Aleksander Majewski Aleksander Majewski
572
BLOG

Argumentów przeciwko lewactwu dostarcza samo życie

Aleksander Majewski Aleksander Majewski Polityka Obserwuj notkę 3

 Matki umierające w wyniku (legalnej!) aborcji, coraz bardziej widoczna szkodliwość antykoncepcji, nieszczęśliwe dzieci wychowywane w związkach homoseksualnych... Lewica wciąż agituje, ale jej sztandarowe postulaty weryfikuje samo życie. Działania przedstawicieli sił "postępu" coraz bardziej przypominają nerwowe ruchy komiksowego Kaczora Donalda, który widząc swoją bezradność, wścieka się i bardziej śmieszy, niż straszy.

 
 
Zagraniczne media codziennie podają informacje, które w poważny sposób naruszają lewackie pseudodogmaty. Jednak niemal każdy argument, nawet uzasadniony naukowo, jest pomijany wymownym milczeniem albo spotyka się z prymitywnym atakiem i oskarżeniami o uprawianie oklepanego "hate speech".
 
Z podobną reakcją spotkał się socjolog z Uniwerstetu Teksańskiego - prof. Mark Regnerus, który opublikował badania, z których jasno wynika, że dzieciaki wychowywane przez homoseksualne "małżeństwa" są mniej szczęśliwe od swoich rówieśników. Była to pierwsza próba zmierzenia się z problemem wychowania dzieci przez pary o różnych orientacjach seksualnych, podjęta na tak szeroką skalę. Do tej pory naukowcy zajmowali się wyłącznie pojedynczymi przypadkami i - co najciekawsze - nie pytali o zdanie małoletnich. Regnerus zrobił inaczej. Efekt? Postępowanie wyjaśniające przeciwko socjologowi, wszczęte przez macierzystą uczelnię i oskarżenia o nierzetelność naukową. Zamiast podjęcia merytorycznej dyskusji, środowiska homoseksualne wytknęły socjologowi otrzymanie wsparcia finansowego z Witherspoon Institute i Bradley Foundation - instytucji, które - o zgrozo - promują tradycyjny model rodziny.
 
Jak wiadomo, "nie ma przypadków są tylko znaki". Kilka dni później gwiazda muzyki pop i przykład "geja, któremu się udalo" Elton John powiedział w rozmowie z NBC Today, że dorastanie jego syna będzie bolesne, ponieważ... dziecko nie ma matki. Jeżeli mówi o tym jakiś wysłannik ciemnogrodu, choćby z etykietką profesora, nikt nie przejmuje się jego zdaniem. Ale Elton John? Sam muzyk powiedział, że chce mieć kolejne dziecko, aby jego syn nie znosił tej traumy sam... A może po kolejnym nieszczęśliwym dziecku, jeszcze następne? Grunt, to własna satysfakcja.
 
Jednak szczęście par homoseksualnych, to nie jedyny monument stworzony przez lewicę, który wali się na naszych oczach. Również antykoncepcja, reklamowana jako "pigułka szczęścia" przestaje być postrzegana jako przejaw "wolności wyboru" wyzwolonych kobiet, które "same mogą panować nad swoją rozrodczością". W tym miesiącu naukowcy z Uniwersytetu Zachodniej Australi odkryli, że zażywanie pigułek antykoncepcyjnych było "istotnie związane" z podwyższonym ciśnieniem krwi u nastoletnich dziewczyn. Ciśnienie skurczowe dziewcząt, zażywających pigułki było 3,3 mmHg wyższe od tego, jakie miały dziwczyny, które nie zażywały antykoncepcji. Wskaźnik pogarszał się wraz z podwyższonym wskaźnikiem masy ciała (BMI). Nie chodzi bynajmniej o chwilowe dolegliwości. Z opublikowanego raportu wynika, że znaczne różnice w ciśnieniu krwi, spowodowane stosowaniem doustnej antykoncepcji przez nastolatnie dziewczyny, "mogą znacząco wpłynąć na ryzyko choroby niedokrwiennej serca i udaru mózgu w wieku dorosłym". Czy przedstawiciele środowisk lewicowych odpowiedzą analogicznym raportem czy kolejną garścią epitetów i ględzeniem o "średniowieczu"? A może w ogóle nie odpowiedzą. Wszakże casus Wandy Nowickiej nie jest ewenementem.
 
Podobnie jak ewenementem nie są problemy psychiczne i zdrowotne kobiet, które dokonały aborcji. Najbardziej przygnębiającym przykładem jest historia Tonyi Reaves z Chicago, która zmarła w wyniku krwotoku. Oczywiście zabieg nie był dokonany w tzw. podziemiu aborcyjnym, co dostarczyłoby argumentów zwolennikom legalnego zabijania nienarodzonych dzieci. Tonya poddała się zabiegowi w jednej z klinik organizacji - pod jakże przyjazną nazwą - Planned Parenthood. Oczywiście, gdy pojawiły się komplikacje, zawodowi aborterzy nie byli w stanie pomóc dziewczynie. Młoda kobieta została przewieziona do szpitala Northwestern Memorial Hospital w którym zmarła.
 
Przedstawiciele Planned Parenthood stwierdzili, że byli "zszokowani i zasmuceni tragicznym rozwojem wypadków w pobliskim szpitalu", ale „nie zajmują się prywatnymi sprawami pacjentów”. To fakt, biorą kasę za zabijanie, pardon - planowanie macierzyństwa, a nie ratowanie życia. Tak jak przystało na macherów cywilizacji śmierci...
 
Artykuł ukazał się na portalu Fronda.pl
 
 

Robotnik słowa, autor książek. Kontakt: alekmajewski@wp.pl Aleksander Majewski Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka