W Rzepie dziś można poczytać art Marka Migalskiego pod wiele mówiącym tytułem "Matrix Donalda Tuska". Artykuł ten stawia tezę że Tusk koncentruje się na formie, pomijając treść polityki. Chce abyśmy dyskutowali o stylu w jakim odchodzi rząd PiS (bo na tym tle Tusk wypada dobrze) a nie treści. A treść rządów PiS była realna i namacalna - pisze Migalski o "pełnokrwistych politykach" w rodzaju Ziobry i Giertycha co co dokonywali reform.
Tusk chce zostać administratorem, ładnym i układnym, bo tylko to da mu szanse na wygranie wyborów Prezydenckich. "Tusk, wydaje się, wybrał strategię trwania, konsumpcji wzrostu gospodarczego i absorpcji środków unijnych, kosmetycznych reform finansów publicznych itp. Żadnej rewolucji, żadnego szarpania cuglami – dryf."
Art ten o tyle trudno jest skomentować bo nie znamy nawet expose Tuska więc nie bardzo jest do czego się odnieść. Migalski postanowił zabawiać się w wróżkę i wysnuł jeden z możliwych scenariuszy i tak to należy traktować. Ale jednak parę rzeczy zasługuje na komentarz:
1. "Nie będzie podatku liniowego, bonu edukacyjnego, ordynacji większościowej – wszystkie te rezygnacje zostały wymuszone na Tusku przez Pawlaka. I lider PO łatwo oddał fundamentalne dla swojej partii postulaty programowe."
Zarzut poważny ale moim zdaniem chybiony. PO owszem, była (i pewnie jest) za liniowym. Tyle że głośno o nim mówiła dwa lata temu. W kampanii 2005 a nie 2007. W dodatku Polacy nie bardzo chcą podatku liniowego. Gdyby PO była partią na poziomie 10% to mogłaby głośno i wyraźnie popierać tą idee. Ale w sytuacji kiedy ma tylu wyborców to po prostu musi zaakceptować (jeśli jest racjonalna) opinię swojego elektoratu. No i - kiedyś uważało się że właśnie liniowy przyniósł jej w 2005 porażkę. Dziś jednie elegancko dzięki PSL udało się jej pozbyć problemu liniowego podatku. Zresztą PSL mówi już o podatku płaskim, czyli takim jak proponował PiS na 2009 gdzie 99,9% ludzi płaci 18% - czyli PSL jest wrażliwe na formę ("liniowy" jako straszak) ale nie na treść. Sprawa bonu edukacyjnego nie jest jeszcze specjalnie przesądzona, w jakimś wariancie, PSL może nawet to poprzeć. A sprawa JOW upadła bo i tak nikt by za tym nie zagłosował (a Prezydent zawetował). Trudno oczekiwać że dla jednego z wielu postulatów PO, PSL zgodzi się na samorozwiązanie.
2. Migalski zdaje się być zwolennikiem tezy o wyższości "pełnokrwistych polityków" to jest takich, może ostrych, może brutalnych, czasem wręcz chamskich ale właśnie przez to "realnych" nad politykami łagodnymi, koncyliacyjnymi, układnymi czyli przez to "wirtualnymi". Pokutuje tu myślenie Carlem Schmittem (popularny w zapleczu PiS, np u Cichockiego) gdzie władza realna tożsama jest z siłą i konfliktem. Polityk który wznieca konflikt jest realny. Ten co ceni kompromis jest wirtualny.
Fascynacja konfliktem i przeciwstawianie go kompromisowi jest moim zdaniem zgubne i jałowe. PiS przez to przegrał wybory, a w dodatku konflikt, taki totalny jak to było w wykonaniu np Ziobry (czyli tego pełnokrwistego), de facto skutecznie uniemożliwia realne zmiany. Zmiany tą drogą możliwe są w sytuacji rewolucyjnej, takiej jak w 1917 ale nie w zwykłym państwie demokratycznym po wyborach. Swoją drogą jest to też zarzut do Sierakowskiego i jego afirmacji konfliktu jako sposobowi na budowę lewicy.
3. Migalski zdaje się też nie rozumieć że rządzenie PiS w dużej mierze koncentrowało się właśnie na kwestiach werbalnych, wirtualnych, te konflikty, wbrew temu co zdaje się sugerować Migalski, to sprawy dosyć marginesowe i w 99% dotyczyły bijatyk słownych. Kaczyński zarządzał państwem poprzez pokrzykiwanie o ZOMO a nie poprzez realne zmiany w gospodarce czy innej dziedzinie życia społecznego. Czy słowa "wybrał strategię trwania, konsumpcji wzrostu gospodarczego i absorpcji środków unijnych, kosmetycznych reform finansów publicznych itp" nie pasują jak ulał do PiS??? Albo "premier wie, [...], że prowadzenie prawdziwej polityki, a potem rozliczenie się z jej efektów mogłoby być dla niego i jego planów zabójcze, dlatego postanowił przenieść pole konfliktu na sferę metapolityczną – w rejony symboli i stylu. Tu kontakt z rzeczywistością nie jest konieczny, tu można ją kreować."???? Te cytaty mające opisywać Tuska, opisują świetnie Kaczyńskiego. Kaczyński błędnie wybrał symbole i styl ale robił dokładnie to samo o co posądzą Migalski Tuska.
W tym sensie opisywana przez Migalskiego jego wizja Tuska nie rożni się niczym od poprzednika. Jedynie Tusk używać będzie innego słownictwa, dostosowanego do jego elektoratu. PiS miał taki a nie inny więc mówił o oligarchach a PO musi mówić o miłości.
4. Migalski pisze że za jakiś czas "plan zagadania rzeczywistości" PO się skompromituje. Lecz nawet jeśli uznamy że taki plan jest to sam Migalski udowadnia że sprawa nie musi się wydać. On do dziś zdaje się wierzyć w "realność" PiS i programu tej partii. Ziobro z Giertychem tak go uwiedli swoimi konferencjami i "reformami" że uznaje ich za "pełnokrwistych polityków". PO też może mieć legion "swoich" Migalskich (Wildsteinów, Zarembów, Karnowskich itd) i jakoś dać radę przeżyć "kompromitację swojego planu". Migalski pisze że "minie okres miodowy i żurnaliści zaczną się pytać, co robią ludzie Tuska". A czy dziś (czyli wtedy kiedy to nic nie kosztuje) Rzepa pyta jakoś szczególnie mocno o rządy PiS? Ocean rozgrzeszenia jaki na Salonie24 pojawił się po "skoku Prezydenta na teczki WSI" pokazuje że "żurnaliści" nie muszą wcale zmieniać poglądów jeśli wypływają nowe fakty.
5. "Tuska zdradzi Pawlak". Moim zdaniem będzie na odwrót. PO tak mocno przytuli PSL ze zadusi ich ostatecznie i totalnie. Bo co będzie jak rząd Tuska odniesie sukces? Więcej głosów dostanie PO a nie PSL. A co będzie jak poniesie porażkę? PO spadnie do 20% a PSL do 4%. Bawiąc się we wróżby skłaniam się do wariantu że za 4 lata PSL zostanie wchłonięte do PO i w najlepszymi razie będzie coś na kształt relacji CDU/CSU. Pawlak nie chce być ostatnim co gasi światło za PSL dlatego nie zdradzi PO. A za to bać się będzie żeby Tusk nie wywinął mu takiego numeru jak Miller co wywalił PSL z rządu parę lat temu.
6. "Każda dyskusja publicystów i naukowców zaczyna się i kończy pytaniami o styl uprawiania polityki – w jakiej sali odbyła się jakaś uroczystość, czy uśmiechano się, jak długie były listy polityków do siebie, czy to ładnie, że kogoś nie było lub że ktoś był, czy jakieś sformułowanie nie było aby zbyt ostre..." - mam wrażenie że Miglaski nie rozumiem czym jest demokracja medialna. Nie wystarczy mięc rację, trzeba umieć do niej przekonać. W dodatku w demorkacji liczy się też jej duch a nie tylko litera. To jak ktoś rozstaje się z władzą jest tak samo ważne jak to czy wszystko jest zgodne z literą prawa. Nauka z klęski Lecha Wałęsa w 1995 jest przecież jednoznaczna.
-------
Argumenty Migalskiego dosyć łatwo odbić i pokazać że jego prognozy są wątpliwe. Czy tak będzie naprawdę to się jeszcze oczywiście zobaczy za np 6 miesięcy. Jedyne co mnie zaskakuje to fakt że Migalski wpada w pułapkę słów, PR, fasady. Tj. buduje teorie na bazie oceny tego czy innego zachowania nie widząc że analizowane przez niego przypadki PiS i PO wcale wiele na starcie się niczym nie różnią. Marcinkiewicz na studniowce nie odbiega od Tuska z jego Dniem Radości Narodowej. Ba, nawet Kaczyński z jego oligarchami, zomo jest tylko lustrzanym odbiciem Tuska z jego miłością i cudem. Dziś wiemy że Kaczyński był pusty, za marsową miną nie było nic (podobnie zresztą jak za miną Millera). Nie twierdze że za "miłością" Tuska kryje się coś konkretnego. Może akurat w tym Migalski będzie miał rację.
Tusk moim zdaniem ma o tyle szanse że lepiej trafił w "ducha" wyborców. Wizyta w jakimś centrum handlowym pokazuje że ludzie mają coraz więcej pieniędzy i coraz pewniej się czują. Kaczyński z jego oligarchami nie współgrał z tym dobrze. Dziś widać jakim błędem było usunięcie Marcinkiewicza. Tusk ma szansę wygrać bitwę o hegemonię języka. Korzystając z drogi jaką przetarł mu np Marcinkiewicz (ale i trochę Kwaśniewski) ma szansę (ale oczywiście nie pewność) na parę lat stać się liderem i wyrazicielem opinii publicznej. Może zostać pierwszym "nowoczesnym" politykiem w demokracji medialnej. Szanse miał taką Marcinkiewicz, teraz ma Tusk.
Ale z drugiej strony lekcja Kaczyńskiego jest też taka że błędne dobranie symboli, albo nie zauważanie w porę że "duch" wyborców ulega zmianie może w jedną chwilę zmieść Tuska z fotela premiera. Kaczyński poniósł też porażkę bo jego polityka był pusta, za fasadą nie kryło się nic, a kiedy jego symbole, dekoracje stały się niemodne to upadł. Miglaski jest pewien że taki los spotka Tuska, ja póki co pewności (ani w jedną ani wdrugą) stronę nie mam. Czas pokaże jak będzie.
4RP i jej zwolennicy (czyli za co ich kochamy....):
woodya
Jesteś śmierdzącym gównem...
2008-06-07 20:14
mordotymoja
-------------------
Nie czytam Ciebie boś pożytecznym(albo nawet i przestępczym beneficjentem III RP)
Jedynie więc odnośnie tytułu: kojarzenie PiS-u z komuną to kurewskie bydlactwo medialne, na które się złapałeś jako michnikowski cyborg lub powtarzasz ten kurewski numer całkiem świadomie.
W pierwszym przypadku można Cię jeszcze próbować uświadomić, jesliś zaś drugim - **** Ci w ***.
2008-06-07 20:24
ArtB
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka