...a raczej za protestujących przeciwko jej koncertowi. I chociaż dziennikarka pozuje na kwitnącą ironią publicystkę, która zachowuje zdrowy dystans, raz po raz, zrywa tę maskę. "Jeżeli ktoś chciał nam obrzydzić legendę Powstania, to właśnie robią to przeciwnicy koncertu Madonny" - grzmi Katarzyna Kolenda - Zaleska.
Publicystka "Gazety Wyborczej", tytułując swój tekst hasłem "Więcej wiary w patriotyzm" (na łamach gazety Adama Michnika, brzmi to jak niesmaczny żart), kiwa z politowaniem głową nad zagubieniem organizatorów protestu przeciwko koncertowi Madonny. "Podążając za logiką przeciwników organizacji koncertu Madonny w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, trzeba by tego samego dnia zakazać większości imprez kulturalnych" - zaczyna dydaktycznym tonem Kolenda - Zaleska, aby za chwilę sięgnąć po argument ad absurdum, twierdząc, że równie dobrze aktor występujący nago na deskach teatru może uwłaczać pamięci powstańców.
"Może trzeba by zamknąć większość barów i pubów, aby ludzie, oddając się rozpasanej konsumpcji, nie naruszali zadekretowanego odgórnie nastroju. Wszyscy tego dnia mamy być smutni i poważni. Uśmiech też powinien być zakazany, bo przecież może to uwłaczać pamięci tych, którzy walczyli z wrogiem Ojczyzny" - ironizuje dziennikarka, aby za chwilę wytykać organizatorom protestu, sięganie do pojęć z "wysokiej półki", takich jak "bezczeszczenie świętości", "potwarz", "moralny obowiązek", "atak na wiarę katolicką".
I znów Kolenda-Zaleska stawia się w roli wszechwiedzącej matrony z dystansem do życia, która wskazuje właściwą drogę młodym nieokrzesanym ciemnogrodzianom, którzy biorą pochodnie i widły w ręce, aby ruszyć na podstarzałą gwiazdkę pop, krzycząc "Nie wpuściem!". "Ale o co chodzi? To obowiązuje przymus pójścia na Madonnę? Ja osobiście za Madonną nie przepadam i na koncert się nie wyrobieram. Gdy tylko jestem w Warszawie, idę 1 sierpnia na Powązki, bo legenda Powstania i heroizm wbrew rozsądkowi są im bliskie.
Na tym koniec. Koniec z wizerunkiem dobrej ciotki z wielkiego miasta, która niesie nieuświadomionej części rodziny kaganek oświaty. Kolenda -Zaleska, jak na slaonową lwicę przystało, pokazuje swoje pazurki, oskarżając organizatorów protestu o próbę zawłaszczenia tradycji powstańczej i uważanie się za "jedynych patriotów". "Tych, którzy w czasie uroczystości mają czelność gwizdać na takich uczestników Powstania jak Władysław Bartoszewski. Jeśli ktoś chciał nam obrzydzić legendę Powstania, to właśnie to robią przeciwnicy koncertu Madonny" - gromi Krucjatę Młodych dziennikarka.
Trzask-prask. Zamknięto drzwi i okiennice. Mieszkańcy Warszawy pochowali się w swoich mieszkankach i nie zamierzają wychodzić na ulicę 1 sierpnia. Wszystko przez młodych katolików, którzy sprawili, że symbol Polski Walczącej wywołuje odruch wymiotny... Pytanie tylko, gdzie się podziała deklarowana w tytule "wiara w patriotyzm"? Może patriotyzm wg "Gazety Wyborczej"?
Aleksander Majewski
PS Ciekawe skąd Kolena-Zaleska wie, że protestujący przeciwko koncertowi Madonny wygwizdali Władysława "Profesora" Bartoszewskiego? Zapewne, jako wybitna reporterka, była na miejscu, rozpoznała twarze działaczy Krucjaty Mlodych i zweryfikowała na podstawie ich legitymacji...
Artykuł ukazał się na portalu Fronda.pl
Inne tematy w dziale Polityka