Lika Lika
1451
BLOG

NOWE SŁOWA Z CZARNYCH SKRZYNEK

Lika Lika Polityka Obserwuj notkę 9

"Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie otrzymała  ekspertyzę nagrań z kabiny Tu-154M, którą przygotował krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych im. Sehna. Dokument zawierający nowy odczyt tego, co zarejestrował rejestrator rozmów w kokpicie liczy 300 stron."

Suchy i  kompletnie pozbawiony komentarzy news powinien być wydarzeniem dnia.  Kilkadziesiąt nowych słów, wszystkie przypisane do konkretnych, obecnych w kokpicie tupolewa osób. Ważny, nowy dowód dla prowadzącej śledztwo prokuratury. A może  powrót do "debeściaków"? Nowe fakty, czy dobrze już znany proceder obciążania pilotów i pijących generałów?

Pogłębiająca się od kilkunastu miesięcy dezinformacja i brak transparentnego, uczciwego przekazu  zdążyły już skutecznie  zniechęcić większość społeczeństwa, by się tym śledztwem interesować.  Może dziennikarze śledczy, blogerzy i internauci są w stanie nadążyć za nowymi faktami,  w dodatku logicznie je łączyć i wyciągać wnioski,  ale czy przeciętnemu obywatelowi daje to obraz rzetelnego śledztwa ?

Przypomnijmy kilka faktów. 1 czerwca 2010 r. MSWiA ujawniło dokonaną przez rosyjski MAK transkrypcję nagrań czarnych skrzynek. Część nagrań była nieczytelna, dlatego WPO przekazała je wtedy biegłym z Instytutu w Krakowie. Polscy biegli odczytali oczywiście znacznie więcej z tego, co dla Rosjan było "nieczytelne". Między innymi, że piloci tupolewa odchodzili, a nie lądowali. Opinia publiczna mogła o tym usłyszeć dopiero rok pózniej.

15 pazdziernika 2010r  IES  z bliżej niewyjaśnionych powodów pozwolił  odsłuchać fragmenty "czarnych skrzynek" TU-154 ówczesnemu ministrowi sprawiedliwości. Kiedy mleko się  rozlało, wszyscy gęsto się tłumaczyli.  Początkowo resort sprawiedliwości podawał, że Kwiatkowski odsłuchał tylko "materiał poglądowy", potem twierdzono, że minister nie miał świadomości, iż mógł odsłuchiwać inne materiały.

21 października 2010r. rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa poinformował, że Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, postanowiła przekazać Prokuraturze Okręgowej w Krakowie sprawę domniemanego "rozpowszechniania publicznego, bez zezwolenia prokuratora, wiadomości z postępowania przygotowawczego zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym".

Kwiatkowski tłumaczył, że nagrania, których odsłuchiwał, nie stanowiły materiału dowodowego objętego śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej, a były tylko standardowymi próbkami z kabiny pilotów. Była to rozmowa wieży w Mińsku z - jak to określono - "nie naszym" samolotem oraz szum w kabinie pilotów. Kwiatkowski mógł mówić  prawdę.....Tyle, że nagranie z "nie naszego" samolotu w rozmowie z  wieżą w Mińsku dnia 10.04.2010  również mogło być kluczowe.....

W marcu tego roku prokuratura śledztwo w sprawie "przekroczenia uprawnień" umorzyła. Zdaniem śledczych pracownicy Instytutu oraz minister Kwiatkowski nie działali z zamiarem ich upublicznienia.

Intencje kryształowe, ale czy po tylu kłamstwach można mieć jakąkolwiek pewność, jakie materiały "poglądowe" były 15 pazdziernika 2010r odsłuchiwane? Może ta wiedza powoli i niezauważenie miała odejść do lamusa razem z ministrem, który nagle i niespodziewanie,( również ku swemu zdziwieniu),pomimo kompetencji, w nowej kadencji pożegnał się ze stanowiskiem.

We wrześniu br WPO otrzymała kolejne "tomy" od strony rosyjskiej. Wśród  materiałów znalazły się m.in. protokoły oględzin rejestratora głosowego CVR, jakie wykonali w czerwcu w Moskwie polscy biegli. Kopia tej dokumentacji trafiła na początku października do krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych. Czy to z tych zapisów pochodzą ogłoszone  "nowości", czy znów dowiemy się o nowych słowach sprzed roku? Może minister Kwiatkowski szepnie słówko?

Jest ktoś, kto wie na pewno - propagandysta  Osiecki ....ale nie nie dziwi nic - on wiedział,  jeszcze zanim tupolew spadł. Teraz  tylko musi zawsze w kluczowych momentach zdezawuować i obśmiać.

Na koniec krótki komentarz do  tefałenowskiej manipulacji. Po pierwsze polscy biegli od początku pracują na kopiach zapisów - oryginały znajdują się w Rosji w dyspozycji tamtejszej prokuratury i nie będą przekazane Polsce przed zamknięciem rosyjskiego śledztwa ws. katastrofy. Informacja z żółtego paska "nowe słowa z czarnych skrzynek" to oczywiście subtelne kłamstwo. Instytut z Krakowa to ten sam, który podzielił się wiedzą z ministrem Kwiatkowskim. Rok temu był jednak "bezimienny". Dziś przypomniano sobie, że  nosi imię prof Jana Sehna (nosi je od 1966r).

Czy to ma opinii sugerować, że to inny, nowy instytut, nowe nagrania, a może w ogóle nowe skrzynki?

 

 

http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/482020,prokuratura_zdecyduje_czy_przeslucha_kwiatkowskiego_ws_czarnych_skrzynek.html 

 

Lika
O mnie Lika

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka