Marcus Crassus Marcus Crassus
130
BLOG

Wstyd Michnika

Marcus Crassus Marcus Crassus Polityka Obserwuj notkę 48

"Ślepa miłość do Michnika" - to tytuł ostatniego felietonu Jerzego Pilcha o... ślepej miłości do Michnika (rzeczywiście - niezwykła zbieżność tytułu z treścią). Artykuł ukazał się nawet na stronie gazeta.pl, bo jakżeby przegapić taką okazję... I to pomimo, że sam tekst został napisany dla "Dziennika". Redaktorzy "gazety" po prostu go sobie podlinkowali (...) No i nie dziwota - takiego "rodzyna" trzeba mieć w archiwum. A tekst Pilcha rzeczywiście godny zauważenia - legendarne już "łubudubu niech nam żyje prezes naszego klubu" wydaje się przy nim poparciem stonowanym i nawet dość oględnym. Abstrachując od samej formy tekstu (czytelnikowi mimochodem przychodzi na myśl pytanie - ile trzeba wypić aby napisać coś takiego), zastanawiać może jedynie - o co tak właściwie chodziło Pilchowi. Czy to po prostu jedna setka za dużo? Czy może kryzys gospodarczy za pasem i warto się zatroszczyć o możliwość jakiegoś etaciku w "Gazecie"? (z tekstem można zapoznać się tutaj - http://wyborcza.pl/1,75515,6067308,Slepa_milosc_do_Michnika.html)

Intelektualny galimatias jaki serwuje Pilch budzi prawdziwe zaskoczenie. Listę poparcia dla Zybertowicza (opublikowaną w "Rzeczpospolitej") Pilch podsumowuje, iż jeśli tylko kilka tysięcy osób popiera Zybertowicza, to 39 milionów Polaków popiera Michnika. Poziom tego żartu z logiki przystoi może anonimowemu komentatorowi na internetowym forum - ale nie komuś, kto pretenduje do miana publicysty. A zresztą, jeśli już jedziemy bez trzymanki, to czemu ograniczać się do 39 milionów? Panie Pilch! 6 miliardów ludzi popiera Michnika w sporze z Zybertowiczem! A co pan myśli? Ze Pigmeje to pies i wielce szanownego Adama nie znają?

Ciekawie zresztą Pilch odnosi się do samego Zybertowicza, o którym pisze, iż to "parodysta dyskursu naukowego o smutnej twarzy podupadłego klowna". Nawet nie dziwi więc sąsiedztwo tekstów Pilcha i Lizuta w swoistej galerii uwielbienia Adama M. jaki uczyniła z cyklu artykułów o Michniku i jego oponentach "gazeta". Jeden widzi w Zybertowiczu twarz "podupadłego klowna", drugi w Jerzym Targalskim wariata i kloszarda szalejącego po budynkach Polskiego Radia. Co zabawne - tekst Pilcha został oryginalnie opublikowany w dodatku do Dziennika o nazwie "Kultura.... Takiego dowcipu sytuacyjnego nawet kawalarze z "Monty Pythona" by się nie powstydzili...

No ale cóż, przeciwnicy Michnika przedstawiali swoje racje w związku z polemiką do jego poglądów. O tym, aby któryś z nich wyzywał Michnika od klownów i kloszardów (a patrząc na zdjęcia - do najelegantszych Adam M. kiedyś nie należał) nie słyszałem. No ale cóż - porzekadło mówi, że prawdziwy dżentelmen nie chodzi po mieście i nie pałuje ludzi - bo prawdziwy dżentelmen ma od tego ludzi...

Nie da się ukryć - Adam Michnik jest dżentelmenem.

Wracając jednak do Pilcha - właściwie lekturę można zakończyć na drugim zdaniu felietonu. Bo tytuł i stwierdzenie - iż lepszy błąd Michnika niż racja Zybertowicza - mówi wszystko. Udowodnić że białe jest czarne - a czarne biale jest dośc karkołomnym zadaniem - a ten kto sobie takie cele postawi - zbłaźnić się musi. Bywają sędziowie piłkarscy którzy nie uznają ewidentnych goli, bywaja policjanci którzy nie widzą przestępców. Czasem ta bezczelność i pogarda dla elementarnej przyzwoitości granic nie ma. A że mogą? Każdy może narobić sąsiadowi na wycieraczce pod mieszkaniem i nakryty udowadniać, że on tylko czeka na tramwaj. Mogą oni - może i Pilch.

O Michniku pisać trudno. Nawet jak się napisze niepochlebnie - zbiegnie się kilka osób na poziomie Wojciecha Orlińskiego i powtarzać zaczną "o, znowu zyć nie mogą bez Michnika". W ich rozumowaniu poświęcenie miejsca i czasu Michnikowi jest już dowodem na jego wielkość i wspaniałość.

Stek bredni. Michnik istnieje -  to fakt. Tak samo jak istnieją i odegrali swoją rolę w ostatnich latach ludzie tacy jak Kiszczak, Urban, Jaruzelski, Lepper, Stanisław Tymiński. Czy mamy o nich nie pisać? Nie zajmować się nimi i nie analizować ich postaw i zachowań? Ludzie mówią i piszą o wszystkim - od pana Ziutka, który znów wywrócił się na klatce, po Hitlera i Matkę Teresę.

Nigdy nie rozumiałem czym wielkim odznaczył się Michnik. Ani z niego specjalnie przenikliwy obserwator rzeczywistości i publicysta - bo czytając pare jego artykułów i ksiązek (z ciekawości) nie natknąłem się na nic odkrywczego. Ani filozof, ani nawet biznesman z pierwszej ligi. Ot, facet który w odpowiednim czasie wiedział gdzie położyć ręce (Gazeta Wyborcza). Wiem, że jest dobrym oficerem - ale czy ma szczęście - mawiał podobno podczas nominacji Napoleon.  

Michnik miał to szczęscie. Znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Takie były właśnie tamte lata. To był "miś" i symbole na miarę naszych możliwości. Symbolem wolności stał się więc skaczący przez płot Lech Wałęsa - dziś  wierzący chyba, iż obalił nie tylko PRL, ale nawet związek sowiecki. Ewa Wachowicz została "miss world" a amfetamina i tzw "piguły" jednym z najlepszych polskich towarów eksportowych.

Możliwości wyznaczają także ambicje. A te przypadki sprawiły, że tak jak Lech Wałęsa, tak i Michnik mieli je ogromne. I spoglądając na obecną Polskę można sądzić, że Michnik ani wielkiego sukcesu nie osiągnął, ani poważniejszej klęski nie doznał.

Ludzie z jego najbliższego otoczenia już nie zyją. Zmarł Jacek Kuroń, zmarł Bronisław Geremek. SB-cy i "ludzie honoru" zasłużonej kary nie ponieśli - ale wpływów też nie odzyskali. Dla wojskowej dumy Jaruzelskiego, o którym mówi się jako o zdrajcy i człowieku odpowiedzialnym za śmierć Polaków ciąganie po sądach musi być udręką. Może nawet niewiele gorszą niż więzienie.

Unia Wolności i jej kolejne poczwarki takie jak demokraci.pl przestali faktycznie odgrywać jakąkolwiek rolę w polskiej polityce. Znaczenie samego Michnika w obecnym życiu publicznym możliwe jest tylko dzieki specyfice polskiego charakteru. Bo nigdzie indziej na świecie artykuły pisane dla New York Timesa nie miałyby wartości większej niż przysłowiowy funt kłaków.

Odeszli więc  ludzie tacy jak Geremek i Kuroń. W Gazecie Wyborczej przestali pisać publicyści  jak Skalski. Na ich miejsce nie przyszedł nikt - albo przyszły Lizuty i Kubliki. Ocena takiego stanu rzeczy wydaje się jasna.

Zastanawiać może jednak coś innego. Czy samemu Michnikowi, który widzi, jacy zostali mu "pretorianie" nie jest wstyd? Bo na jego miejscu, patrząc choćby na ów tekst Pilcha nie wiedziałbym gdzie oczy schować. Z jednej strony ludzie, którym wytaczano procesy za ich stwierdzenia w swoistych "polemikach" z Michnikiem, z drugiej dziennikarska chuliganeria, wyzywająca michnikowych adwersarzy od najgorszych.

Ale może Michnikowi nie jest wstyd, bo przecież był tylko zwykłym Adamem Michnikiem, człowiekiem o przeciętnych zdolnościach, oficerem który miał szczęście. Nie mogącym darować swoim przeciwnikom politycznym, ale widzącym w Jaruzelskim i Kiszczaku ludzi honoru.

Może wiec Michnikowi wcale nie wstyd?

Lewacy uważają mnie za faszystę, "prawdziwi prawicowcy" za przebranego lewaka. Na stronie e-upr nazwano mnie kiedyś "neojakobinem" - i chyba było w tym trochę racji. "Nie ma wolności dla wrogów wolności". Najbardziej obrzydza mnie hipokryzja, włazidupstwo i oszołomizm. A oszłomów nie brakuje na żadnej stronie, od prawicy po lewicę. Jakby ktoś nie wiedział to jestem współautorem portalu o Bliskiem Wschodzie, islamie, zderzeniu cywilizacji oraz zagrożeniach które płyną z działalności europejskiej lewicy www.europa21.pl. Jak chcesz do mnie napisać - marcus@europa21.pl Motto: Nie okazujcie litości, bo sami jej nie otrzymacie. Tym osobnikom zakazuje się wstępu na bloga: emisariusz IV RP matrioszka25 Polish citizenshi & passport

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka