpowiednim podzieleniu sum wyjdzie, że Polak przeciętny myje sobie ok. jednej nogi dziennie. Dokładnie tak samo ma się sprawa z "Przeciętnym Polakiem" na użytek kampanii wyborczej. Wszystkie stwierdzenia owego "Przeciętnego Polaka" są więc nieprawdziwe i manipulatorskie. Przyjrzyjmy się dokładniej temu, co "Przeciętny Polak" w ostatnich czasach mówił. A więc twierdził on, że ma dosyć katastrofy smoleńskiej, że śledztwo go w ogóle nie interesuje i że chce zakończenia sprawy. Jaki przeciętny Polak? Czy ten, co nie chodzi głosować? Ten się raczej w ogóle w takich sprawach nie wypowiada, więc to nie ten to mówił. Przeciętny Polak, który chodzi głosować? Tu spora część powie z całą pewnością, że chce aby sprawa została rzetelnie wyjaśniona a mała część być może, że nie jest zainteresowana. Ale powie to tylko jakaś konkretna część a nie żaden "Przeciętny Polak". I tą grę "Przeciętnym Polakiem" powinni rozważyć wszyscy wyborcy przed pójściem do urn.
Czas pożegnać się z kreacją "Przeciętnego Polaka", wymyślonego po to, aby niezdecydowane masy wyborców miały nowy symbol identyfikacji. Identyfikacji w kierunku, którego życzy sobie rząd i rządząca partia. Pożegnanie to nie przyjdzie z trudem, gdyż postać jest sztuczna, zakłamana i podejrzana. Ogólnie mówiąc nieprzyjemny typ. Od takich lepiej od razu uciekać jak najdalej - obcując z nimi można narobić sobie wiele kłopotów, także i na przyszłość. W żadnym wypadku człowiek myślący i przewidujący nie powinien się z kimś takim identyfikować ani go naśladować.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka