MacGregor MacGregor
235
BLOG

Prof. Mariusz Muszyński: Niemcy chcą rewizji obecnego porządku

MacGregor MacGregor Polityka Obserwuj notkę 10

 

Portal Mysl.pl zamiescil bardzo wazny wywiad z prof. Mariuszem Muszynskim.
Przytaczam fragmenty ( podkreslenia moje ):
 
– Czy Polska jest dla Berlina part­nerem czy też konkurentem w ramach Unii Europejskiej? Czy realny jest sojusz Polski i Niemiec? 
 
Na razie długofalowy sojusz polityczny Polski i Nie­miec nie jest możliwy. Możliwa jest jedynie taktycz­na współpraca w ramach pojedynczych wspólnych in­teresów. I nie chodzi tu wcale o naszą tragiczną histo­rię. Wbrew sielankowej wizji stosunków polsko-nie­mieckich, jaka dominuje wśród nadwiślańskich ger­manofilów, Warszawę i Berlin dzieli dziś geopolity­ka i interesy narodowe. Problemem jest również jed­noznacznie egoistyczna postawa rządu Niemiec oraz brak zdolności do kompromisu przy osiąganiu celów politycznych.  ( … )
 
Dziś celem Berlina jest osią­gnięcie formalnego statusu mocarstwa.( … ) Niemcy chcą rewizji obecnego porządku międzynarodowego, co na forum światowym symbolizować będzie uzyskanie stałego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.  Tym celom służyć ma także Unia Europejska.
 
– Jakie są główne kierunki niemieckiej poli­tyki historycznej i czy zagraża ona interesom Polski? 
W Polsce postrzega się niemiecką politykę histo­ryczną przez finansowanie działalności Związku Wy­pędzonych. To uproszczenie. W rzeczywistości jest ona we wszystkich sferach aktywności tego państwa. Stanowi także ważny element polityki zagranicznej. Dziś niemieccy politycy krytykują wypędzenia jako zbrodnie na niemieckim narodzie, obowiązujące usta­wodawstwo federalne neguje powojenne wywłaszcze­nia Niemców na cele reparacyjne jako sprzeczne z prawem międzynarodowym, historycy pracują nad stworzeniem historii wewnątrzniemieckiego ruchu oporu, a nauczyciele, dziennikarze i filmowcy takie wizje upowszechniają.   ( … ) Także nadaktywność samej kanclerz Merkel w sfe­rze wojennej pamięci to świadoma praca Niemiec nad redefinicją przeszłości, nowa taktyka, w którą dajemy się wmanewrować. ( … )
To wszystko zagraża interesom Polski. Historia Polski i Niemiec to zestawienie przeciwieństw. To konfrontacja dobrego i złego, ofiary i sprawcy. Im bardziej wizerunek Niemiec będzie wygładzany, tym bardziej polska historia będzie zakłamywana. A histo­ria to nie tylko popularyzacja wiedzy o własnym kraju, kulturze i przeszłości. Ma również zadanie politycz­ne. Świadoma polityka historyczna pozycjonuje pań­stwo w bieżących relacjach nadając mu silny moralny fundament. Utrzymuje też spójność narodu i utrwala jego tożsamość. Wniosek jest prosty – niemiecka po­lityka historyczna szkodzi Polsce, naszym interesom narodowym. Szkoda więc, że struktury państwa jej nie przeciwdziałają. 
- Duży rozgłos medialny mają działania or­ganizacji rewizjonistycznych na czele z Eriką Steinbach. Czy można uznać je za reprezenta­tywne dla całych Niemiec? 
W Polsce nie do końca rozumiemy, skąd płynie za­grożenie. Nie wiąże się ono bezpośrednio z osobą E. Steinbach, lecz z ciągle żywą samą doktryną tzw. „wy­pędzenia”, która jest częścią tożsamości państwa nie­mieckiego. Problem w tym, że – zgodnie z nią – za krzywdy Niemców odpowiedzialni są Polacy. 
– Jakie cele stawia sobie polityka niemiecka w odniesieniu do kwestii wschodniej, czy są one zbieżne z polskimi ambicjami w tym regionie? 
Minister Radosław Sikorski nie przesadził aż tak bar­dzo, kojarząc przed dwoma laty relacje niemiecko-rosyj­skie z paktem Ribbentrop – Mołotow. Dziś dowodzi tego wiele konkretnych przykładów, choćby stosunek Niemiec do rosyjskiej agresji na Gruzję, blokowanie Ukrainie i Gruzji drogi do NATO. 
Ale dziś takie stanowisko Niemiec nikogo nie powin­no szczególnie dziwić. Berlin przez ostatnie 10 lat kon­sekwentnie buduje szczególnie partnerstwo strategicz­ne z Moskwą. Jego inicjatorem był w końcu lat 90. XX w. Gerhard Schröder, a w tym dziele pomagali mu właśnie obecny minister spraw zagranicznych Frank Walter Ste­inmeier i jego zastępca Gernot Erler. Po symbolicznym odejściu pierwszego z nich ze stanowiska kanclerza, dwaj ostatni kontynuują przyjętą linię nowej Ostpolitik, będąc gwarantami ścisłego sojuszu obu państw, za cichą zgodą Merkel. 
Najbardziej namacalnym symbolem niemiecko-rosyj­skiego partnerstwa jest słynny gazociąg północny. Sta­nowi on przede wszystkim przedsięwzięcie polityczne, a nie biznesowe. I nie chodzi tu wcale o koszty, kilkakrot­nie przekraczające budowę rurociągu drogą lądową. Po prostu jego budowa ma przeciwdziałać próbom unieza­leżnienia się krajów środkowoeuropejskich od ewentu­alnego dyktatu energetycznego Rosji.Z punktu widzenia tych właśnie państw ocena polityki Berlina wypada jedno­znacznie. Niemcy przedkładają interesy swojego sojuszni­ka – Moskwy – ponad interesy partnerów, z którymi wią­że ich wspólne członkostwo w NATO i Unii Europejskiej. 
Taka polityka ma głębokie korzenie. Sięga bowiem pierwszego kanclerza zjednoczonych Niemiec Ottona von Bismarcka. To Żelazny Kanclerz widział w sojuszu z Rosją fundament polityki zagranicznej Niemiec i główną gwa­rancję stabilizacji na kontynencie europejskim. Po zjed­noczeniu w 1991 roku polityka niemiecka prędzej czy póź­niej musiała powrócić na bismarckowskie tory, ponie­waż logika geopolitycznych uwarunkowań jest nieubła­gana. Polski problem polega na tym, że w tak skonstru­owanej konstelacji nie ma miejsca na podmiotowe trak­towanie Europy Środkowo-Wschodniej.  
Podstawą soju­szu niemiecko-rosyjskiego jest bowiem podział wpływów w tym regionie. Niemiecki problem z kolei to fakt, że dziś nie da się łatwo zmarginalizować krajów Europy Środko­wo-wschodniej, a w szczególności Polski i Czech. Głów­ną przeszkodą jest ich członkostwo w Unii Europejskiej. Przed 2004 rokiem Warszawa i Praga uważane były ra­czej za satelitów Berlina, aniżeli za równoprawnych part­nerów. Jednak zaraz po ich przystąpieniu do UE, stosun­ki polsko-niemieckie i czesko-niemieckie zaczęły się psuć. Główną przyczyną narastających rozdźwięków był wła­śnie brak gotowości Berlina do uznania podmiotowości państw tego regionu jako samodzielnych graczy w polity­ce europejskiej. 
Niemiecko-rosyjski sojusz jest nie do pogodzenia z pol­skimi interesami na wschodzie, ale i z polską wizją wspól­nej europejskiej polityki wschodniej. Problem w tym, że dzisiaj kreatorzy polskiej polityki zagranicznej wobec Nie­miec i wobec Rosji nie dostrzegają, albo nie chcą dostrzec, tych sprzeczności.
Cala rozmowa tutaj .
 
Od siebie dodam, nie silac sie wcale na oryginalnosc, iz trudnosci przeciwdzialania niemieckiej polityce antypolskiej oraz strategicznemu sojuszowi Ribbentrop-Molotow Redivivus wynikaja przede wszystkim z sily Stronnictwa pruskiego w Polsce, ktore dziala u nas  jawnie. Stronnictwo to namascilo nam premiera Wundertätera, a nawet potrafilo go zmusic ( moze ze wzgledu na jego wyjatkowa nieudolnosc ) do zrezygnowania z ubiegania sie o prezydenture ( ktoremu to celowi, poza poslusznym wypelnianiem polecen z Berlina podporzadkowane byly ostatnie dwa lata jego rzadow ).
Bez likwidacji agentury niemieckiej w Polsce trudno wogole myslec o jakiejkolwiek polityce polskiej.
( Dla porownania: nieliczna, ale zdyscyplinowana i wysoko ulokowana agentura banderowska w Polsce do tej pory blokowala wrecz mozliwosc jakiejkolwiek rzetelnej dyskusji o zbrodniarzach z OUN-UPA i dopiero heroizm i nieustepliwosc ks. Zaleskiego pozwolily na przerwanie tamy, a nawet niedawno wymusilo pierwsza wlasciwa reakcje prezydenta, tj. oficjalna reakcje na haniebny ukaz Juszczenki i zaproszenie do Polski Janukowycza ).
Jedynymi politykami polskimi, posiadajacymi realne mozliwosci poskromienia Stronnictwa pruskiego w Polsce i zmiany relacji polsko-niemieckich z modelu “dupa z batem” na partnerski sa, czy tego chcemy czy nie, Lech i Jaroslaw Kaczynscy.
I dlatego tez, nawet jesli bede musial zaciskac zeby i plakac, to w wyborach prezydenckich zaglosuje na Kaczynskiego.
 
Przy okazji, polecam lekture wciaz aktualnej analizy pani profesor Ewy Thompson ( lektura obowiazkowa pod grozba ciezkiego grzechu zaniedbania )  tutaj
 
 
 

 

MacGregor
O mnie MacGregor

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka