Władze Warszawy po raz kolejny swoimi deycyzjami przyczyniły się do wybuchu zamieszek na ulicach polskiej stolicy. Zorganizowany wczoraj przemarsz kibiców rosyjskich z narodowymi flagami od samego początku, gdy pojawiła się taka inicjatywa, wzbudzał sporo kontrowersji. Czytając fora internetowe polskich kibiców można było byc pewnym, że w tym dniu w mieście nie będzie spokojnie. Zewsząd było głośno o możliwych zamieszkach.
Prezydent Warszawy jednak jakby głucha na te doniesienia zezwoliła na mający niezwykle, zamierzony badź też nie, prowakacyjny charakter marsz Rosjan. Kto widział chociażby na filmikach krążących w internecie, ten wie, jak ów przemarsz wygladał i jakie skojarzenia mógł wywoływac. Tysiące dumnych Rosjan idących w równych szeregach przez stolicę państwa, które przez kilkadziesiąt lat znajdowała się pod dominacją swojego potężnego wschodniego sąsiada. Sam pomysł organizowania tego typu pochodu w obcym państwie wydaje się czymś absolutnie zdumiewającym.
"Gazeta Wyborcza" po raz kolejny dostała argumenty, aby bezpardonowo rozprawiac się z polskim kibolami. Nie chcę bronic osób, które posatnowiły atakowac w końcu pokojowy marsz Rosjan, jednak trzeba zwracac uwagę na kontekst, w jakim te wydarzenia miały miejsce. Wyobrażmy sobie, że podobny marsz Polacy chcą zorganizowac w Moskwie 11 listopada czy 3 maja. Władze rosyjskie oczywiście nie wyraziłyby na taki pochód zgody. Puścmy jednak wodzę fantazji i załóżmy, że Rosjanie w imię dobrych relacji z Polską (sic!) pozwoliliby jednak polskim kibicom na taki pochód. Już widzę jak kibice Sbornej spokojnie patrzą, jak przez ich stolice maszerują rzędy Polaków z biało-czerwonymi chorągwiami w rękach...
Po wydarzeniach z zeszłorocznych obchodów Święta Niepodległości, kiedy to dopuszczono do konfrontacji dwóch wrogo nastawionych do siebie grup, władze stolicy obiecały wyciągnąc wnioski. Jak się jednak okazało, prezydent Gronkiewicz -Waltz, niepomna wydarzeń z listopada ubiegłego roku, po raz kolejny wykazała się lekkomyślnością i dopuściła do gorszących scen na ulicach stolicy, do których, o czym jestem przekonany, nie doszłoby badź też ich skutki byłyby nieporówanie mniejsze, gdyby nakazano Rosjanom, tak jak każdej innej reprezentacji, dostanie się na stadion w małych, nie wywołujących niepotrzebnie złych skojarzeń, grupkach.
MAREZ