Aleksander Majewski Aleksander Majewski
563
BLOG

Tusk, zamiast o Amber Gold, mówi o swoim cierpieniu

Aleksander Majewski Aleksander Majewski Polityka Obserwuj notkę 4

Jak widać syndrom Piłata, po raz kolejny, odzywa się w Donaldzie Tusku. Miłościwie nam panujący premier zdecydował się na kilka słów o Amber Gold. Skruszona mina i gorzkie słowa? A gdzieżby! "Słońce Peru" znowu promieniuje i w całej zadymie wokół "złotego interesu" widzi siłę państwa i swoje... cierpienie.


Właściwie całe przemówienie Tuska, które przytacza portal wPolityce.pl, przypomina teatralną tyradę narcystycznego aktora, ktory - mimo oznak dezaprobaty widzów - dalej, a to miota się na scenie w agonalnych drgawkach, a to zastyga bez ruchu i szepcze swoje kwestie. Taką próbkę swoich teatralnych zdolności dał dzisiaj Donald Tusk.

 
"Na ile jesteśmy w stanie zabezpieczyć czy swoje dzieci czy państwo wtedy, kiedy jesteśmy w rolach publicznych od wszelkich nieszczęść, zagrożeń i ryzyk, równocześnie pamiętając, że naszym zadaniem jest nie ograniczać zbytnio wolności czy swoich dzieci czy obywateli" - zagaja premier, po czym - strojąc iście ojcowską pozę - tłumaczy: "Ten wstęp jest potrzebny nie tylko dlatego, że każde z nas dobrze wie, jak często cierpimy w tych sytuacjach rodzinnych, kiedy decydujemy się na jedyne rozsądne moim zdaniem wyjście, czyli dajemy tyle wolności, ile to możliwe, chociaż wiemy, ile to kosztuje".

 
Tusk uprawia swoją wyliczankę, że przecież państwo respektujące zasady demokracji i liberalizmu nie może wszystkiego kontrolować, że składa się z instytucji od siebie niezależnych, itd. Czyli umywanie rąk idzie panu premierowi całkiem sprawnie. Na tyle sprawnie, że już zdążył połączyć sprawę Amber Gold z... PiS-em. "(...)wyroki w zawieszeniu dla Marcina P., w zawieszeniu na wniosek prokuratury, to rzecz charakterystyczna także w latach 2006-2007. Wtedy, kiedy żarliwym prokuratorem generalnym był polityk – minister sprawiedliwości. Z prawdziwą pasją używający służb i swojej energii po to, żeby nadzorować i kontrolować postępowanie prokuratury" - grzmi w swoim prokuratorskim zapale Tusk.

 
"Jeśli usłyszeliście państwo drwinę w moim głosie, to nie było to moją intencją" - dodaje premier. Oczywiście, że nie było. To tylko głos zatroskanego męża stanu, który tak bardzo przejął się wolnym rynkiem, liberalizmem i demokracją, że postanowił nie grzebać przesadnie w sprawach prywatnego, a w dodatku złotego, biznesu. A jeżeli ktoś ma wątpliwości, co do tego, że premier jest poważny, może dalej zagłębić się w meandry jego myśli: "Sprawa Amber Gold w mojej ocenie pokazuje ze szczególną wyrazistością, że model państwa, państwa prawa, państwa liberalnej demokracji, państwa niezależnej instytucji szanującej zasadę check & balance równowagi rozmaitych instytucji politycznych i życia publicznego, w której nawet wybrany w powszechnych wyborach polityk, nawet premier rządzący w Polsce drugą kadencję, co jest rzadkością w naszej historii, nie ma władzy absolutnej szczególnie w tak wrażliwych dziedzinach jak sprawiedliwość, prawa człowieka, działania prokuratury. I tego modelu będziemy bronić, niezależnie od tego, ile nas to będzie kosztować".

 
Pewnie, bronić nepotyzmu, kolesiostwa, afer i całej III Pospolitej Klęski jak Niepodległości! A jak wyjdzie "lipa", to premier umyje rączki i znów zacznie biadolić o swoim ojcowskim cierpieniem. W końcu jakie państwo, taki mąż stanu.

 
Felieton ukazał się na portalu Fronda.pl

Robotnik słowa, autor książek. Kontakt: alekmajewski@wp.pl Aleksander Majewski Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka