No i Europa ma problem. Awanturnik Saakaszwili, zrobił to co Miloszewicz w swoim czasie w Kosowie, a Rosjanie to co Amerykanie, którzy bombardowali Serbię. Niezwykła symetria zdarzeń. Ciekawy jestem czy pan Saakaszwili przyjaciel naszego prezydenta podzieli los Miloszewicza i wyląduje w Hadze.
Separatystyczne dążenia mniejszości, albo większości, jak w Belgii, można zrozumieć, ale trzeba być konsekwentnym, jak Kosowo to także południowa Osetia, Abchazja, Czeczenia itd. Podzielmy Europę na plemiona i wszyscy będą zadowoleni. Ale czy naprawdę? Przed takim zjawiskiem ostrzegał w swoim czasie Ralf Dahrendorf. "...Model państwa zróżnicowanego narodowo - pisał - znalazł się na rozdrożach. Takie państwo było największym osiągnięciem cywilizacji politycznej. To w nim w pełni przestrzegane były prawa obywatelskie, równe prawa dla ludzi rożnej przynależności... To co dziś dzieje się w Jugosławii jest wizją tego, co zarysuje się jutro w zachodnich i południowych częściach Związku Radzieckiego, być może również w Czechosłowacji czy Rumunii. Jest to ten dziwny niepokojący proces, który trzeba by opisać jako powrót do szczepów, do egzystencji plemiennej. Ludzie nie chcą albo nie mogą znieść życia we wspólnotach zróżnicowanych; szukają swoich i w miarę możności tylko swoich”.
Inne tematy w dziale Polityka