W pierwszych słowach mojego tekstu chciałbym z całą mocą stwierdzić, że nie jest moją intencją osądzać czy usprawiedliwiać takie czy inne poglądy. Nie chcę mówić też, który pogląd na sprawę jest słuszny. W żadnym stopniu też nie chcę wartościować, dokonywać moralnej czy semantycznej oceny pojawiających się opinii. Jednakże skala i zajadłość debaty nie pozwala mi pozostać obojętnym na jej przedmiot.
Oczywiście słusznym jest twierdzenie, że Ziemia jest okrągła i krąży wokół słońca. Ze wszech miar zasadnym wydaje się zatem pytanie, jakie konsekwencje wynikają z takiego, a nie innego stanu rzeczy. Gdy mówię o konsekwencjach mam na myśli zarówno implikacje natury moralnej jak i światopoglądowej.
Istnieją bowiem w wolnej Polsce środowiska, którym opisany stan rzeczy nie jest wartością bezwzględnie konieczną do funkcjonowania. Co więcej, środowiska te mają prawo podważać przyjętą i ogólnie uznaną argumentację. Mając na uwadze podstawową wartość demokracji - wolność słowa - środowiska te mają do tego w pełni uzasadnione prawo. Prawo, które należy szanować, ażeby nie judzić zaciekłych ataków zwolenników innego punktu widzenia.
Ja znam tę mowę, gdy jednym grupom odmawia się racji, gdy odmawia się prawa do własnych poglądów. Ona przywodzi mi na myśl najgorsze czasy represji stalinowskich. W żadnym wypadku wyznawane poglądy nie powinny być przedmiotem represji.
Mam jednak świadomość, że poglądy odmienne od tych bronionych przez większość społeczeństwa są niepopularne. Nad tym faktem mogę ubolewać, ale i apelować, gdyż ich istnienie jest warunkiem koniecznym istnienia wspomnianej wcześniej podwaliny demokratycznego Państwa. Dlatego nie mogę z całą mocą nie zaprotestować gdy słyszę obelżywe określenia wypluwane wobec ludzi, których jedyną winą jest fakt posiadania odmiennych przekonań.
Znaczącego podkreślenia wymaga fakt, iż zasadnicza wina wykluczenia środowisk, które z przyjętymi opiniami się nie zgadzają, leży po stronie środowisk agresywnie broniących status quo. Środowiska te nie uwzględniają w swoim stanowisku miejsca na wątpliwości. W ich zamysłach nie ma miejsca na odmienność poglądów. Taka postawa nie szuka kompromisu - wartości niezbędnej do prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa. W każdej zbiorowości, która nie umie znaleźć pola do kompromisu, dochodzi prędzej czy później do krwawego przewrotu. Dlatego też należy bezwzględnie i z całą stanowczością odrzucać twarde stanowiska i opinie na rzecz tych, które mogą zaowocować w przyszłości trwałym porozumieniem.
Nie chcę przy tym stawiać się w roli obrońcy osób, którzy nie zgadzają się z ogólnie przyjętymi teoriami na temat kształtu i ruchu Ziemi. Twierdzę jedynie, że twarde optowanie przy skrajnym stanowisku skutecznie zamyka drogę do jakże potrzebnego porozumienia.
Szanowni Państwo,
W powyższym tekście (co prawda nie wprost) udowodniłem, że prawda jako wartość może być przedstawiona jako skrajność, której wyznawanie i bronienie jest szkodliwe z punktu widzenia społeczeństwa. W ten sposób przepchnięto w Polsce wiele niegodziwości. Metoda ta stała się sztandarowym mechanizmem usypiania czujności społeczeństwa. Stosowana jest do dzisiaj.
Z pozdrowieniami,
J. Makowski
"To społeczeństwo nie rozumie moich słów. Jestem wysepką bardzo małą w morzu głów. Chyba nie stanę się uśmiechem w rękach mas. Chyba nie mogę być nieszczery wobec was." Zygmunt Staszczyk
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości