Dziwi mnie wrzawa wywołana tekstem znakomitego angielskiego historyka nt. II RP i przestrzegania przez nią swobód obywatelskich. Każdy przecież wie że Polska po zamachu majowym była państwem autorytarnym rządzonym przez Piłsudskiego, uczestniczącym w rozbiorze Czechosłowacji (jednego z niewielu w pełni demokratycznych państw tamtego okresu), wsadzającym przeciwników politycznych do więzienia (Bereza Kartuska), o czym niewielu wie - niszczenie Cerkwi na Podlasiu, Galicji, traktowanie Litwinów z pogardą po uprzednim zajęciu Wilna. O antysemityźmie i ogromnym nacjonaliźmie nie wspomnę.