waldemar.m waldemar.m
256
BLOG

Jeśli małe jest piękne, to duże nie może być inne! Część.3

waldemar.m waldemar.m Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Myślenie, zamiast matematycznego gwałtu nad logiką.

 
W części drugiej tego cyklu, przemknęła informacja, powrót do której uważam za niezbędny:
 
Znamy masę neutronu, znamy masę elektronu, a więc odejmując jedno od drugiego możemy się dowiedzieć jaka jest masa protonu, więc jaką trudność przedstawia odjąć te dwie ostatnie masy od masy neutronu i zameldować współczesnym – masa neutrino wynosi tyle i tyle.
 
Mimo tego, że wyróżniłem tą myśl, podkreślając jej ważność, to chyba nikt z czytelników, nie zadał sobie trudu dokonać tych obliczeń. Są zbyt proste. Dla ich wykonania nie potrzeba różniczek, całek, liczb pierwszych, funkcji psi, hamiltonianów, a mimo tego, dla "współczesnych fizyków" okazały się zbyt trudne.
 
Jako analfabeta matematyczny, mogę sobie na te obliczenia pozwolić i w ten sposób posiąść możliwość skomentowania otrzymanych rezultatów.
 
Masa neutronu - 1,6749272*10^-27 kg
Masa protonu              - 1,67262171*10^-27 kg
-----------------------------------------------
            Różnica            = 0,00230549*10^-27 kg = 23,0549*10^-31 kg
 
Masa elektronu            - 9,10938*10^-31
 
Różnica : masa elektronu = 2,531
 
Czarno na białym widać, że "zniknęła" masa odpowiadająca masie ponad 1,5 elektronu.
 
Każdy rozsądny człowiek rozumie, że w przyrodzie nie mogą zniknąć trzy rzeczy:
 
- masa;
- ładunek;
- energia
 
W analizowanym przypadku, od neutronu oddzielił się elektron, ale różnica mas jest większa niż masa elektronu. Co zrobili nasi "myśliciele"? "Stworzyli" Einsteina i wsadzili w jego ręce czarodziejską pałeczkę w postaci wzoru pozwalającego ukryć swoją nieudolność, czyli brak rezultatów w poszukiwaniu "utraconej" masy.
 
Nie zważając na to, że Einstein w swojej pracy mówi o energii kryjącej się w masie ciała kompozycyjnego, czyli de facto tej energii, która jest "lepiszczem" cząstek elementarnych, z których zbudowane było rozpadające się na fragmenty ciało, nam wmówiono, że udało sę jemu odkryć wzór na zamianę masy w energię, co jest największą bzdurą w historii nauki.
 
Najwyższy czas wrócić przywrócić logikę do badania przyrody i praw, którymi ona się rządzi.
 
Kilkaset lat badań nad zjawiskami elektrycznymi pokazały, że w przyrodzie istnieją tylko dwa rodzaje ładunków, z których jeden oznaczamy jako "minus", a drugi "plus". Nie umknęło też uwadze badaczy przyrody, że ładunek elektryczny jest nieodłączną cechą materii, a więc możemy twierdzić, że elementarna cząstka przenosi elementarny ładunek.
 
Ponieważ mamy dwa rodzaje ładunków, to przez analogię – mamy dwie cząstki elementarne. Stąd już tylko krok, do rozwiązania ciekawej "zagadki".
 
Neutron rozpadł się na elektroujemny elektron i 1836,2 razy większy od elektronu "elektrododatni" proton:
 
m(p) : m(e) = 16726,2171*10^-31 kg : 9,10938*10^-31 kg = 1836,2
 
Dlaczego wziąłem termin "elektrododatni" w cudzysłów. Gdyż pamiętam, że ta masa, która "zniknęła" przy "emisji" elektronu musi mieć ładunek, a nie jest ona elektronem, gdyż nawet, jeśliby neutron wyemitował dwa elektrony, to za tyle lat pracy z neutronami, ktoś w końcu zauważyłby takie "cudo" i już otrzymałby Nagrodę Nobla.
 
Wnioski nasuwają się same:
 
1. Masa, jaka "znika" jest nośnikiem elektrododatniego ładunku
 
2. Nie jest to cząstka elementarna, gdyż mając wielkość 1,5 raza większą od elektronu, już dawno byłaby dostrzeżona klasycznymi metodami badawczymi stosowanymi dzisiaj w fizyce, a przy okazji, proton nie mógłby być zbudowany z tak wielkich cząstek elektrododatnich.
 
3. Jest to więc ciało kompozycyjne składające się z maleńkich, elektrododatnich cząstek elementarnych, lub pojedyncze cząstki elementarne opuszczające neutron w postaci jakiegoś promieniowania.
 
4. Czas życia tego potencjalnego ciała kompozycyjnego składającego się z elektrododatnich cząstek elementarnych jest tak mały, że właściwie możemy twierdzić, że opuszcząją one neutron w postaci promieniowania.
 
Rodzi się pytanie: dlaczego do tej pory uczeni nie odnotowali tej cząstki, jako nieodłącznej składowej budowy materii i dlaczego chemikowi jest łatwiej znaleźć odpowiedź na to pytanie niż fizykom?
 
Chemicy już od dawna i bardzo często stoją przed dylematem odpowiedzi na pytanie "Co kryje w sobie mieszanina różnych substacji?". Jeśli czegoś jest dużo – nie ma problemów, ale jeśli czegoś jest bardzo dużo, lub jeśli czegoś jest bardzo mało i jeszcze do tego własności tej maleńkiej "domieszki" pokrywają się z własnościami rozpuszczalnika, to "gimnastyka" jest bardzo interesująca.
 
Fizycy poszli na łatwiznę i wymyślają tyle różnych sztuczek, że nawet uparty analityk za nimi nie zdąży, ale od dokładności wyznaczenia badanego składu często zależy życie ludzkie i dlatego w chemii doskonale rozwinięte są metody badawcze domieszek na fonie tła.
 
Gdyby fizycy skoncentrowali wydatki na budowie aparatury badawczej produktów naturalnego rozpadu materii, to dzisiaj fizyka byłaby królową nauk. Niestety, fizyków można porównać z "mafią hazardową".
 
Ich nie interesuje nauka. Oni przyzwyczaili się trwonić publiczne środki na kosmiczną skalę, a politycy i tak nie mogą ich sprawdzić, gdyż przy wydatkowaniu tak dużych pieniędzy jakiś tam rezultacik , ot tak przy okazji, się osiągnie.
 
Jaki następny krok? Trzeba przyjrzeć się rezultatom eksperymentów, w których badano promieniowanie ciał kompozycyjnych.
waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Technologie