Wykorzystując dzień wolny od pracy, po bardzo ciężkim poprzednim tygodniu łącznie z sobotą i kawałkiem niedzieli, chcę podzielić się pewną refleksją dotyczącą polskiej piłki, a zwłaszcza piłkarskiej ekstraklasy. Wczoraj troszkę rozmawialiśmy na blogu u Anny, może nie do końca zostałem zrozumiany, starałem się to wszystko obrócić w ironię, troszkę może za daleko to poszło, pisząc, że osoby tam komentujące zbyt poważnie tę naszą ligę traktują, powinienem wykazać chyba trochę większe zrozumienie. Wiem, sam się kiedyś tym emocjonowałem, z wiekiem przychodzi jednak pewien dystans.
Kiedyś trochę działałem w piłce, najpierw grałem w juniorach w pewnym gminnym klubie, potem skończyłem z klubem i grałem w rozgrywkach pomiędzy zakłądami pracy, potem wróciłem trochę do klubu jako trener trampkarzy, potem juniorów młodszych łącząc grę w zakłądowej drużynie. Potem też pomagałem klubowi przetrwać, koordynowałem grupy młodzieżowe, aż to wszystko upadło. Wycofałem się wtedy na dobre z wszelkiej działalności piłkarskiej. Pamiętam, że chciałem wtedy zbawić w tym klubie świat, miałem pomysły jak szkolić młodzież, aby później wypłynęli na głębokie wody. Niestety wszystkie moje pomysły rozbijały się wtedy na szczeblu władz klubu, rady gminy. Wydawało mi się logiczne jak klub ma działać, niepojęte było dla mnie, że ktoś może nie chcieć czegoś robić, a ma na to środki i bazę. Klub upadł, ja jednak nie poszedłem do dyrektora, nie złapałem go za fraki i nie powiedziałem: A nie mówiłem! Zrozumiałem wtedy pewne rzeczy, że niestety nie wszystko jest tak zaplanowane jak nam się wydaje, nie każdy rozumuje naszymi kategoriami, nie każda osoba w klubie jest postawiona po to, aby z punktu naszego widzenia doprowadzić do sukcesu, ale wręcz przeciwnie może być postawiona, aby doprowadzić do upadku. Ten upadek może być różny i różne mogą być skutki tego upadku.
Sytuacja z mojego życia bardzo przypomina mi odbiór naszej piłki przez zwykłego, uczciwie zaangażowanego kibica. Boli nas gdy źle się dzieje, cieszymy się jak dziecko, gdy wygrywamy. Wydaje się nam, że czujemy, jesteśmy w stanie przewidzieć co się zaraz stanie. Niestety dzisiaj rządzi pieniądz i on decyduje, kto jest mistrzem, kto spada, jaki klub ma upaść, a wszelkie działania, które widzimy w telewizji służą często właśnie temu, aby kibic odebrał zupełnie inaczej jakieś wydarzenie, zachwycał się takim a nie innym zagraniem, oburzany był jakąś tam reakcją, śmiał się z pewnych ironiczych sytuacji itp. itd. . Oczywiście pewne schematy kibic wychwytuje, wydaje się mu, że to jest następstwo akurat tego i bardzo realistycznie to wszystko wygląda, tyle że te schematy nie są wyznacznikiem umiejętności, kondycji piłkarzy czy ustawień trenerskich, ale innych czynników zależnych od tego czy się opłaca czy nie, czy trzeba gonić za pieniądzem czy można pofolgować. Uważam też, że są w naszej lidze piłkarze, trenerzy, działacze, którzy starają się za podstawę swoich działań obierać nabyte umiejętności, wiedzę, jednakże to zwykle nie idzie w parze ze środkami przeznaczonymi do osiągnięcia sukcesów.
Obecna polska piłka nie różni się w moim odczuciu zupełnie od polskiej polityki, gdzie kontrola nad społeczeństwem pozwala wdrażać różne sytuacje, którymi się emocjonujemy, które przeżywamy, a pod którym przykryciem prowadzone są poważne interesy, o których człowiek nie ma zielonego pojęcia. Przypadków nie ma, a wszystkie sytuacje, które wydają się nam, że zadecydowały, służą celom zdecydowanie wyższym niż zwycięstwo, porażka czy remis.
Nie w takiej piłce się zakochałem. W pewnym momencie wydawało mi się, że można uciec z miłości do ojczyzny w miłość do piłki nożnej. Pomyliłem się, tutaj są dokładnie takie same zasady. Zakochałem się w prostym sformułowaniu, chyba Ś.P. Kazimierza Górskiego "piłka jest okrągła, a bramki są dwie", Dzisiaj możemy powiedzieć, że piłka jest okrągła, a wartość pieniądza jest jedna i typująć u Anny to biorę za podstawę swoich zestawień.
Nauczyłem się też i z polityki, i z życia i ze sportu niestety, że nic nie jesteśmy w stanie zmienić. Jedyną rzeczą, która pozwoliłaby na zmianę może być ogromny zasób środków finansowych, odpowiednio wykorzystanych przez nas. Kibic jednak może tylko pomarzyć o takich środkach. Musimy więc przyjąć to co nam dają i liczyć na to, że ktoś kiedyś postawi na nasz klub jako na potencjał do zarabiania dużych pieniędzy. Najlepiej byłoby się odciąć, ale człowiek jak się raz zakocha to już na całe życie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości