Lesefer Lesefer
322
BLOG

Głupi Polak po szkodzie

Lesefer Lesefer Gospodarka Obserwuj notkę 2

Cieszy mię ten rym: Polak mądr po szkodzie:
lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
nową przypowieść Polak sobie kupi,
że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

Jan Kochanowski

 

Niespełna miesiąc temu media obiegła informacja, że "Polska spłaciła długi Gierka". Jest to pewna nieścisłość, bo spłacone zostały zagraniczne długi zaciągnięte w siódmej dekadzie ubiegłego stulecia, a wciąż do spłacenia pozostaje dług wewnętrzny, który został zaciągnięty od Polaków na poczet przyszłych emerytur. Zatem tak naprawdę "długi Gierka" zostaną spłacone, gdy umrze ostatni człowiek, który za czasów Gierka odłożył do systemu emerytalnego choć złotówkę.

 

Tak czy inaczej, zagraniczne długi zaciągnięte przez ekipę Edwarda Gierka zostały spłacone ponad 30 lat po ustąpieniu śląskiego pierwszego sekretarza. Każdy rozsądny i logicznie myślący człowiek powinien przyznać, że zaciąganie przez państwo kredytów na inwestycje jest karygodnym pomysłem i de facto powinno być zakazane. Bo za decyzje podejmowane przez rząd dziś, kolejne pokolenia płacą przez dziesiątki lat.

 

Tymczasem okazuje się, że mimo surowej lekcji, jakiej nam udzielił Edward Gierek i jego kredyt, Polacy wciąż wierzą, że państwo powinno brać kredyty i przeznaczać je na inwestycje. Nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków z błędu popełnionego ponad 40 lat temu. Może ktoś uważa, że tamte kredyty były złe, bo ludzie byli źli i nie sprawdzili się, ale teraz na pewno będzie dobrze? Nic bardziej mylnego!

 

Aby uświadomić sobie dlaczego zaciąganie przez państwo kredytu jest złe, trzeba sobie uświadomić, jakie są sposoby wydawania pieniędzy. Jeśli weźmiemy pod uwagę właściciela pieniędzy i cel wydatków, można wyróżnić cztery sposoby:
1) Wydawanie swoich pieniędzy na swoje potrzeby. Ten sposób charakteryzuje się celowością wydatków, wynikającą z tego, że każdy zna dobrze swoje potrzeby, a także rozsądną oceną kwoty, bo wydając swoje pieniądze liczymy się z kosztami.
2) Wydawanie swoich pieniędzy na cudze potrzeby. Ta metoda charakteryzuje się rozsądną oceną kwoty, którą przyjdzie nam wydać, ale absolutnie nie można mówić o celowości wydatków, bo cudzych potrzeb po prostu nie znamy. Każdy, kto miał okazję kupować komuś prezent wie, jak łatwo o nietrafioną niespodziankę.
3) Wydawanie cudzych pieniędzy na swoje potrzeby. To bardzo miła sytuacja, niestety tak rzadko mamy okazję z niej skorzystać. Gdybyśmy dostali od nieznajomego na tydzień kartę kredytową z nieograniczonym limitem, z pewnością idealnie zaspokoilibyśmy swoje potrzeby, ale nie liczylibyśmy się wcale, albo niemal wcale z kosztami.
4) Wydawanie cudzych pieniędzy na cudze potrzeby. Jak łatwo się domyślić - w tym przypadku wydający nie liczy się z kosztami, a jednocześnie trudno mówić o celowości wydatków.

Nie ulega wątpliwości, że rząd może wydawać pieniądze tylko i wyłącznie w trzeci i czwarty sposób. Urzędnicy sami niczego nie produkują, więc nie mają swoich pieniędzy - dysponują tylko pieniędzmi odebranymi swoim obywatelom. I choć trzeci sposób wydawania pieniędzy jest związany z marnotrawstwem, to jest on jednak niezbędny do fukncjonowania państwa. Państwa jako strażnika bezpieczeństwa i strażnika pilnującego, by zawierane przez ludzi umowy były dotrzymywane. I na te cele powinny w zupełności wystarczyć pieniądze ściągane w podatkach. Obecnie w przypadku Polski cele te stanowią około 1/6 wydatków budżetowych. To znaczy, że aby zapewnić na nie pieniądze, można obniżyć podatki pięciokrotnie i po uwzględnieniu wydatków, pozostanie w kasie państwa jeszcze nadwyżka budżetowa. Nadwyżka, którą oczywiście należy natychmiast zwrócić podatnikom.

Nie ma jednak żadnego powodu, by państwo wydawało pieniądze w sposób czwarty. Są to wydatki niezwykle drogie, a jednocześnie bardzo często nietrafione. Gdyby nie te wydatki - nie dość, że Polska nie miałaby deficytu budżetowego, ale moglibyśmy wręcz radykalnie obniżyć podatki. Ludzie sami dużo lepiej wydadzą swoje pieniądze, gdy rząd im ich nie odbierze. W 1995 roku Centrum im. Adama Smitha oszacowało, że aby kupić towar o wartości 17 złotych, pracownik najemny w Polsce musi wykonać pracę wartą 100 złotych. Innymi słowy - podatki pochłaniają około 83% dochodów! Wyliczenie to objęło nie tylko jawne podatki bezpośrednie i pośrednie, ale również podatki ukryte w cenach towarów i marżach.

Pięciokrotne obniżenie podatków oznacza, że "zaledwie" 17% naszych dochodów byłoby konfiskowane przez państwo. Wykonując pracę wartą 100 złotych pracownik najemny otrzymałby już nie 17 złotych, ale 83 złote. Aby kupić towar o wartości 17 złotych, musiałby wykonać pracę wartą około 20 złotych i 50 groszy. Pracownika najemnego byłoby stać nie tylko na pokrycie swoich podstawowych potrzeb życiowych i spłacenie zobowiązań, ale również ubezpieczenie siebie i rodziny, odłożenie pieniędzy na emeryturę i na wiele innych przyjemności, które wprost napędzają gospodarczy rozwój.

 

Tymczasem, gdy rząd zaciąga kredyt, później spłacać muszą go podatnicy. W związku z tym rząd nakłada na podatników nowe daniny, by spłacić zaciągnięte kredyty. Nowe daniny powodują, że w portfelach podatników zostaje mniej pieniędzy, przez co nie tylko nie maja pieniędzy na przyjemności, ale brakuje im nawet na podstawowe potrzeby. I gospodarka zamiast się błyskawicznie rozwijać, tkwi w recesji, lub rozwija się w stagnacyjnym, niskoprocentowym tempie.

Lesefer
O mnie Lesefer

Tłumaczę ludziom, że coś, co czasem wydaje się przerażające lub niewykonalne, jest bardzo normalne i rozwiązuje wiele problemów, z którymi na codzień ludzie się borykają.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Gospodarka