marywww marywww
117
BLOG

Opowieści domowe, odrobinę bajkowe. Nocna wycieczka. Odcinek II

marywww marywww Kultura Obserwuj notkę 5
Całe mieszkanie pogrążone było pozornie w głębokim śnie. Jednak po chwili nasłuchiwania chłopiec zaczął rozróżniać coraz więcej intrygujących dźwięków. Głośno tykał zegar w łazience i od czasu do czasu coś szumiało w rurach i kominach. W pokoju rodziców książki prowadziły nocne, szeleszczące rozmowy, oraz odczytywały sobie nawzajem najbardziej interesujące fragmenty. Właśnie przyszła kolej na jedną z "Opowieści ze Świata Dysku" i biblioteczką co chwila wstrząsał gromki śmiech rozbawionych tomów.
W szafie przedpokojowej toczyła się ostra kłótnia. Przedmioty używane na codzień chciały spokojnie wypocząć, podczas gdy rzeczy rzadko potrzebne, znudzone ciągłym leżeniem na półce, urządziły sobie hałaśliwą imprezę. Ulubiona kurtka pana domu siegała już do kieszeni, by wyjąć telefon i zadzwonić na policję, ale została zrzucona z wieszaka przez dwa niesforne śpiwory. Chłopiec minął szybko przedpokój i - nim oburzona damska torebka wkroczyła do akcji, okładając kogo popadło - stanął na progu kuchni.

Chociaż było to jedno z najciekawszych miejsc w domu, pozostawało zamknięte, jeśli nie było w nim nikogo dorosłego. Jednak nocą ta zasada najwyraźniej nie obowiązywała - Jerzyk zrobił krok i już czuł pod stópkami chłód ceramicznej posadzki. Odświętne platery pobrzękiwały delikatnie w szufladzie, przygotowując się do niedzielnej parady, poza tym panowała cisza. Lodówka była przy samym wejściu, ale Jerzyk minął ją, by wyjrzeć na balkon. Zasłoną poruszał lekki podmuch - przeszklone drzwi były uchylone.

Jureczkuuuuu...

- Jureczkuuuuu... Jureczkuuuuu... - szeptało coś - Chodź, poczuj jak smakuje teraz powietrze...
- Rodzice nie pozwalają mi wychodzic samemu - zawahał się Jerzyk.
- Jureczkuuuu... Jureczkuuuuu... Zaraz wrócisz, tylko powąchasz kwiaty i zioła w doniczkach...
- Tata czasem bierze mnie na ręce i robimy to razem - zauważył chłopczyk.
- Jureczkuuu... Wyjrzyj na podwórko, zobacz, jak pięknie jest nocą...
- Ojej - padło tylko w odpowiedzi, bo wychylanie główki przez barierkę było bewzględnie zakazane, a przy tym ogromnie nęcące.
- A DOKĄD TO SIĘ WYBIERASZ, MŁODY CZŁOWIEKU?! - włączył się znienacka ktoś trzeci. Skrzypiący, dziwny dźwięk nie przypominał głosu mamy, ale ostry ton brzmiał identycznie jak ten, którego używała, gdy Jerzyk szykował się do rozrabiania. - Proszę natychmiast wracać!

Chłopczyk cofnął szybciutko rączkę która już, już wsuwała się w szparę pomiędzy skrzydłami drzwi, odwrócił się i zaczął rozglądać. W kuchni nadal nie było nikogo, ale w ciemnym kącie na lodówce działo się coś dziwnego. Jerzy przypominał sobie, że od dłuższego czasu stała tam duża, drewniana rzeźba sowy. Kiedy wytężył wzrok, zobaczył, że nie tylko nie siedzi ona juz nieruchomo, jak przystało elementom ozdobnym, ale stroszy się i kłapie malowanym dziobem.

- Czy takie małe dzieci nie powinny spać grzecznie w swoich łóżeczkach, zamiast włóczyć się po nocy i wdawać w podejrzane rozmowy? - spytał groźnie ptak - To niebezpieczne. Różni się teraz kręcą.
- Chciałem tylko zdobyć trochę kiełbasy dla mojego przyjaciela, proszę pani - powiedział Jerzyk najgrzeczniej jak umiał, po czym przedstawił całą sprawę.
- A jak zamierzałeś dostać się do lodówki, mój chłopcze? - zagadnęła sowa, która złagodniała nieco po wysłuchaniu opowiadania. - Widzę, że nie zastanawiałeś się nad tym - powiedziała nie uzyskawszy odpowiedzi.
- Może pani mogłaby mi pomóc - zasugerował Jerzyk ostrożnie.
- Zrobię to, jeżeli obiecasz, że potem natychmiast wócisz do siebie i położysz się spać - postawiło warunek drewniane ptaszysko.

Jerzyk przystał skwapliwie na taki układ zwłaszcza, że był już trochę zmęczony. Z podziwem patrzył, jak sowa bezszelestnie wzbiła się do lotu, podważyła dziobem drzwi lodówki i zręcznie przysiadła na krawędzi jednej z półek. Potem było tylko słychać parę uderzeń dzioba, skrzyp drewnianych skrzydeł i zimny, pachnący kawałek mięsa znalazł się w dziecięcej rączce. Chłopczyk podziękował pięknie pani sowie i podskakując z radości pobiegł do swojego pokoju, nie zwracając uwagi już na nic poza tym, że zaraz będzie mógł znów ułożyć się pod swoim kocykiem.

cdn.
marywww
O mnie marywww

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura