Cały weekend trwała "burza mózgów", dziś machina ruszyła. Od publikacji "Rzepy" było dość czasu, by wspólną i spójną dla szarej masy wersję przygotować. Przekaz dnia jest jasny i klarowny. Teza wynikająca z nowego odczytu biegłych fonoskopów nie zmienia konkluzji raportu Millera i dotychczasowych ustaleń śledztwa. Powtarzają go wszyscy zainteresowani, skutecznie wymazując z pamięci - własnej i opinii publicznej - wnioski raportu tejże profesjonalnej komisji. Przytaczam za zaprzyjaznionym medium :
"Z faktu, że nie zidentyfikowano głosu generała Błasika, nic nie wynika. Eksperci nie zdołali przypisać konkretnych zdań konkretnym osobom. Prokuratura nie wyklucza zatem, że mógł je wypowiedzieć gen. Błasik. Tyle mówi logika".
Jakie to proste. Dla ułatwienia dodajmy - to michnikowa logika. Ta "logika" powinna dać wiele do myślenia ostatnim naiwnym, którzy w obliczu nowych faktów liczyli na przejawy skruchy czy znikomą choć formę przeprosin ze strony tych, którzy zadbali by fikcyjna teza o pijanym generale przez tyle miesięcy tak dobrze się miała, by nas przed światem kompromitowała.
Wszystkie instytucje państwowe zostawiły wdowę po gen. Błasiku samą sobie. Nie pozwolono jej zidentyfikować głosu męża. Anodina znała ten głos znacznie lepiej. Wiedziała też, że sama presja to za mało, że NATO-wski generał powinien się skompromitować znacznie bardziej. Przy kompletnej bierności z polskiej strony było to możliwe.
Dziś, w oczywisty sposób ta anodinowa układanka się rozsypała, ale nadal wielu próbuje poskładać ją na nowo. Wygląda na to, że się nie poddadzą do samego końca - swojego lub jej.
"374 tomy akt to śledztwo wnikliwe! Wskazuje na współpracę sensowną i rzetelną, przynajmniej w 90-ciu procentach"- Jerzy Domański "Przegląd"
"Brak dowodów na obecność w kokpicie" nie powstrzyma najbardziej zdeterminowanych. Dalsza manipulacja biegnie więc na wszeki wypadek dwutorowo. Nie przypisane słowa MOGĄ jednak należeć do gen. Błasika ( pracujemy nad tym!), a to, że nic nie mówił, nie oznacza, że go tam nie było. Wersję o obrażeniach ciała "nie przypiętego pasami", też forsuje się miedzy wierszami.
Nikt z wymądrzających się specjalistów nie poddał jednak do dyskusji, że obecność Błasika w kokpicie mogłaby mieć uzasadnienie z wielu powodów. Jego zdanie o "mechanice skrzydła" mogło wskazywać, że dostrzeżono problemy techniczne i jako doświadczony pilot chciał wesprzeć kolegów a nie na nich napierać....
"Życia ofiarom nikt nie zwróci" - mówią nasze klakiery. Po tak postawionym argumencie, mającym sugerować bezzasadność analizy nowych dowodów w śledztwie, każda inna komisja badająca katastrofy lotnicze na świecie zabiłaby nas śmiechem.

Inne tematy w dziale Polityka