Marcin Wiśniewski Marcin Wiśniewski
926
BLOG

Zlikwidować II filar?

Marcin Wiśniewski Marcin Wiśniewski Gospodarka Obserwuj notkę 23

 

W ostatnich dniach pojawił się artykuł mówiący o tym, że pierwsza emerytura z II filaru wynosi 24 zł miesięcznie. Tyle uzbierała sześćdziesięcioletnia mieszkanka Warszawy. Pojawiły się głosy, że większy kapitał uzbiera się trzymając pieniądze w ZUS-ie. Do tego Otwartym Funduszom Emerytalnym trzeba płacić spore opłaty na wejście, a także później za zarządzanie daną ilością aktywów.
Czy to znaczy, że system emerytalny oparty na metodzie kapitałowej jest zły?
Odpowiedź jest jednoznaczna: Na pewno NIE
Tekst, który zdenerwował niejedną osobę z powodu niskiego świadczenia jest prawdziwy, jednak na problem trzeba spojrzeć szerzej. Po pierwsze, im krócej pracujemy tym mniejsza emerytura nam się należy. Zakładając zrównanie wieku emerytalnego do 65. lat okazałoby się, że emerytura z podanego przykładu wyszłaby według ostrożnych wyliczeń na poziomie ok. 80zł miesięcznie, tak więc ponad 3x więcej. Nie jest to dużo, jednakże trzeba wziąć pod uwagę, że zdecydowanie większą część świadczenia emerytka dostaje z ZUS-u, a nie z OFE, z uwagi na to, że większą część kariery zawodowej przepracowała w czasie, gdy obowiązywał system emerytalny oparty na umowie pokoleniowej.
Dobrym pomysłem, który powinien zostać jak najszybciej wdrożony jest powstanie kilku subfunduszy, który uzależniałby lokowanie składek w zależności od ryzyka członka OFE. Wtedy nie byłoby takich sytuacji jak teraz, gdzie u progu emerytury część świadczeń mocno się uszczupliła.
W długim okresie można zaobserwować, że rynki rozwijają się, w związku z czym emerytura społeczeństwa młodego czy w średnim wieku będzie na pewno wyższa, aniżeli byłaby tylko waloryzowana o wskaźnik inflacji.
Dlaczego powinniśmy pracować dłużej?
Od kilku lat mamy w Polsce system oparty na metodzie zdefiniowanej składki. Jest to odpowiedź na metodę zdefiniowanego świadczenia, która byłą popularna przed rokiem 99’. Przyszły emeryt mógł wybrać sobie najlepsze dochody z ostatnich lat i na tej podstawie miał obliczaną emeryturę. Mogło to prowadzić do wielu uchybień, gdyż właściwie można było połowę życia przepracować na czarno i kilka lat na dobrym udokumentowanym dochodzie i można było się cieszyć z wysokiej emerytury. Doprowadziło to praktycznie do załamania systemu emerytalnego. W swoim apogeum składka emerytalna wynosiła dziś niewyobrażalne 45% dochodu, co było ciosem dla pracodawców.
Bardziej zdrowy system zdefiniowanej składki wskazuje na to, że dostaniemy taką emeryturę, jaką sobie sami wypracowaliśmy. Składek z lat nieprzepracowanych, przepracowanych na czarno, czy na niskiej kwocie w umowie nikt nam nie odda. Wskazuje to na to, że im dłużej pracujemy, tym mamy większą emeryturę. Raz, dalej płacimy składki. Dwa, płacimy je dłużej, w związku z czym nie pobieramy emerytury przez 20 lat, tylko np. przez 15, dzięki czemu miesięczna wypłata jest wyższa.
Drugim ważnym aspektem jest fakt, że wzrost wynagrodzeń jest bardziej dynamiczny, niż wzrost emerytur. Nieraz mieliśmy do czynienia, że wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw wzrosły ponad 10% r/r, czego nie spotyka się w przypadku emerytów.
Bardzo dużą i istotną zaletą OFE jest to, że środki zgromadzone tam są inwestowane na rynku kapitałowym. Oznacza to, że wzrost gospodarczy ostatnich lat jest w niemałej mierze ich zasługą. I w drugą stronę: niedawno mieliśmy do czynienia z dużymi wypłatami z funduszy inwestycyjnych, inwestorzy zagraniczni też w sporej mierze dali nogę z Polski. Gdyby nie było OFE zapaść na rynku kapitałowym byłaby jeszcze większa. Fakt, OFE różnie się zachowują, jednak ich nastawienie długoterminowe nakazuje utrzymywać środki w akcjach, dzięki czemu spadki na GPW nie są jeszcze bardziej dotkliwe.
Jest sporo krytykantów OFE, jednak reforma emerytalna była na pewno udana. Czy emeryci będą się smażyć na Kajmanach na starość? Na razie na pewno nie. Gdyby jednak przeprowadzono bardziej radykalną reformę, podobną do tej w Chile, gdzie emerytura jest naliczana tylko z systemu kapitałowego wraz z subfunduszami za kilka lat mogłoby się tak zdarzyć. Mimo to, jest szansa, że przy zdrowym zarządzaniu finansami przyszły emeryt nie będzie większości emerytury wydawał na leki, a zostanie mu więcej by korzystać z życia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka