maclawyer maclawyer
165
BLOG

Desmond Tutu przygania Donaldowi Tuskowi. Kim jest Desmond Tutu

maclawyer maclawyer Polityka Obserwuj notkę 1

Desmond TutuEmerytowany anglikański arcybiskup RPA, laureat pokojowej Nagrody Nobla Desmond Tutu zganił premiera Donalda Tuska za usiłowanie – jak to ujął – zmniejszenia wsparcia dla rozwijających się krajów w unijnych negocjacjach o finansowaniu walki z emisjami CO2. (Info onet.pl 29.X.2009)

Dziś Polska jest wśród 50 najbogatszych krajów świata, z PKB na mieszkańca trzy razy większym niż w Chinach i 20 razy większym niż w Mozambiku. Ale nie zawsze tak było. Wiele krajów okazało solidarność z Polską i pomogło odbudować kraj po latach represji i niewłaściwych polityk gospodarczych – wytknął arcybiskup w liście datowanym na 28 października, rozdawanym w kuluarach szczytu UE w Brukseli.

- Pan Tusk powinien to przemyśleć i zaakceptować fakt, że na Polsce ciąży odpowiedzialność udzielenia pomocy innym częściom świata – podkreślił Tutu. Analogiczny apel wystosował pod adresem kanclerz Niemiec Angeli Merkel.

- Merkel i Tusk powinni stanąć ponad wąskimi, zaściankowymi, krajowymi interesami i dostarczyć przywództwa, którego w tej chwili tak bardzo brakuje Unii Europejskiej. Miliony patrzą i czekają. Pokażcie im, że Wam na nich zależy, dajcie nadzieję – wezwał emerytowany hierarcha z Kapsztadu, który wsławił się walką z apartheidem i zabiegał o pojednanie między białymi i czarnymi w RPA.

Unijny szczyt poświęcony jest przyjęciu mandatu na organizowaną w grudniu konferencję klimatyczną w Kopenhadze, co będzie wymagało przezwyciężenia impasu w rozmowach między krajami UE o podziale kosztów wsparcia biedniejszych krajów w walce ze zmianami klimatycznymi. By ograniczyć ciężar finansowy dla Polski, zbudowana przez rząd w Warszawie koalicja nowych państw członkowskich domaga się, by koszty były liczone na podstawie dochodu narodowego brutto albo udziału w pomocy rozwojowej, a nie na podstawie emisji CO2, co jest rozwiązaniem preferowanym przez kraje bogate.

Desmond Tutu jest laureatem Pokojowej Nagrody Nobla, mieszkał w Soweto w Johannesburgu (na jedynej ulicy na świecie, przy której mieszka dwóch laureatów tej nagrody, bowiem vis a vis jest dom Nelsona Mandeli) był m.in. Przewodniczącym Komisji Pojednania po likwidacji w Południowej Afryce apartheidu. Wśród społeczności białych był szanowany, jednak utracił swój autorytet uznając, że Janusz Waluś, (który w 1993 r. zastrzelił czarnoskórego lidera komunistów Chrisa Haniego) nie działał z pobudek politycznych a wyłącznie kryminalnych – (formalną podstawą odmowy ułaskawienia było rzekome nieujawnienie przez Janusza Walusia całej prawdy o zamachu). W rezultacie Janusza Walusia nie objęły dobrodziejstwa Komisji i do dzisiaj odsiaduje on wyrak dożywotnieo więzienia, na które zamieniono mu karę śmierci. W opinii wielu obserwatorów, czyn Janusza Walusia uratował Południową Afrykę przed wojną domową.

Hani zginął zastrzelony w Wielki Piątek w 1993 r. przed swoim domem na przedmieściu Johannesburga, Chris Hani uważany był za jednego z najważniejszych przywódców czarnej większości. Negocjowali oni właśnie z białym rządem warunki demontażu apartheidu i przejęcia władzy w kraju.

Wiadomo było, że nowym przywódcą kraju zostanie Nelson Mandela, ale uwielbiany przez murzyńską biedotę Hani uważany był za jednego z najpoważniejszych kandydatów do roli dziedzica tronu. Był nie tylko jednym z przywódców Afrykańskiego Kongresu Narodowego, ale także sekretarzem generalnym partii komunistycznej.

Janusz Waluś zabił go, gdy ten wracał z córką ze świątecznych zakupów. Hani wyszedł z samochodu, by otworzyć garaż. – Nie chciałem strzelać mu w plecy, więc zawołałem: Mister Hani! – zeznawał w sądzie.

Trafił go dwiema kulami – w głowę i brzuch. Dla pewności dobił leżącego w kałuży krwi Haniego dwoma strzałami w skroń.

Celem mordu było storpedowanie rokowań ws. likwidacji apartheidu prowadzonych przez białego prezydenta Frederika de Klerka oraz przywódców ANC. Na wieść o zabójstwie swojego idola, biedota z murzyńskich przedmieść miała wywołać powstanie. A dowodzone przez białych wojsko, policja i służby bezpieczeństwa nie miałyby innego wyjścia, jak wprowadzić stan wyjątkowy.

Waluś, który wyjechał z Polski w 1981 r. jeszcze przed wprowadzeniem stanu wojennego, twierdził, że zabił Haniego, by ratować RPA przed komunizmem. Twierdził też, że choć o konieczności zamachu i powstrzymania demontażu apartheidu mówili mu przywódcy skrajnej prawicowej i białej Partii Konserwatywnej, to na pomysł zabicia Haniego wpadł sam.

Nie próbował nawet uciekać. Wraz z nim zatrzymany został jego polityczny mentor, jeden z przywódców obozu obrońców apartheidu Clive Derby-Lewis. Od niego poza ideowym instruktażem Waluś dostał także pistolet.

Jesienią 1993 r. obaj zostali skazani na śmierć. Kiedy w RPA zniesiono karę śmierci, wyrok zamieniono na dożywocie.

Po raz pierwszy próbowali odzyskać wolność przed Komisją Prawdy i Pojednania. Komisja powołana do rozrachunku z apartheidowską przeszłością w zamian za ujawnienie zbrodni przez ich wykonawców mogła udzielać im łaski. I choć ułaskawiła wielu zabójców z politycznych pobudek bądź rozkazów, prośbę Walusia i Derby-Lewisa odrzuciła pod koniec lat 90.

Komisja orzekła, że nie spełnili oni podstawowego warunku ułaskawienia – nie wyjawili całej prawdy o spisku. Nie okazali skruchy i w niczym nie przyczynili się do dzieła ujawnienia prawdy i narodowego pojednania. Adwokaci zamachowców zaskarżyli wyrok, ale sąd odrzucił także ich apelację.

maclawyer
O mnie maclawyer

Tolerancyjny koserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka