Chciałbym przytoczyć treść pewnego artykułu Pana Tomasza Andrzejewskiego, który znalazł się na stronie:
http://www.widzewiak.pl/newsroom/19339,Fuzja-Widzewa-i-LKS-Warto-czy-nie-warto :
Fuzja Widzewa i ŁKS? Warto czy nie warto?
Wtorek, 21 lutego 2012, godz. 00:09
Wraca temat fuzji Widzewai ŁKS. Nie dziwi nas to specjalnie, bo ten temat pojawia się niemal każdego roku. Trudno jednak przejść nad tym do porządku dziennego, gdy mówi o tym Zbigniew Boniek, najlepszy piłkarz w historii polskiego futbolu i legenda Widzewa. Trzeba przyznać, że Bonieknie boi się wygłaszać niepopularnych opinii i umie ich bronić. "Przede wszystkim, to nie jest tak, że ja apeluję o coś. Śmieszy mnie, jak coś takiego czytam. Ja tylko analizuję to, co się dzieje w łódzkim sporcie i wyciągam wnioski. Łodzi po prostu nie stać dziś na dwa kluby na dobrym poziomie. Albo powstanie jeden silny, albo Widzew i ŁKS pogrążą się w przeciętności" - mówi.
Podkreśla, że sytuacja ekonomiczna zmusza do podjęcia takich działań. "Dzięki czemu powstał Wielki Widzew? Pan Sobolewski i pan Wroński potrafili znaleźć odpowiednich piłkarzy. Ale też mieli niezbędne zaplecze finansowe w postaci etatów w zakładach pracy. Piłkarze byli na kilku etatach i nie trzeba było się o nic martwić. Teraz czasy się zmieniły, ale nie zmieniło się to, że jeśli mają być sukcesy, to musi być zaplecze finansowe. A jak jest? ŁKS zbiera pieniądze, żeby jakoś przetrwać. W Widzewie jest trochę lepiej, ale pan Cacek też się trochę zniechęcił. Wydał 30-40 milionów i nie ma z tego specjalnej satysfakcji. Więcej dokładać już nie chce. Zresztą dziś wszystkie kluby mają kłopoty finansowe" - podkreśla "Zibi".
"Taki jeden klub mógłby spokojnie sprzedać około 15 tysięcy abonamentów. Miałby więcej sponsorów, którym odpadłaby wymówka, że jak dadzą na jeden klub, to kibice drugiego obrażą się. Nie byłoby też problemu stadionu. W Łodzi powinien powstać jeden ładny, funkcjonalny stadion na 30 tysięcy miejsc, z całym zapleczem, miejscami dla VIP. A tymczasem miasto ma zamiar wybudować jeden stadion z trzema trybunami, a na drugim stadionie jedną trybunę. Stadion z trzema trybunami? Co za głupota?! Nie wiem, kto na taki pomysł wpadł" - dodaje.
Są jednak dwie zasadnicze przeszkody, które sprawią, że do tej fuzji prawdopodobnie i tak nigdy nie dojdzie, a na pewno nie stanie się to teraz.
1. Opór ze strony kibiców obu drużyn
"Wiem, że to nie jest popularna opinia. Jak czytam niektóre komentarze w internecie, to jestem załamany. 200 lat temu nie było ani Widzewa, ani ŁKS. A czy za 200 lat będą? Nie wiadomo. Tu nie chodzi o rezygnowanie z historii, tylko o połączenie jej i budowanie przyszłości" - uważa Boniek- "Pewnie na początku grupki tych najgłośniejszych kibiców z jednej i drugiej strony by się obraziły, ale za pół roku wszyscy przekonaliby się już do tego. Mógł się połączyć Ford z General Motors. Łączą się banki, wielkie firmy. Na świecie nikogo to nie dziwi" - dodaje.
Problem w tym, że piłka jednak generuje olbrzymie emocje. Znacznie większe, niż firmy, nawet wielkie korporacje. Z tego powodu takie fuzje praktycznie nigdy nie wypaliły. A było ich już sporo. W Bydgoszczy łączył się Chemikz Zawiszą, ale po trzech latach doszło do podziału. W Wałbrzychu połączony Górniki Zagłębieteż nie wytrzymały długo. To samo w Gdańsku (Lechia/Polonia) czy Bytomiu (Polonia/Szombierki). Nigdzie takie eksperymenty nie przetrwały próby czasu. A ten byłby najbardziej ryzykowny z dotychczasowych!
Jedyne fuzje, które udały się, dotyczyły albo klubów grających na bardzo niskim szczeblu, praktycznie bez kibiców (wtedy to nikogo nie interesowało), albo ewentualnie połączenia klubu wielkiego z takim marginalnym, z założeniem, że korzyść odniesie ten wielki (np. Lechz Amicą, Poloniaz Groclinem). Chociaż i na tym polu są przykłady negatywne (np. przeniesienie Piotrcoviido Szczecina). Akceptacji nie zyskało nawet przeniesienie Kujawiakado Bydgoszczy. Choć nowy Zawiszabył bliski awansu do Ekstraklasy, to kibice go nie zaakceptowali.
Co więcej, wydaje się, że nie warto lekką ręką rezygnować z historii i tradycji istniejących klubów. Życie pokazuje, że takie kluby prędzej czy później wracają do łask, ktoś do nich wyciąga rękę. Jak w przypadku Cracovii, wyciągniętej po latach wegetacji w niższych ligach. Podobnie było z Lechią Gdańsk. Teraz odbudowuje się też Zawisza. Za to sztuczne twory kończą swój żywot bezpowrotnie, gdy ich twórcom brakuje już determinacji do dalszego działania (np. Groclin, Amica).
2. Problemy formalne
"To nie jest żaden problem. Wystarczy, że dwie obecne spółki powołają nową. W umowie spółki trzeba umieścić zapis, że nazwy "Widzew" i "ŁKS" nie będą już nigdy używane jako nazwy klubów piłkarskich, żeby ktoś nie wpadł na pomysł stworzenia nowego klubu. Żeby nie było problemu, na czyjej licencji grać, trzeba wspólnie wystąpić do PZPN o przyznanie nowej licencji nowemu klubowi. Nie mówię, że to łatwe, ale można to zrobić, jeśli jest wola" - uważa Boniek.
Problem w tym, że te spółki mają różną wartość, ich właściciele zainwestowali w nie jakieś środki. Nieporównywalnej wielkości. Teraz mieliby się zgodzić na podział akcji 50/50? Jeśli podział akcji byłby proporcjonalny do pierwotnej wartości, to automatycznie powstałby problem, że nowy twór to bardziej Widzew, niż ŁKS. Jedynym rozwiązaniem byłoby odkupienie przez miasto wszystkich akcji od dotychczasowych właścicieli obu klubów. Ale czy miasto byłoby zainteresowane taką inwestycją? I jaka byłaby cena? Pewnie niemała...
Do tego nie ma gwarancji, że obrażeni kibice nie utworzyliby nowych klubów, nawiązujących do historycznych nazw. Nawet jeśli umowa spółki wykluczy identyczne ich brzmienie, to nikt nie zablokuje klubów o nazwach typu: "Ełksa Łódź" czy "FC Widzew". Co by było, gdyby któryś z tych tworów z czasem dotarł do rozgrywek na szczeblu centralnym?
Ostatecznie jednak nawet sam Boniekprzyznaje, że widzi małe szanse na realizację tego przedsięwzięcia. "Ja tylko wygłaszam swoją opinię na ten temat. Może to zostać uznane za herezję, ale trudno. Jeśli ktoś woli chować głowę w piasek i żyć w przekonaniu, że jakoś to będzie, to jego sprawa. Pewnie też miasto nie będzie miało ochoty zainicjować tego projektu, bo politycy troszczą się głównie o słupki poparcia i żeby nikt o nich źle nie napisał w internecie" - kończy.
Tomasz Andrzejewski
Moim zdaniem pomimo wszelkich animozji warto się połączyć, warto ratować łódzką piłkę! Wiadomo już, że nowoczesny stadion będzie na ŁKS-sie w 2014r. Ośrodek Widzewa mógłby pełnić rolę centrum treningowego. Kibice mogą się dogadać, potrzeba tylko odrobinę dobrej woli. Pamiętamy wspólną konferencję prasową obu klubów po karnej degradacji ŁKS-u i nie dopuszczeniu Widzewa do rozgrywek ekstraklasy pomimo awansu. Był to protest przeciwko dyskryminacji łodzkiej piłki. Możemy więc łączyć się z trudnych chwilach, możemy też połączyć się teraz w imię dobra naszych klubów stwórzmy jeden! Tutaj nie chodzi oto, że w przeszłości te fuzje się nie sprawdzały. Tutaj chodzi o godne reprezentowanie Łodzi w Polsce. Zgadzam się tutaj z Bońkiem, choć daleko mi do jego poglądów. To byłaby zupełnie inna sytuacja jak w Łęcznej, gdzie sponsor, kopalnia narzuciła nazwę klubowi. Tam kibice mieli prawo założyć swój klub, zwłaszcza, że nikt kibiców o zdanie nie pytał. Tutaj musimy wspólnie wypracować kompromis, który jednocześnie stworzyłby nowy klub i jednocześnie zachował tradycje Widzewa i ŁKS-u( przykładowo mogłyby funkcjonować dalej sekcje młodzieżowe jako odrębne kluby, Akademia Futbolu dalej mogłaby rozwijać się na Widzewie, pod jego szyldem!). Co więc dobre trzeba zostawić, co złe trzeba ratować i znieść się ponad podziałami i odrzucić emocje. Jest jeszcze jeden aspekt. Oba kluby możnaby wtedy wyrwać z rąk ludzi, którzy nie są kibicami, nie czują piłki,a swoją działalność w Łodzi traktują jako inwestycję.
Zróbmy, więc to. Popatrzmy głęboko w przyszłość inaczej będziemy skazani na oglądanie w telewizji jak biją się między sobą o mistrza koncerny ITI, JSW i POLSAT!!!
Jeszcze taki przykład z życia. Otóż wiemy jakie animozje są pomiędzy regionem Zagłębiowskim, a regionem Śląskim w naszym kraju. A jednak, dla dobra człowieka powstała jedna, ogólna Solidarność Regionu Śląsko-Dąbrowskiego, która dba o godność pracy, rodziny w obu regionach i funkcjonuje już wiele lat.
Inne tematy w dziale Rozmaitości