Gorzeliński/Kasprów Gorzeliński/Kasprów
121
BLOG

Powrót do przeszłości Antoniego Mężydło

Gorzeliński/Kasprów Gorzeliński/Kasprów Polityka Obserwuj notkę 2

Starożytni Rzymianie przewracają się w grobach. Ustanowione przez nich zasady prawa, na których opierają się współczesne systemy prawne w Polsce traktowane są dość elastycznie. Kilka tygodni temu wicepremier Pawlak zaproponował ustawowe unieważnienie opcji walutowych. Pogrążyły one wiele polskich firm, którym wydawało się, że są sprytniejsze od banków. Pomijając już ekonomiczne aspekty takiej decyzji, łamałaby ona jedną z podstawowych reguł prawa: prawo nie działa wstecz. Gorszy nie chce być poseł Antoni Mężydło, który zaproponował zmiany w prawie telekomunikacyjnym sięgające kilku lat wstecz.

 

W całej sprawie chodzi o jeden z głównych instrumentów rynku telekomunikacyjnego. Paliwo, które napędza operatorów alternatywnych i pozwala im funkcjonować. Nie posiadając własnej infrastruktury, kupują oni dostęp do niej od Telekomunikacji Polskiej po cenach zatwierdzanych przez UKE. Cenach, które mają odzwierciedlać faktycznie ponoszone przez TP koszty. Tylko i wyłącznie koszty.

 

Określanie kosztów odbywa się poprzez audyt kosztowy przeprowadzany w TP. UKE już trzeci rok z rzędu zaakceptował niezależnego audytora, firmę Ernst & Young (za audyt płaci TP), która ma przeprowadza audyt w TP. Cała sytuacja jest wręcz komiczna, bo dwa ostatnie audyty wyglądały następująco: zastęp kontrolerów z E&Y spędza kilka miesięcy w TP, przygotowuje 1000 stron analiz i wyliczeń, które następnie przekazuje do UKE. Wynika z nich między innymi, że koszt usługi WLR (Wholesale Line Rental, czyli hurtowy dostęp do sieci TP umożliwiający świadczenie usługi abonamentu telefonicznego operatorom nie posiadającym sieci) to 32 zł miesięcznie za jedną linię. Po czym prezes UKE Anna Streżyńska zapoznaje się z dokumentem i stwierdza, że jej zdaniem to jednak 20 zł. A Netia i inni operatorzy zacierają ręce. Po co im własna sieć, skoro można dostęp do niej kupić po „frajerskiej” cenie od TP?

 

Polska od dwóch lat jest wyjątkiem na skalę europejską, bo jesteśmy jedynym krajem z 27 członków UE, gdzie poprawnie zrobiony audyt nie został przyjęty przez regulatora. A to mogłoby zainteresować Komisję Europejską. Postanowił to więc zmienić poseł Antoni Mężydło i wniósł poprawkę do prawa telekomunikacyjnego umożliwiającą UKE kwestionowanie audytu i kształtowanie cen na podstawie własnych wyliczeń. Antoni Mężydło jest bowiem gorącym zwolennikiem działań UKE, a jeszcze większym szefowej urzędu Anny Streżyńskiej. To on przekonał Donalda Tuska do pozostawienia na stanowisku pochodzącej z PiS-owskiego zaciągu Anny Streżyńskiej. W lutym 2008 roku poseł przyczynił się także do złagodzenia konfliktu między Ministerstwem Infrastruktury a prezes UKE, w trakcie którego Anna Streżyńska groziła odejściem. W końcu to Antoni Mężydło (były poseł PiS) namówił Annę Streżyńską na wystąpienie w trakcie konwencji PiS w marcu 2007 roku.

 

Jednak tym razem poseł Mężydło robi Annie Streżyńskiej „niedźwiedzią przysługę”. Jeśli Sejm (głosowanie jutro) przyjmie poprawki posła PO, przyzna tym samym, że odrzucenie poprzednich audytów przez Annę Streżyńską było bezprawne, a  UKE świadomie i z premedytacją działało wbrew prawu. Otworzy to drogę do roszczeń TP z tytułu poniesionych strat względem operatorów alternatywnych. Ci z kolei oskarżą państwo. Czyli jak zwykle za błędy urzędników zapłacą podatnicy. Liczba linii działających w oparciu o WLR to ok. 1 milion – różnica w cenie określonej przez audytora i wyznaczonej przez UKE 12 zł, co daje 12 mln straty dla TP miesięcznie.

 

Co ciekawe, propozycje posła Mężydły popiera Wacław Knopkiewicz z kancelarii Grynhoff Woźny Maliński. Jego zdaniem objęcie nowymi regulacjami poprzednich audytów rozwiąże pat sądowy między UKE a TP. Prawnik z renomowanej kancelarii specjalizującej się w prawie telekomunikacyjnym i pracującej dla wielu firm z branży (m.in. Netii, P4, Mediatela, Cyfrowego Polsatu), zapomina o zasadach prawa, których uczą na pierwszych zajęciach z prawoznawstwa. Przypominamy więc panie Knopkiewicz i panie pośle Mężydło: lex retro non agit. Nie twórzmy niebezpiecznego precedensu.

 

Ale skoro mamy tak dobrą atmosferę wokół UKE, proponujemy posłowi Mężydle jeszcze jedną poprawkę do prawa telekomunikacyjnego. Krótką i treściwą, zastępującą wiele kontrowersyjnych zapisów: tak długo jak Anna Streżyńska pozostanie prezesem UKE, ma zawsze racje. Na pewno wraz z przyjęciem tego zapisu zniknie wiele problemów polskiej telekomunikacji.

 

P.S. Jednym z zarzutów UKE do audytu były zawyżone standardy pracy. UKE proponuje, aby przyjąć, że każdemu pracownikowi TP przysługuje 2 mkw powierzchni do pracy. Czyli tyle ile średniej wielkości biurko. A zgodnie z prawem nawet więźniowi przysługuje co najmniej 3 mkw powierzchni w celi. Ciekawe jakie biurka mają w UKE? Gabinet Anny Streżyńskiej ma około 50 mkw. Czy jest gotowa dzielić go z 24 współpracownikami? Dla dobra polskiej telekomunikacji (nie mylić z Telekomunikacją Polską).

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka