jak makiem zasiał. Jedynie niebezpiecznik pisze w tej sprawie artykuły. Ciekawe dlaczego tak mało się trąbi w tej sprawie. Internauci do dzieła, bo czasu jest mało! Już 20 czerwca będzie głosowanie w Parlamencie Europejskim nad tymi propozycjami i możliwe, że obudzimy się w innej rzeczywistości.
"“Podatek od linków” to nazwa chwytliwa ale myląca. Nie chodzi bowiem o podatek, ale o nowy rodzaj praw pokrewnych dla wydawców prasy. Te prawa przyjęło się określać z jęz. ang. jako ancillary copyrights. Chodzi o to, aby wydawcy mogli zarabiać nawet na udostępnianiu bardzo krótkich fragmentów tekstów, takich jak nagłówki czy nawet tytuły. W praktyce agregatory lub wyszukiwarki prezentujące nagłówki miałyby odprowadzać opłaty za treści do OZZ (czyli organizacji takich jak ZAiKS, tylko działających w imieniu wydawców prasy)."
Może się okazać, że nie będzie można linkować, cytować, a jedynie opierać się na własnych przemyśleniach. Chcą walczyć z fake newsami i memami, a będzie tak, że wszystkich usadzą. Więksi gracze i tak znajdą sposób, by to ominąć, a wszystko skupi się na pojedynczych internautach.
Wszytko można sprzedać, nie wszystko da się kupić, choć jak widać próby ciągle są prowadzone. Mityczne prawa autorskie, które traktowane są wybiórczo i mają dotyczyć części, a nie wszystkich, choć też są autorami. Wydusić ile się da i jak się da, poprzez naciski i lobbing. Widać, internet jest solą w oku pewnych grup interesu i panuje w nim zbyt duża wolność, którą chcą nam zabrać.