“Według przedstawiciela Pentagonu, nowy system antyrakietowy nie będzie się opierał na bazach stacjonarnych w tych państwach.”
Potencjalny sojusz polsko-amerykanski nosi wszelkie znamiona sojuszu egzotycznego , tzn. takiego, w ktorym kleska jednego sojusznika moze nawet zostac niezauwazona przez tego drugiego. Dlatego tak wazne bylo dla nas zdobycie amerykanskiego “zakladnika”, w postaci amerykanskiej bazy wojskowej obslugujacej rakiety czy chocby ich atrapy, a ktorej USA musialyby bronic nie ze wzgledu na nas, a ze wzgledu na wlasny interes.
Taka szansa pojawila sie z chwila podjecia negocjacji o zainstalowaniu w Polsce i Czechach elementow tzw. tarczy antyrakietowej.
Ale poniewaz, jak mowia cynicy, szansa jest jak dziewczyna i niewykorzystana odchodzi, tak i najprawdopodobniej nasi dyplomaci zaprzepascili te wyjatkowa mozliwosc.
Poniewaz amerykanska baza w Polsce i Czechach byla nasza szansa na mozliwosc wyrwania sie z kleszczy strategicznej wspolpracy naszych najwiekszych, odwiecznych przyjaciol, nie jest wykluczone, ze indolencja narcyza Sikorskiego i ospalosc Tuska w tej sprawie nie wynikaly jedynie z charakteryzujacego obu braku kwalifikacji.
No coz, mamy po bombkach i choinki nie bedzie.
POLECAM
Ignacy Nowopolski Blog: Irokezi.
“W Ameryce Północnej wyglądało to tak, że postępująca ekspansja kolonizatorów przerywana była paktami z plemionami indiańskimi, które następnie zrywane były przez zachodnich najeźdźców w dogodnych dla nich momentach. Naiwni Indianie wielokrotnie zawierzali układom z białymi, dając się w tym procesie stopniowo rugować z ziem i eksterminować. Można by w tym momencie pokiwać głową nad ich głupotą, ale zamiast tego warto zwrócić uwagę na pewien naród w Europie Środkowej, którego społeczeństwo w zaledwie sześćdziesiąt lat po monstrualnych zbrodniach dokonanych na nim przez Niemców, uznało tych ostatnich za swych największych przyjaciół. Nie bez kozery niemiecki cesarz Wilhelm używał w stosunku do tego narodu miana Irokezi”.
Calosc:
Inne tematy w dziale Polityka
