W jednej ze swoich (świetnych poniekąd) książek publicystycznych, a konkretnie w „Michnikowszczyźnie”, Rafał A. Ziemkiewicz postuluje, aby byłym opozycjonistom stawiać pomniki, dawać wysokie uposażenia, ale jednoczenie trzymać ich z daleka od władzy. Ziemkiewicz pisze: „Bohaterom dać ordery, gratyfikacje, wille z basenami i postawić pomniki, ale zakazać uprawiania w wolnej Polsce polityki! (…) zasługi w podziemiu nie są żadną kwalifikacją do rządzenia demokratycznym państwem…” (dla zainteresowanych: strona 290).
Niniejszy tekst przypomniał mi się przy okazji tzw. sprawy Niesiołowskiego, kiedy to marszałek Sejmu licytował się z byłym Premierem kto był większym opozycjonistą i kiedy posłuszne rządowi „merdia” piętnowały Premiera Kaczyńskiego za to co powiedział w Sejmie a później w Polskim Radiu o wicemarszałku Niesiołowskim. Mało tego, ludzie, którzy mają najmniejsze w Polsce prawo aby wypowiadać się na ten temat (mam tu na myśli postkomunistów) włączają do tej antypisowskiej histerii.
Przypomniało mi się również co o obecnym Prezydencie powiedział kilka miesięcy temu „geniusz Pomorza”, gigant moralny, „Ojciec Narodu”, „najwybitniejszy Noblista”, „Symbol Europy”, wielokrotny Doktor Humoris Causa (nie pomyliłem się) wielu „Uniwersytetów Imienia Bolka i Lolka” (skojarzenia to przekleństwo!) Lech Wałęsa. Otóż powiedział on, że kiedy „walczył z komuną” to Lech Kaczyński siedział cicho i uczył robotników Kodeksu Pracy i że przez to jego (tzn. Prezydenta Kaczyńskiego) opozycyjna karta jest śmieszna. Ażby dodać sobie znaczenia, to powiedział, że z Braci Kaczyńskich to byli żadni opozycjoniści „bo nie mieli teczki i nie byli internowani”.
Pan Wałęsa zapewne w swej mądrości zapomniał o przysłowiu, że kropla drąży skałę. Robotnik świadomy swych praw w tamtym ustroju, to jednostka niebezpieczna dla systemu sama w sobie. Zapewne Pan Wałęsa zapomniał też, że obaj Panowie Kaczyńscy brali udział w Biurze Interwencyjnym KOR-u.
Szanowałem Pana Wałęsę do momentu, kiedy zaczął mówić: To JA obaliłem komunizm, zapominając o 10 milionach ludzi, którzy uwierzyli, że są wreszcie teraz u siebie. On był tylko jednym z nich – z tych którzy i bez niego obaliliby bolszewicką zgraję. Teraz Wałęsa to wielki pan, a oni… szkoda gadać. Ale to już zupełnie inna historia.
Inne tematy w dziale Polityka