Pędzimy.Do Krynic zdrowia,czyli basenow termalnych w Sarospatak.Ślicznymi autostradami południowej Polski,zbudowanymi w imaginacji okadzonego oparami marihuany mózgu phemieha.Wszędzie pełno fotoradarów.Pan phemieh obiecywał autostrady i dobrze zarabiajaćych lekarzy do spółki z nauczycielami.Jak to zwykle bywa w quasi-totalitaryzmach z tych pięknych założeń wychodzą tylko dobrze zarabiający policjanci(na mandatach)strzegący reżimu.
A w pamiętnej debacie z premierem Kaczyńskim tak się nasze ukochane Sloneczko Peru zapluło na te fotoradary.Sam ich dostawił 2000 i jeszcze wypitrasił ustawę podwyższającą stawki mandatów.Oraz umożliwiającą odebranie prawa jazdy drogą administracyjną,a nie jak obecnie sądową.Lemingi nie muszą wiedzieć,że tę totalitarną bzdurę zawetował Prezydent.
Na Podkarpaciu z kazdego słupa zwisa smętnie podobizna byłego watażki związkowego,pięknego Mariana.Też sobie wybrali kandydata do PE!Chyba nikt w Komitecie Centralnym POZPR nie czytał wpisów na forach internetowych po spacyfikowaniu demonstracji stoczniowców pałami schetynowego neozomo."Strzelać do tych p...ych związkowców,strzelać z cekaemów,z armat,bombardować"domagali się kulturalni i tolerancyjni zwolennicy POlityki miłości.Ciekawe,jak demonstrują zboczeńcy na paradach równości to do nich lemingi nie chcą strzelać.Zamiast Mariana trzeba było wystawić na pozycji 1 jakąś sprawdzoną aparatczykównę z PZPR,potomkinię dwóch pokoleń ubeków z Niska i byłoby git.Tak jak w Warszawie Hubnerowa.
No,ale jesteśmy już we wschodniej Slowacji.Granicę przekraczamy w Barwinku,potem na żądania najmłodszych uczestników stajemy w Svidniku,Stropkovie i Vranovie nad Toplou.Wszędzie w knajpach pusto,a wśród garstki bywalców jakoś smutno.I nie ma się co dziwić,zafundowali sobie euro jako panaceum na wszystkie możliwe dolegliwości gospodarcze,to im sie PKB po pierwszym kwartale skurczył o 8%.Nasz dzięki dewaluacji złotego wzrósł w tym czasie o 0.8%.Zaraz znajdą sie jacyś euroentuzjaści gotowi udowodnić,ze spadek o 8% to coś lepszego niż wzrost o 0,8%,ale ich entuzjazm może wyniknąć z wycofania matematyki z matur.Zresztą,lemingom wystarczy wiara w Geniusza Kaszub i Peru,a nie jakieś bzdurne wyliczenia.
Drogi we wschodniej Słowacji ciut lepsze niż w Polsce,ale gorsze niż na zachodzie kraju.Na trasę Barwinek-Svidnik-Stropkov-Vranov nad Toplou-Trebisov-granica węgierska nie potrzeba winietki.Policja słowacka,wyjątkowo nieżyczliwa polskim kierowcom kręci sie tylko na pierwszych 20 km.od Barwinka do Svidnika.Bo to trasa międzynarodowa jest,a dalej odbijamy na boczne drogi.
Granicę przekraczamy w Satoraljaujhely.Do Sarospatak zostało niewinietkowane 11km.Chwila,węgierskie drogi do zatłoczonych nie należą.
Locum na pobyt,czyli Margareta Panziowybraliśmy z oficjalnej strony miasta.Zakładka turizmus,potem szallashelyek.Po kliknięciu ukaże sie lista pensjonatów,hoteli czy też gościnców/węg.vendeghazak/
Celem zminimalizowania kosztów rozesłałem przed wyjazdem maile do 10 pensjonatów z zapytaniem o promocyjny pobyt na tydzień.Odpowiedziało wszystkie 10 ,każdy proponując jakieś zniżki w stosunku do cen ofertowych ze stron internetu.
Wybór Margarety,choć najkorzystniejszy cenowo nie był udany.Kąpielisko termalne mieści się dokładnie na drugim końcu miasta.Sam pensjonat,choć czysty i z miłymi gospodarzami ma bardzo małe pokoje.Dobre dla osób bez dzieci.
Samo miasto Sarospatak posiada liczne zabytki,o których można sobie poczytać w internecie.Mnie jako miłosnika gulaszu bardziej interesowały knajpy.
Są 3 restauracje-Var Vendeglo,V.Andras Etteremi Makhetes7.Dwie pierwsze to blichtrowane knajpy dla turystów.Żywią wspaniale i wspaniale łoją portfel.Obiad dla dwójki doroslych,z kieliszkiem miodowego Aszu to wydatek 5-6 tysięcy forintów.Makhetes7 to specyficznie węgierski typ restauracji z dwoma rodzajami zestawów obiadowych,czynnych od 11 do 15-tej.Obiadek dla 1 osoby to wydatek 1000 ft.
Gdy wszystkie wymienione powyżej lokale się opatrzą,pozostaje gyrosiarnia Alladin na głównej ulicy,czyli Rakoczi utca.Menu gyros tal zapełnia rodośnie i dokładnie talerz za 800ft.W repertuarze mają też hot-dogi.Podobny lokal znajduje sie na Szt.Erzsebet utca,ale gromadki grającej w bilard i popijającej piffo młodzieży nieco zakłocają spokój i harmonię rodzinnego obiadku.Ale moze nie być wyjscia-Alladin zamyka się o 17-tej.
Jest jeszcze okienko z langoszami na Szt.Erzebet utca,zaraz obok restauracji V.Andras Etterem.Jedyne 300ft. i pałaszujemy tłuściutkiego langosza(rodzaj placka z ciasta drożdżowego smażonego w oleju)Niestety,ów przybytek w soboty zamyka się o 12-tej!!!Zgroza.
Acha,są w Sarospatak ze 3 pizzerie.Ceny-od 1000 ft.Jest też wspaniała cukiernia Heitmanna(Heitmann cukraszda),gdzie w przyjemnych okolicznościach tarasu można sie delektować kawą.No i grzechem byłoby nie wspomnieć o skromnych,krytych eternitem barach dla miejscowych,z bronxem już od 210 ft.
Pozostając w temacie wyszynku nadmieniam,że choć Sarospatak leży w regionie winnym Tokaj,to jest tylko jedna winiarnia.I droga.Lepiej po królewski trunek jechac 30km. na południe,do Tokaju,gdzie można niewąsko i różnorodnie w gaz uderzyć co 10m.
Wyczerpując temat handelku wspominam o dwóch samoobslugowych marketach i kilku tradycyjnych sklepach.
No wreszcie o głownym celu i sensie wyjazdu-kąpielisku termalnym.Akurat w trakcie naszego pobytu w przebudowie i rozbudowie.Czynne były tylko 2 baseny o temperaturze 28 i 33 stopni.Ale 12.06 miała sie odbyć inauguracja rozbudowanej o 6 basenów nowej częsci kąpieliska.Z biczami wodnymi i basenami dziecinnymi.
Wstęp 900ft,małoletnie pętaki za darmo.Wyjątkowo pusto.Pluska sie parę osób.
W Sarospatak,jak to na wschodnich Węgrzech,nikt nie zna żadnego obcego języka.Placić kartą nie wszędzie da radę,wiec niestety trzeba kombinowac gotóweczkę.Zakup 1000ft.w kantorze to wydatek 16,5pln,a wypłata z bankomatu ze względu na prowizję śrubuje ten poziom do 17,5 pln za 1000ft.
Wracając do Polski,ostatnie zakupy można poczynić w Tesco w Satoraljaujhely.Wśród tłumu Słowaków pragnących zamienić swoją rajską walutę na tańsze towary na Węgrzech.Za pełne koszyki dóbr płacą oni VAT budżetowi Węgier a nie własnemu.
tolerancyjny jak GW i obiektywny jak TVN.Przedwojenny warsiawiak,dawniej z Mokotowa,obecnie Bemowo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości