Mainstream dostał wścieklizny. Zespół parlamentarny Macierewicza stoi im kością w gardle, a wsparcie ze strony dwóch naukowców z Maryland i Akron w USA jest dodatkowym utrudnieniem i ciągłym bodzcem do utrzymawania dezinformacji i histerii na niesłabnącym poziomie. Po kilku miesiącach od pierwszych prezentacji i wniosków odważono się w "zaprzyjaznionej" telewizji w ogóle wymienić nazwiska profesorów Biniendy i Nowaczyka, a red. Morozowski nawet rozbrajająco przyznał, że ciągle myli te nazwiska. Support ze strony nowych "ekspertów" okazał się więc nieodzowny. Ruszyli oni na barykady, by wspomóc słynnych już autorów "Ostatniego lotu" . Cel - zapobiec dyskusji o hipotezie zamachu. Wersja jedynie słuszna -pancerna brzoza i plastikowy samolot.
Jeśli już nie można dlużej milczeć, można zawsze zagłuszać, deprecjonować, obśmiewać, a dyskusję o konkretnych wynikach ( jeden z komuterów pokładowych odczytany był przecież w Redmond) sprowadzić do absurdu :
"Zawsze mozna znależć jakiegoś profesora, który powie, że UFO zaatakowało samolot"- komentarz na gorąco jednego z posłów PO.
A nieoceniony, obecny szef Komisji Obrony Narodowej w swych osądach bynajmniej nie zamierza nas zawieść :
"Żenujący spektakl, nieuki z Ameryki, cyniczne, podłe dążenie do władzy. Nie ma żadnych dowodów w Rosji, których nie ma w Polsce."
NPW myśli chyba podobnie, bo postanowiła jednak w tej prezentacji nie brać udziału. Choć jeszcze kilka dni temu płk Szeląg zapewniał o jego głębokim zainteresowaniu szczegółowymi danymi, na których profesorowie oparli obliczenia, a których to danych zespół parlamentarny nie chce rzekomo udostępnić....Z zaproszenia jednak nie skorzystali....
Mainstreamowi redaktorzy z miejsca ruszyli do ataku. Rzeczowej dyskusji o faktach i dowodach naukowych oczywiście zabrakło, zamiast tego Morozowski przekrzykiwał Sasina, Niesiołowski Morozowskiego, a "mistrz" Osiecki orzekł autorytatywnie, że profesorowie taką analizą i używając archaicznych programów komputerowych się skompromitowali. Cóż, wyzwać profesorów amerykańskich uczelni, współpracujących z NASA od skompromitowanych nieuków - bezcenne.
Czy "mistrz" Osiecki odwiedził choć jeden amerykański uniwersytet, na którym dziekan posługuje się archaicznym programem? Wygląda na to, że UFO zaatakowało Osieckiego.
Swoją drogą ciekawe za ile technik IT odpowiedzialny za zaplecze techniczne prezentacji obiecał podmienić kabelki? Obserwując wysiłek, jaki został włożony w zagłuszenie tej prezentacji, myślę, że jego usługa mogła być kluczowa i nieoceniona.
Inne tematy w dziale Polityka