
Lekkie zamieszanie w mojej podrozy nadal trwa. Blog jest o Norwegii, tymczasem pracuje od dluzszego czasu w Danii, a firma w ktorej pracuje jest chinska. Totez pomimo skandynawskiego otoczenia, czasami czuje sie bardziej w Chinach. Dzis zatem – ponownie wpis o tym kraju.
Zdaje sie ze w Chinach mocno sie zmienilo jesli chodzi o postrzeganie historii i polityki.
W dobrym tonie jest wytykanie bledow Mao Ze Donga, znajdowanie porownan do Stalina. “Stalin zabil wielu ludzi i Mao zabil wielu ludzi”. Podziwianym z kolei przywodca jest Deng Xiao Ping, ktory otworzyl Chiny na swiat w latach 70tych. Z ciekawosci pytam kiedy mozna bylo zaczac otwierac dzialalnosc gospodarcza w Chinach: podobno juz w latach 80tych.
Ja sie zatem z kolei wlaczam w jeden z moich ulubionych konikow historycznych i opowiadam, ze gdy w Zwiazku Radzieckim doszedl do wladzy Chruszczow to Mao obwolal go zdrajca Stalinizmu i przy kolejnej okazji doszlo do wojny radziecko-chinskiej w 1969 na rzeka Ussuri. Okazalo sie ze w Chinach ucza o tym w szkolach - mocne zmiany. Za czasow komunizmu w Polsce byl to temat zakazany - niedozwolone bylo pokazywanie konfliktu miedzy dwoma krajami socjalistycznymi (tak na marginesie taki konflikt wydarzyl sie jeszcze drugi raz: Chiny Ludowe postanowily "ukarac" Ludowa Republike Wietnamu za interwencje w sasiedniej Kambodzy i ukrocic wzrost mocarstwowosci mniejszego sasiada: armia chinska poniosla sromotna porazke z rak, doswiadczonych wieloletnim konfliktem z USA, Wietnamczykow).
Jeden z moich rozmowcow wyrazil podziw dla Mao w jednej sprawie. Pomimo ze Chiny byly slabsze i biedniejsze, Mao zdecydowal o interwencji w Korei Polnocnej przeciwko USA. Moj rozmowca jest wyraznie zafascynowany jakby chcial mi powiedziec "co za odwazna, ryzykowna, ale celna decyzja! Co za akt woli!". Zderzenie kultur - nie bede z podziwem przyjmowac faktu ze jakis przywodca odwaznie zaryzykuje moje zycie. Powialo sowietyzmem.
Rowniez pod warunkiem ze nie podwaza sie systemu monopartyjnego to na partie mozna sobie narzekac do woli. "Socjalizm tak! Wypaczenia nie!". Przypomina to nieco probe reformy socjalizmu w Polsce w poznych latach 80tych kiedy zezwolono na umiarkowana krytyke patologii w partii.
Zatem Chinczycy chetnie narzekaja: ale narzeka sie glownie osobowo - na konkretnych urzednikow poddajacych sie korupcji i troszczacych sie tylko o kariere. Na masowe marnotrawstwo, na koniecznosc posiadania "plecow" - inaczej nieprzychylny urzednik moze zniszczyc firme ktora pracowicie otworzyles. Wreszcie na bogatych, ktorzy po dorobieniu sie natychmiast cichcem wyprowadzaja majatek do innych krajow lub przyjmuja ich obywatelstwo aby nie padl on lupem pazernych urzednikow. I tak Chinczycy z jednej strony podziwiaja swoich celebrytow, a z drugiej upokarza to ich honor iz na obchody 50-lecia jakiegos wydarzenia historycznego zjezdzaja sie chinscy aktorzy, z ktorych wiekszosc okazuje sie byc obywatelami USA, Australii, Szwecji i innych obcych krajow.
Najwiecej takich obserwacji ma moj rozmowca ktorego wujek jest w regionalnej organizacji partyjnej. Opowiada historie jak to lokalny sekretarz zezwolil owemu wujkowi (wowczas poczatkujacemu dzialaczowi partyjnemu) na wykorzystanie czesciowo zuzytych generatorow pradu z porzuconej fabryki na budowe lokalnego systemu zasilania. Projekt trwal rok i poczatkowa faza zakonczyla sie sukcesem. Tymczasem lokalny I sekretarz znudzil sie projektem i kazal go porzucic i zajac sie czyms innym. Zdaje sie ze nie spodobalo sie to lokalnemu dyrektorowi elektrowni. Dania, w ktorej przebywamy, ze swoim racjonalnym i ekologicznym podejsciem wzbudza podziw: "tutaj ludzie naprawde mysla jak wykorzystywac srodki i energie".
Jeszcze jedna rzecz w Europie wzbudza szczegolny podziw Chinczykow: poszanowanie prawa i regul wspolzycia spolecznego.
(Tutaj powtorze za Fukuyama) Chiny ze swoim przedwczesnie scentralizowanym panstwem nie wyksztalcily molekularnych spolecznosci. Mamy elementy: ja, dalej rodzina, dalej klan/rod a dalej juz tylko panstwo. Brak tozsamosci lokalnej spolecznosci, za to mocna tozsamosc rodowa. A dalej mamy juz tylko odlegle, mocne, trzymajace za morde panstwo, ktore jak sie nadmiernie wzbogacimy to zabierze, niewiele mozna od niego oczekiwac, ale podziwiamy gigantyczne panstwowe projekty.
Ale wracajac do regul wspolzycia spolecznego i ich podziwu w Europie. Chinczycy podaja mi przyklad brzmiacy wrecz kuriozalnie. Miejscem zdarzenia byla Rumunia – ostatni zdawaloby sie kraj Unii, ktory mozna podawac jako przyklad pozytywny. A zdarzeniem bylo zepsucie klimatyzatora, z ktorego rury na podworko lala sie woda. Przyszedl sasiad i kazal naprawic. Chinczyk odparl ze nie ma za bardzo czasu, bo praca... (a coz by innego Chinczyk robil?). Sasiad na to, ze jezeli do jutra klimatyzator nie zostanie naprawiony to wezwie on policje.
Efekt? Chinczyk zachwycony! Co za troska o otoczenie! Co za przestrzeganie zasad! Nie musi przychodzic policjant, czy tez urzednik - o otoczenie zatroszczyl sie czlonek lokalnej spolecznosci! Niebywale.... W Chinach zapewne ten klimatyzator kapalby miesiacami a otoczenie przyjeloby to jako rzecz naturalna.
Czlowiek w Chinach jest stlamszony, nie ma wielu praw i nie przyjdzie mu do glowy walczyc o nie. Ci ktorzy maja umocowanie sa silni, zwykly czlowiek ma tylko rodzine. W pojedynku czlowiek-firma, nigdy nie stanie on do walki. Ze zdumieniem stwierdzam ze nasz chinski pracodawca (mnie jako rezydenta Norwegii na szczescie to nie dotyczy) podpisuje tzw kontrakty wirtualne. Chinczycy maja wystawione norweskie umowy o prace, ale prawa maja takie jak w Chinach. Czyli.... 12 dni urlopu zamiast przewidzianych prawem Norwegii 25. Mowie im ze przeciez to mozna zaskarzyc. Odpowiadaja: "skarzylismy sie wielokrotnie, ale to nic nie daje". Zaraz.... komu sie skarzyli? Ano firmie! Nie wpadlo im nawet do glowy ze jest ktos spoza swiata o nazwie “firma”, kto moglby im pomoc. "Czlowiek w Chinach malo znaczy i nie moze wiele zrobic przeciwko firmie" - mowia mi.
Tlumacze ze w Europie jest takie cialo jak inspekcja pracy, ktore pomaga pracownikom i ze pracownik nie jest przeciwko firmie bez szans. I ze firma zaplacilaby kare. Chinczycy sluchaja ale jest to cos im tak obcego, ze zadna mysl uzycia tej informacji nie pojawia sie. Firma to jedyne otoczenie, firma to Bog, firma jest jak owo grozne, wielkie, odlegle ale jednak przeciez nasze pastwo chinskie. "Firma placi nam w Chinach na emerytury" - odpowiadaja.
Jakze inni sa Chinczycy pracujacy za granica. Chinczyk przebywajacy poza granicami kraju lapie wiatr w zagle, otwiera firme, nagle okazuje sie kreatywny; jakby powietrze gdzie indziej bylo inne. Zauwazam ze osadnicy chinscy przybywajacy z krajow okolicznych jak np Malezja, maja w sobie duzo wiecej swobody zarowno w ruchach, sposobie wypowiedzi jak i myslenia.
Jeszcze jedno haslo bardzo czesto powtarza sie w rozmowach o Chinach: "mamy za duzo ludzi, za duzo ludzi". Stad ciekawostka jest gdy otworzy sie prezentacje o chinskiej strategii miedzynarodowej, to jeden z czolowych puntkow brzmi: "zapewnienie stabilnosci zywnosciowej". Okresy glodu polozyly sie na spoleczenstwie chinskim tak gleboka trauma, ze rzad zamieszcza postulaty zywnosciowe w strategicznym programie! Cos o czym w bogatych krajach Europy dawno zapomnielismy, a druga (a wkrotce moze pierwsza) potega swiatowa musi o tym myslec. Chinczycy zreszta mi tlumacza ze na zachodzie Chin ciagle zyja ludzie ktorzy zywia sie na obiad miska ryzu z jakas chuda roslinka. Ogromne roznice w poziomie bogactwa sa ich przedmiotem troski. Niektorzy przewiduja ze Chiny popadna z tego powodu w spore klopoty i spodziewaja sie napiec spolecznych. Temat ten zreszta pojawia sie przy rozmowie skad brac dobra zywnosc. Inzynierowie i specjalisci to w Chinach elita - zarobki na poziomie blisko 8-10 tys zlotych (co w Chinach jest pensja bardzo wysoka), stad moga troszczyc sie o lepsza klase zywnosci dla siebie i rodzin. Jednak jak mi tlumacza, problemy jakosci zywnosci, to problemy bogatych spoleczenstw europejskich. Wiekszosc ludzi w Chinach jednak musi martwic sie aby po prostu napchac zoladek.
Jakos produktow zywnosciowych w Chinach rzeczywiscie moze byc straszna. Pewien tragiczny wypadek wywolal istna goraczke na ... mleko w proszku.
Kiedy bylem w Polsce, jeden z chinskich kolegow poprosil mnie o nabycie mleka w proszku. Nie bylo dostepnego mleka Nutrilon, o ktore proprosil, zatem nabylem polski odpowiednik o nazwie Bebilon i wyslalem 6 puszek do Chin. Po tygodniu paczka dotarla i kolega oddal mi w imieniu swojego wdziecznego chinskiego kolegi w Chinach, do ktorego wyslalem paczke, pieniadze za mleko i przesylke.
Okazalo sie ze nieswiadomie wzialem udzial w ogromnym procederze goraczki zakupow mleka w proszku. Ktoregos razu chinski producent tego produktu poprzez domieszki metali ciezkich spodowodowal iz zmarlo kilkaset niemowlat spozywajacych ten specyfik a wiele tysiecy zachorowalo. Chinscy rodzice w panice oczywiscie zaczeli nabywac wielokrotnie drozsze mleko zagraniczne. Najpierw z mleka wyczyszczony zostal Hong-Kong. Rzad musial wprowadzic ograniczenia w wywozie mleka w proszku z tego miasta do 2 puszek 800 gramowych. Ci, ktorzy nie posluchali zostali aresztowani i wydano wyroki. Zaczela pracowac chinska siec kontaktow - znajomi za granica byli proszeni o przyslanie mleka. Popyt jest tak ogromny ze co bardziej obrotni przedsiebiorcy zaczeli zamiawiac cale kontenery zagranicznego mleka. Handlarze, rodziny i znajomi wyczyscili z mleka w proszku supermarkety w Wielkiej Brytanii, Holandii i czesciowo w Niemczech. Zaczeto w tych krajach wprowadzac reglamentacje mleka a oburzone matki wypowiadaja sie oburzone w mediach: "Chinczycy wykupuja nasze mleko!". Wiele chinskich rodzin wydaje na to mleko obecnie nawet 1/4 domowego budzetu - dzieci sa oczkiem w glowie chinskich rodzicow z oczywistego powodu: mozna posiadac tylko jedno dziecko (wiecej, po spelnieniu pewnych warunkow). Paradoksalnie stwierdzono ze po wprowadzeniu tego ograniczenia wydatki na dzieci wzrosly, chinscy rodzice zaczeli mocniej skupiac uwage na jedynym potomku.
Proceder trwa nadal - nie masz pomyslu na biznes? Kup kontenter mleka w proszku i jedz z nim do Chin!
(c) 2013 by Łukasz Rzepiński
37 lat, pracuję jako specjalista w Oslo
pisuję głównie o historii i ekonomii
ostatnio o podrózach, mentalności Skandynawów i Chińczyków
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości