MaSZ MaSZ
694
BLOG

Brexit: konsekwencje dla Polski

MaSZ MaSZ Polityka Obserwuj notkę 2

Propagandowy bełkot lamentujących komentatorów ma co najmniej jeden zabawny element: mylenie znaczenia użycia termometru z samą chorobą. Twierdzenie. że samo zapytanie Brytyjczyków nt. członkowstwa w UE to błąd, a jednoczesne ignorowanie znaczenia powodów dla których większość głosowała za wyjściem to niezrozumienie istoty demokracji. Przyczyną samego Brexitu nie jest pomysł zapytania obywateli o zdanie, lecz doprowadzenie do sytuacji, w której większość znalazła powody aby z UE wyjść. Owe powody są dość oczywiste, jedynie szczegółowe badanie socjologiczne może wyjaśnić, które z nich okazały się istotniejsze. Wbrew licznym sygnałom alarmowych i woli obywateli, instytucje unijne dalej forsowały większą centralizację podejmowania decyzji przez niewybranych demokratycznie urzędników, rozbudowany socjał dla przyjezdnych kosztem obywateli danego kraju oraz bezradność wobec najazdu powszechnie niechcianych imigrantów z tzw. "innego kręgu kulturowego". Prawdopodobnie to ostatnie przelało czarę goryczy. Bezradność Komisji Europejskiej i polityczne "nieistnienie" Rady Europejskiej przy jednoczesnym ideologicznym zacietrzewieniu lewicy europejskiej doprowadziło UE na skraj politycznej przepaści.

UE w głowach jej założycieli miała być czymś zupełnie innym. Naturalnie dziesiątki lat istnienia powoduje zmiany każdej organizacji. Warto jednak przypomnieć, że jeden z ojców założycieli Robert Schumann przewróciłby się w grobie, gdyby zobaczył współczesną paradę Schumanna. Schumann był ortodoksyjnym katolikiem, zaczynającym każdy dzień od uczestnictwa w mszy. Sługa Boży kościoła katolickiego nie ma nic wspólnego z tęczowymi pochodami noszącymi jego imię, mającymi uczcić kolejne rocznice rozszerzania UE. 

Nie jest prawdą, że to Brytyjczycy są szczególnie "euro-sceptyczni". Sondaże sugerują, że podobny byłby wynik referendum w "arcy-unijnej" Francji, tam jednak dziś nikt nie chce swoich obywateli pytać. Jeśli jednak w 2017 wybory wygra Le Pen, referendum wydaje się pewne. Podobne referendum wydaje się niemal pewne w Holandii oraz w Danii. UE jeśli chce przetrwać, musiałaby całkowicie zmienić swój model. Pytanie brzmi, czy armia bezideowych i dobrze opłacanych urzędników unijnych jest do tego zdolna. 

Profesjonalna polityka to sztuka realnego planowania, a nie rozpaczania nad rozlanym mlekiem. Decyzja Brytyjczyków o opuszczeniu UE spowoduje wielkie zamieszanie, pytanie brzmi co to oznacza dla Polski, szczególnie przy założeniu, że kilka innych państw może w najbliższych latach podjąć podobną decyzję.

Programy pomocowe z których Polska korzysta skończą się ok 2020 roku. Potencjalny rozpad UE nie musi negatywnie wpływać na polską gospodarkę, kraje europejskie będą wprawdzie słabiej instytucjonalnie powiązane ze sobą, ale biznes jest biznes. Potencjalnie Polska będzie na słabszej pozycji w ew. gospodarczych konfliktach z Rosją, jednakże w ostatnich latach tzw. unijna solidarność była i tak mocno ograniczona. Dużą szansą jest współpraca z Chinami. Budowa nowego Jedwabnego Szlaku potrwa dziesięciolecia, początek wydaje się być jednak obiecujący. 

UE mimo wielu lat prac nie stworzyła wspólnej strategii energetycznej organiczając się do forsowania zielonej energii, najkorzystniejszej dla najbogatrzych krajów. Tym samym brak UE nie spowoduje jakościowego pogorszenia czegoś czego i tak nie ma. 

Wielu Polaków dziś pracujących legalnie w UK będzie musiało wrócić. Dotyczy to tych słabiej opłacanych, których egzystencja na Wyspach jest w istotnym stopniu oparta o zasiłki socjalne. Kontrola granic strefy Schengen jeśli zostanie przywrócona, stanie się tak nie z powodów rozpadania UE, lecz z uwagi na niekontrolowany napływ imigrantów, wobec którego obecna UE wydaje się być bezradna. 

Kluczowy problem jakim jest militarne bezpieczeństwo Polski wydaje się nie związane z przyszłością UE, a bardziej z geopolityką. Wielka Brytania od stuleci stara się, aby na Kontynencie panowała równowaga. Stąd w 1918 była niechętna wobec ew. niepodległości Polski, obawiając się, że słaba IIRP zostałaby zdominowana albo przez Niemcy, albo przez Rosję, dlatego woleli równy podział ziem polskich między tych zaborców, tak aby wspólna ich granica wymuszała równowagę. Dziś niepodległość Polski nie jest zagrożona, ryzyko stanowi uzależnienie naszego państwa od któregoś z sąsiadów. Zbyt duże zdominowanie Polski przez Niemcy groziłoby rozchwianiem równowagi, agresja Rosji podobnie. Dlatego logiczne dla Wielkiej Brytanii jest wspieranie Polski i innych krajów V4, a to oznacza podobną strategię USA. Aby zminimalizować ryzyko szaleństwa ze wschodu, bez wątpienia stała obecność wojsk NATO w Polsce to konieczność, a w tej sprawie sama UE nie ma większego znaczenia. 

Ta konstrukcja może zawalić się, jeśli po secesji Szkocji oraz Irlandii Północnej Wielka Brytania przekształci się w Małą Brytanię. Wówczas jednak rola USA okaże się jeszcze bardziej kluczowa, a dobra współpraca grupy V4 istotnym atutem.

Musimy budować gospodarkę narodową, otwartą na inwestycje zagraniczne, ale nie oczekującą jeźdźców na białych koniach. Ostatnie lata to marzenia o tym, że przepełniony humanizmem świat zachodu wyciągnie nas z cywilizacyjnego i organizacyjnego zacofania. Sam z siebie i w imię dziejowej sprawiedliwości. Dziś widać, że geopolityka to gra interesów i nikt za nas nie uporządkuje kraju. Końcówka 2016 i rok 2017 to wybory prezydenckie w USA i we Francji, kanclerskie w Niemczech oraz szereg parlamentarnych w innych krajach, w których sondaże wskazują na zwycięstwa euro-sceptyków. Do tego scenariusza musimy się przygotować.

Idą ciekawe ale i niebezpieczne czasy, w których infantylne marzenia muszą być zastąpione przez realną geopolitykę. Pytanie czy nasza "klasa polityczna" to udźwignie? 

MaSZ
O mnie MaSZ

Tylko prawda jest ciekawa. masz_68@interia.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka