Tomasz Gross jest wielkim polonofilem

Znanym na całym swiecie ze swojej długoletniej działalności na rzecz zblizenia Polaków i Żydów. Jest też jednym z ojców tak ważnych dla nas wydarzeń, jak wejście Polski do UE i NATO. Z kolei Władysław Bartoszewski to słynny polski kombatant. Wsławił się już w bojach nad Bzurą, a potem jego chwalebny ślad walki wiedzie przez wszystkie największe bitwy II Wojny Światowej - od El Alamein, przez Stalingrad po Ardeny i Iwo Jimę.

Takie przynajmniej powinno się mieć wrażenie czytając kolejny fantastyczny artykuł jaki opublikowała GW. Zdolności Gazety Wyborczej do wywoływania skrajnych reakcji sa niezaprzeczalne. Muszę przyznać, że jeszcze kilka dni temu nie spodziewałem sie, że będę mógł poczuć odrobinę sympatii do Jerzego Roberta Nowaka

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,5005484.html

Co wynika z lektury tego tekstu? Ano że głównym zarzutem wobec Nowaka jest, że stwierdził on iż Gross to polakożerca i oszust. Tak ku przypomnieniu. Srodowiska związane z LPR oraz ogromna część polskiej prawicy (nawet tej PiS-owskiej) uważana jest przez Żydów za antysemitów. Osobiście nigdy nie mogłem zrozumieć fenomenu, jak osoba która w Izraelu ochoczo zagłosuje na Likud (bo partia Szarona bez Szarona to tylko ruina) w Polsce całym sercem popierałaby stronnictwa polityczne związane z lewą częścią UD/ UW (obecnie LiD).

Wspomniane zresztą środowiska polskiej prawicy są uważane za tak wielkich antysemitów, iż nie są interesującym materiałem do "wykorzystania" przy przeprowadzaniu różnego rodzaju inicjatyw proizraelskich w europarlamencie lub w jakichkolwiek innych przypadkach.Ot, antysemity i juz. Nawet ich "uczłowieczać" się nie da...

Akurat z tym polemizować nie mam zamiaru - bo to nie miejsce. Rzeczywiście zresztą  ogromna część elektoratu zbliżonego do LPR, słuchaczy Radia Maryja a nawet zwolenników PiS - eufemistycznie to określając, za Izraelem i Żydami nie przepada (moim ulubionym symbolem jest tutaj Stanisław Michalkiewicz, który nawet za terroryzmem islamskim jest w stanie dopatrzeć sie macek wywiadu pewnego małego kraju na Bliskim Wschodzie). Tym niemniej nikt na tym świecie Izraela kochać nie musi i obowiązkowe to nie jest.

Nie mam też wątpliwości - że dokładnie takie samo środowisko z drugiej strony reprezentuje Gross. A i powiem więcej - że resentymenty antypolskie (geneza których zajęłaby teraz zbyt wiele miejsca i może pozostawie ją na inna okazję) są wśród Żydów również bardzo silne. Często o wiele mocniejsze, niz te wygłaszane przez moherowe babcie i dziadków.

Czytając uważnie Gazetę Wyborczą, można dojść do wniosku że kompromitującym zarzutem jest nie tylko określenie kogoś antysemitą, ale kompromitującym powinno stać sie również użycie słowa "antypolski/ antypolak". No bo taki zarzut własnie został postawiony Nowakowi.

Żeby nie było wątpliwości - autorka artykułu uważa że Nowak nie ma racji ("Obrażał też innych." - to zdanie pada po informacji o Grossie - czyli znaczy że Grossa Nowak obrażał).

Zastanawia mnie też dalsza część wspomnianego dziennikarskiego cuda. O co chodzi z tym Bartoszewskim. Bo mimo iż Bartoszewskiego lubię (choć po historii z wejściem do zarządu lub jednego z ciał decyzyjnych / kontrolnych LOT-u troche mniej) za nic nie rozumiem zarzutu. Czyżby obecnie faux pax było już samo wspomnienie, że Wladysław Bartoszewski to nie Hans Kloss ani nie Rambo?

Rozumiem że przy publikacji następnej biografii Bartoszewskiego, szczególnie takiej wydanej przez wydawnictwa zwiazane z Agorą, jakiś mały fragmencik o walkach w których wziął udział Bartoszewski się spreparuje. Ostatnio z zabawną próbą nieudolnej naprawy rzeczywistości spotkałem się oglądając stare zdjęcia z PRL. Przyjechał jakiś dygnitarz z Moskwy i witał go Gomułka albo Gierek (nie pamietam). Problem w tym ze "nasz" miał na glowie kapelusz - a ten ruski nie. No więc należało szybko to zretuszowac - bo jak tak mogło być, że nasz radziecki przyjaciel taki z odkryta głową. I kapelusz dosztukowano na zdjęciu ... Dzięki temu kolejnego dnia polscy czytelnicy mogli obejrzeć jakie to dziwne obyczaje panują u naszego wschodniego sąsiada - gdzie chodzi się z jednym kapeluszem w ręku a z drugim na głowie...

Ale to taka historyjka off topic.. Nie ma jednak watpliwości, ze obecnie za obrazoburcze uważane jest w ogóle mówienie o pewnych "autorytetach". I tak jak widać Bartoszewskiego należy nie tylko lubić i szanować, ale nie można rozmawiać o jego wojennych przygodach. O Adamie Michniku to już w ogóle nie powinno się  wspominać - bo a nóż widelec można chlapnąć, jak pozytywnie wypowiadał sie o komunizmie, lub jak ciągał swoich znajomych dziennikarzy po sądach (albo jak bardzo chciał dostać parę orderów - o czym mówi dziś Paweł Śpiewak)

http://wiadomosci.wp.pl/kat,9251,wid,9738904,wiadomosc.html

Wracając do tematu. Zastanawia mnie jednak jaka jest różnica między Grossem - doszukującym sie w każdym Polaku genetycznego antysemityzmu a każdą żydowska ofiare jako materialny dowód na istnienie tego antysemityzmu - od polskich autorów - którzy w każdym UB-eku i SB-eku mierzą procent krwi hebrajskiej i własnie od jej stężenia oceniają poziom bandytyzmu danego zbrodniarza.

Panowie Gross i Nowak nie różnią się od siebie zbyt bardzo. Powiem nawet więcej - różnią się bardzo malutko. Dlaczego więc Gross jest dobry a Nowak jest zły?

Przypomniało mi się kiedyś takie powiedzonko dotyczące proamerykańskich dyktatorów wypowiedziane przez jakiegoś amerykańskiego polityka lub wojskowego. "To sku...syn. Ale to dobry sk...syn. Bo to nasz sk...syn"