Jutro obchodzić będziemy dzień pamięci o wszystkich świętych, którzy cieszą się już oglądaniem Boga w niebie. Jest to więc dzień radosny dla nas, dla naszych bliskich, którzy już odeszli. Nie można w tym dniu smucić się, lamentować, ale odwiedzić groby swoich bliskich z podniesioną głową. Możemy potem zjeść obiad w towarzystwie rodziny, porozmawiać, pospacerować, życzliwie powspominać bliskich, którzy odeszli. Jutrzejsze święto nie różni się zbytnio od niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego i wypadałoby jutrzejszy dzień obchodzić identycznie. Wszelkie żałobne procesje na cmentarzu, smutne melodie w środkach masowego przekazu można porównać z tym jakbyśmy w Niedzielę Wielkiej Nocy obchodzili Wielki Piątek. W tym chorym świecie wszystko jednak jest zakłamane i przeinaczone.
Dzień Zaduszny czyli dzień po Wszystkich Świętych jest właśnie takim dniem zadumy, kiedy to w kościołach modlimy się o zbawienie naszych bliskich i innych grzeszników, którzy czekają jeszcze na zbawienie. Wtedy to jest odpowiedni czas na żałobne procesje na cmentarzach i smutne melodie w TV, które to skłaniają żyjącego jeszcze człowieka do pewnej refleksji nad własnym życiem, błędami, które popełniamy i wnioskami nad tymi błędami. Dziwię się bardzo, że "wielcy rządzący", ale i też opozycjoniści nie zabiegają oto, aby ten właśnie dzień był również wolny od pracy. Zwykły człowiek potrzebuje czasu przecież, aby zapalić znicz na cmentarzu, pomodlić się w kościele i zadumać się trochę w samotności najlepiej.
I jeszcze pewna refleksja, która może przydać się nam za dwa dni. Otóż proponuję, w ten dzień obejrzeć sobie jeszcze film Jana Kidawy Błońkiego "Skazany na bluesa". Chciałbym tutaj zdecydowanie oddzielić funkcję żony reżysera, posłanki PO, która jest zupełnie z innego świata niż ja i gdy tylko widzę panią Małgorzatę w TV to przełączam na inny program. Film jest jednak ciekawy, widomo, że dotyczy życia Ryszarda Riedla, ,lidera grupy Dżem. Muzyk ten żył w świecie fantazji, nigdy niezrealizowanych marzeń i gdy dał się wciągnąć w nałóg pod wpływem przyjaciela, który też w takiej fikcji funkcjonował, wtedy praktycznie jego życie się skończyło. Gdy Riedel zrozumiał, że najważniejsza jest żona, dzieci i trzeba niestety twardo stąpać po ziemi, było już za późno, heroina go wykończyła. Morał: MY MUSIMY ZROZUMIEĆ TO WCZEŚNIEJ OD RYŚKA, PÓKI DAMY SIĘ WCIĄGNĄĆ W JAKĄŚ GRĘ!!! Jeżeli natomiast posiadamy jakieś talenty, to musimy je wykorzystywać w sposób użyteczny dla rodziny, a nie własnych ambicji i narzuconych norm, mody czy wzorców zaczerpniętych z przeczytanych książek przygodowych w dzieciństwie.
Jutro, więc się radujmy razem ze Świętymi w niebie, a w środę zadumajmy się nad własnym życiem i pomódlmy się za naszym zmarłych.
Życzę owocnego przeżycia tych dwóch dni.
Inne tematy w dziale Rozmaitości