https://pl.wikipedia.org/wiki/Hiob_(postać_biblijna)#/media/File:Nuremberg_Chronicle_f_029r_3.png
https://pl.wikipedia.org/wiki/Hiob_(postać_biblijna)#/media/File:Nuremberg_Chronicle_f_029r_3.png
Malgor Malgor
1213
BLOG

salonowa dama syberyjska rozmyśla o "niepojętym doświadczeniu" (Hiob)

Malgor Malgor Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 134

Po raz kolejny, tym razem na kupie gnoju i użyźniaczy 44.0*, położyłam moje książki i artykuły (jakie wydawnictwa, jaka cytowalność i punktacja...), przeprowadzone przewody (ze 300 dusz wypromowanych i rekomendowanych, na wszystkich poziomach...), honory i zasługi (granty, inicjatywy programowe, staże, stypendia i nagrody...).

Żadnej dziś nie mają wartości, wraz z 44.0 ulatują w niebyt. Wyzerowana zostałam, jestem bez ziemi (instytutu, katedry)...

Ot, już dawno w złym miejscu i czasie weszłam na polonistyczną drogę, powtarzając słowa starej przysięgi: "nie z chęci marnego zysku czy dla osiągnięcia próżnej sławy, lecz po to, by tym bardziej krzewiła się prawda i jaśniej błyszczało jej światło".

Komu się żalić? Z kim się spierać? Komu tłumaczyć, że nie w śrubkach "robię", ale w świadectwach człowieka? Jak przekonać, że odmienność przedmiotu badań oznaczać musi odmienne kryteria? Że nie iluzje badam, ale mocne zapisy autentycznych doświadczeń? Że - na przykład - pokazuję hierarchię, uczę odróżniać dzieło-wartość od produktu-chłamu, by młody mógł przejść przez rozwichrzony tekstowy świat...

Możni, coraz to nowe ustawy piszący, są głusi, nie chcą zrozumieć. Ale że mówić o niegodziwościach trzeba, siadłam na podłodze i zawołałam salonową damę syberyjską. Po co ma bez sensu i powodu nad pełną michą lamentować? Przybiegła, a ja, łamiąc ręce i szarpiąc włosy, zaczęłam jej opowiadać o złu, jakie się dzieje, o nieszczęściu, jakie mnie spotyka, o stracie, której nic nie zrekompensuje...

"... miałam - mówię do damy syberyjskiej, gdy kładzie głowę na mojej dłoni - skromne miejsce w systemie, nie na szczycie - tam topowe i wysoko opłacane domeny, ale jakieś niepoślednie miejsce w budżetowym stadle uniwersyteckim przecież miałam, coś sensownego zrobiłam, by krzewić..."

"... patrz, słuchaj - mówię do syberyjskiej, która coraz intensywniej pysio wciska mi w dłoń - kim dziś jestem? Najpierw Sabejczycy, lud z Arabii żyjący z rabunku, uprowadził Szarą i jej dzieci, i zabił Rudasa. Potem piorun-proces boloński zniszczył 5-letnie studia filologiczne i rozproszył ich pasterzy. Następnie Chaldejczycy z Mezopotamii uprowadzili młodzież akademicką, zohydzili i wybili sługi prawdy. Później moje polonistyczne dzieci pogubiły się w lecącej z Zachodu wichurze nowoczesności... I - spójrz - w końcu i ja dotknięta zostałam trądem złośliwym od palca stopy aż do wierzchu głowy**" .

Tragedia. Wina. Kres

Czy powinnam obwiniać nomadów, Sabejczyków, Chaldejczyków lub tych z Zachodu? Ot - robią swoje jako najeźdźcy i kolonizatorzy. Po to są, by przejmować majątki i zniewalać dusze podbitych. Może mam obwiniać Boga zawierającego ponad moją siwą głową tajemny układ z Szatanem? Ale czy On, z wyżyn niedostępnych śmiertelnikom planując los ludzkości, za moje indywidualne nieszczęście ponosi winę? Zatem może powinnam obwiniać siebie, bo nie dość pracowita byłam i przewidująca. Tylko, tyle już razy sprostałam realizacji nowych wytycznych, tyle razy...

O złu i niegodziwości łatwo rozprawiać abstrakcyjnie. Ktoś wszakże mojemu indywidualnemu nieszczęściu musi być winien. Są w tym zdarzeniu i inni jeszcze uczestnicy: szydercy, nienawistnicy, gorliwcy natrząsający się z mojej biedy i straty. Moralnie mali i podli, ogłosili się namiestnikami najeźdźców, a i uzurpatorami Boskiej władzy. To oni zarządzają, ustawiają algoryty, chcą się wykazać, wzruszać stare i głosić wyjątkowość "reformy" na ruinach... 

Dama syberyjska jest cierpliwa i wyrozumiała. Z pysiem wtulonym w moją dłoń słuchała opowieści, w której więcej było niepewności i pytań, niż rozstrzygnięć. W pewnym momencie jednak kocica spojrzała na mnie z wyrzutem. Bo jeśli nikogo nieobchodząca tragedia indywidualna ma stać się klauzulą trwania kultury i coś ważnego mówić o ludzkości - nie powinnam obwiniać nikogo!

Coś ważnego mówi właśnie historia niewinnego, który został wybrany i który dokonał wyboru, gdy znalazłszy się w świecie „walki, biedy i choroby” ponawiał straszne pytania. Etymologicznie imię Hioba oznacza „gdzie jest Ojciec (Bóg?)”, „ścigany”, „doświadczony”.

To doświadczenie - autentyczne! - choć niepojęte i, w pierwszej historii, niezyskujące odpowiedzi, wszystko w kulturze zmieniło i zmienia. Hiob, gdy pytał i obwiniał, popełniał grzech pychy. Gdy pochylił głowę, odzyskał w dwójnasób swoją zasobną część świata, a opowieść z narracji o "winie" przekształciła się w narrację o "odpowiedzialności"...

Tragizm. Odpowiedzialność. Ocalenie

W dążącej do normalizacji i definicji kulturze tragizm to p.w. kategoria estetyczna, w uproszczeniu synonimiczna z narracją o wielkim nieszczęściu, o nieroztrzygalnym konflikcie sumienia, o niszczącym paradoksie wolności, o fatalnej nieuchronności zdarzeń. Jako kategoria estetyczna tragizm jest po prostu tylko jednym z komponentów ("chwytów", "konceptów") struktury dzieła sztuki; komponentem w akcie tworzenia utworu i w komunikowaniu jego sensu odbiorcom równie poręcznym, jak inne zacne estetyczne jakości: komizm, ironia czy groteska.

Ale ponieważ estetyczne jakości są pochodną życia, czyli tego, co od sztuki wcześniejsze, a p.w. co ważniejsze od niej, tragizm (ironia, groteska itd.) jest najpierw kategorią egzystencjalną. Niezasklepioną, niesamocenną czy autoteliczną zatem, bo "egzystencjalne" zawsze oznacza "metafizyczne": "ja" (jednostkowe) jest identyfikowalne i wycenialne wobec "nie-ja", "ten drugi", "inny", "zewnętrzny".

Tragizm - jak inne ważne kategorie egzystencjalno-metafizyczne - domaga się wymówienia, musi otrzymać właściwy styl: właściwie dobrane i użyte słowa, dźwięki czy obrazy. Opowieść o tragizmie została ukonstytuowana w kulturze Zachodu przez najważniejsze z powstałych w kręgu tej kultury opowieści, m.in. tragedię grecką oraz księgi Starego Testamentu.

To dzięki arcydzielnym opowieściom sztuki tragizm transcenduje z jakości egzystencjalnej (ot, zdarzyło mi się straszne nieszczęście) w kategorię estetyczną (o nieszczęściu opowiem), a następnie w wymiar sakralny (także religijny): rozprawę między człowiekiem a Bogiem (bóstwem) czy rozprawę między Bogiem (bóstwem) a Szatanem (demonem). Nietzsche - chyba on - przy historii Izaaka mówił o takich zdarzeniach: "zawieszenie etyki"...

Opowieści te są szczególnego rodzaju arche (główną zasadą, prazasadą) doświadczenia tragiczności oraz sczepionego z nim - w niektórych z wariantów opowieści - doświadczenia ocalenia. Opowieść Eurypidesa o Ifigenii*** czy starotestamentalna opowieść o Hiobie**** zawierają dwa składniki, tworzące pełną, egzystencjalno-metafizyczną figurę doświadczenia tragiczności": 1) tragiczność oraz 2) „wybawienie od tragiczności” (koncepcja stworzona przez Karla Jaspersa).

Relację między człowiekiem a Bogiem nazwał André LaCocque „wymianą dobra”. Ich trudna, Hiobowa rozmowa dotyczy tego, co zostało wyznaczone człowiekowi jako zadanie. Rudolf Otto postawę taką określa „wenętrznym przekonaniem”. Jest ona przeciwieństwem załamania się czy wyrzeczenia, wymaga Hiobowego d o ś w i a d c z e n i a   o s o b i s t e g o. Ten aspekt, nazwijmy go chrystologicznym, milczenie zmienia w akt sprawiedliwości. I akt ocalenia. Gdyby tragizm wyczerpał się w złorzeczeniach czy obwinieniach, wyczerpałoby się życie. A ono jest nie jest "do wyczerpania": doświadczyć, to doznać zranienia i żyć "po" , to - "prze-żyć". 

"Prawda spada na Edypa jak nieszczęścia spadają na Hioba, czy przemoc na Ifigenię". Tym samym kategoria estetyczna wraca do swego właściwego wymiaru: egzystencjalnego. Odpowiedzialność za prawdę staje się odpowiedzialnością za niegodziwość, prawdę uszkadzającą.***** 


* https://www.salon24.pl/u/malgor/931538,salonowa-dama-syberyjska-i-straszny-sen-o-kocim-dobrostanie; coraz bardziej wiemy, że ciąg dalszy sporu z wicepremierem nastąpi...

** Hi. 1,13-19; 2,7

*** "Córka Agamemnona i Klitajmestry, z rozkazu ojca złożona w ofierze w porcie Aulida, co miało służyć przebłaganiu Artemidy uniemożliwiającej wypłynięcie flocie Agamemnona pod Troję (ale w Iliadzie nie ma wzmianki o takiej ofierze). Śmierć Ifigenii dała początek waśni między Klitajmestrą a Agamemnonem, prowadząc do śmierci tego ostatniego.

W tradycji starożytnej Ifigenia uchodzi za narzeczoną Achillesa (pod pretekstem zaślubin sprowadzono ją z Myken do obozu, gdzie dokonano ofiary), a w niektórych wersjach za matkę Neoptolemosa (Likofron w Aleksandrze). U Ajschylosa została zabita przez kapłanów w obecności swego ojca. W wersji znanej z Ifigenii w Taurydzie Eurypidesa (i z Sofoklesowego Chryzesa), Ifigenia została w chwili ofiary cudownie przeniesiona przez Artemidę na brzeg Taurydy (na Krymie), skąd ocalił ją dopiero brat Orestes, a gdzie przewodniczyła krwawym ceremoniom ofiarnym ku czci bogini.

W okresie nowożytnym bohaterka m.in. tragedii Racine’a (Ifigenia w Aulidzie), J.W. Goethego (Ifigenia w Taurydzie: inaczej niż u Eurypidesa władca Taurów odstępuje od ofiary na skutek próśb bohaterki), a w XX wieku G. Hauptmanna (Ifigenia w Aulidzie, 1943)" . [https://encyklopedia.interia.pl/slownik-bohaterow-literackich/news-ifigenia,nId,2222886]

**** "Gł. bohater starotestamentowej Księgi Hioba; jako zamożny i bogobojny mąż stał się przedmiotem zakładu pomiędzy Bogiem a Szatanem, który twierdził, że pobożność H. nie jest bezinteresowna, lecz stanowi konsekwencję hojności Boga, darzącego swego sługę licznymi dobrami i łaskami. Jahwe pozwolił więc Szatanowi doświadczyć H., by się przekonać, czy w nieszczęściu nie zacznie złorzeczyć swemu Stwórcy. Zniszczone zostały jego stada, zmarli synowie i córki, sam H. pokrył się trądem, lecz jego wiara nie uległa zachwianiu, powtarzał: "Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!" W rezultacie Bóg w dwójnasób zwrócił wszystko, czego Szatan, za jego przyzwoleniem, pozbawił H. Bogobojny mąż przeżył w dostatku do późnej starości i umarł "jako starzec syty dni swoich". Los okrutnie doświadczonego H. poruszył wyobraźnię wielu artystów, m.in. W. Blake’a, który wykonał serię 18 rycin mających stanowić ilustracje do wydanej w Anglii w1825 r. Księgi Hioba; A. Sacchi przedstawił na płótnie nagiego i zrozpaczonego H. z żoną; G. de la Tour także sportretował H. z żoną". [https://encyklopedia.interia.pl/literatura-powszechna/news-hiob,nId,2066484]

***** poza tym co "ode mnie", przytaczam zwłaszcza znakomitą argumentację z: A. Tyszczyk, W kręgu tragiczności. Studia, Kielce 2018; "odpowiedzialność [Hioba] staje się odpowiedzialnością egzystencjalną, a nie moralną. Staje się ową najbardziej niejasną odpowiedzialnością, jaką zdolny jest wziąć na siebie człowiek – odpowiedzialnością doświadczającej zła ofiary za współudział w istnieniu rodzącym nieszczęście i przemoc" (s. 38)

 ps. „Niepojęte”, bo będące „czymś całkiem innym”; R. Otto, Mysterium Tremendum, w: tegoż, Świętość. Elementy irracjonalne w pojęciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjonalnych, przeł. B. Kupis, Warszawa 1999, s. 17-37; s. 37). „Wszystko”, bo opowiedziana w Biblii transformacja tragicznego nieszczęścia odmienia obraz człowieka w relacji z obrazem Boga, tę zatem z relacji, która rozpoczyna naszą historię. Z ostatnich prób ogarnięcia tej obecności patrz zwłaszcza: A. Tyszczyk, W kręgu tragiczności: Księga Hioba (Fragment większego fragmentu), „Roczniki Humanistyczne” 57 (2009), nr 1: Prawda w literaturze, s. 211-244; Hiob biblijny. Hiob obecny w kulturze, red. P. Mitzner, A.M. Szczepan-Wojnarska, Warszawa 2010 (tu zwłaszcza szkic E. Kiślak, Słowacki czyta Księgę Hioba, s. 87-96; z wyróżnieniem [Czyż dla ziemskiego tutaj wojownika…], a także prób translacji Księgi przez K. Brodzińskiego). Patrz także: P. Ricoeur, Symbolika zła, przeł. S. Cichowicz, M. Ochab, Warszawa 1986; A. LaCocque, Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił, w: A. LaCocque, P. Ricoeur, Myśleć biblijnie, przeł. E. Mukoid, M. Tarnowska, Kraków 2003, s. 249-279; s. 251; N. Frye, Esej trzeci: Krytyka archetypów: teoria mitów, s. 213-214; A. Tyszczyk, Tragiczność i ocalenie w poemacie „Świat” Czesława Miłosza, w: Czterdzieści i cztery studia ofiarowane profesorowi Marianowi Maciejewskiemu, red. D. Seweryn, W. Kaczmarek, A. Seweryn, Lublin 2008, s. 447-460; s. 456 nn. 

PS. reprodukcja: https://pl.wikipedia.org/wiki/Hiob_(postać_biblijna)#/media/File:Nuremberg_Chronicle_f_029r_3.png

Malgor
O mnie Malgor

nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości