Mała Mi Mała Mi
229
BLOG

Bohaterska wojna ze zdrowym rozsądkiem

Mała Mi Mała Mi Polityka Obserwuj notkę 6

     I jak tu spokojnie przeglądać prasę, przy kawie, nawet tę elektroniczną, gdy zaraz okazuje się, że ona, ta kawa już niepotrzebna, bo ciśnienie samo szybuje w górę jak odrzutowiec? Ale cóż zrobić, jak się wierzy, że nawet na Czerskiej resztki zdrowego rozsądku gdzieś sie po redakcji szwędają. O wiedzy, historycznej na przykład, nie wspominając. Słyszeliście przed chwilą ten łomot? To jednak ja spadłam na ziemię z wyżyn swojej "czerskiej" naiwności. A cóż mnie tak zdenerwowało? Niezawodny redaktor Wroński. Tak ostatnio doszłam do wniosku, że może rzeczywiście , zamiast kawy , co to ponoć według niektórych blogerów prawie jak narkotyk, niezdrowa i w ogóle szkodzi na serce, to zaprenumeruję "GW". Ot taki wybryk. Wprawdzie poranny rytuał bez żółtego kubka z czarnym napojem raczej byłby średniawy, ale czego sie nie robi dla oszczędności. No ale do meritum, bo czasu mało, kawa stygnie, a nerw nie minął.

    Cóż tym razem namalował red. Wroński? Otóż postanowił wybrać się na front i dzielnie walczyć...w obronie...radzieckiego generała, podstępnie zaatakowanego zza węgła przez "plugawe karły reakcji" czy jakoś tak, a kto by sie tam prawdzie przyglądał. Taki czerski odruch bezwarunkowy. Plują na polskie , to siedż cicho, po kościach się rozejdzie, a zreszta pewnie mają rację. Plują na inne, o to co innego , hajda na koń bronić niewinnego. Może mnie ponosi w tym momencie, ale czytając wypociny redaktora, którego publicystyki może nie cenię, ale inteligencji niewątpliwie odmówić mu nie mogę, poniosło mnie rzeczywiście i literalnie. Owszem, Wroński asekuruje się swoją niechęcią do historycznej postaci, tłumaczy kim był "pan z pomnika w Pieniężnie", ale dalej dopuszcza się już li tylko intelektualnego szalbierstwa. Nie znoszę manipulacji. W tym konkretnym wypadku, zwłaszcza w takim a nie innym kontekście politycznym, nie wolno tłumaczyć tego tak jak do tej pory. Dobrze, tak zwani nieznani sprawcy zdewastowali pomnik generała i stała się straszna rzecz, nie uszanowano historii. Ale ja się pytam, po pierwsze czyjej historii? Czyj pomnik? Jakim cudem on jeszcze tam stoi, mimo sprzeciwu władz i mieszkańców i wreszcie czyjego bohatera sprofanowano?

      Owszem, Wroński stwierdza, że to nie nasz bohater, tylko rosyjski, ale zarz pojawia się, jak to na Czerskiej, "ALE" , że przecież pomnik upamiętnia fakt historyczny? Tak? No to pobawimy się teraz w podobną manipulację. Skoro stojący w polskim mieście, wbrew woli większości, pomnik faceta, który mordował polskich bohaterów, zdradził i wciągnął w pułapkę AK i przyczynił się do zainstalowania w Polsce wrogiej władzy, stanowi już tylko pamiątkę pewnego historycznego faktu, to dlaczego w Berlinie nie stoja pomniki Stalina, w Moskwie Piłsudskiego, czy nie przymierzając, w Paryżu Hitlera. Toż to wszystko tylko historyczne pamiatki, świadczące o pobycie w tych miejscach historycznych postaci? No tak czy nie? Do tego można sprowadzić żarliwą obronę sowieckiego generała w tekście Wrońskiego. Ja rozumiem, że tam gdzie to na prawdę potrzebne, powinno się bronić historii, jak by ona nie była. Mówię to z punktu widzenia osoby, która całe życie spędza na tak zwanych terenach "odzyskanych", gdzie całymi latami zakłamawano historię tych ziem i ich wczesniejszych mieszkańców, ale na litość bronienie niechcianego pomnika człowieka , który do Polaków miał jednoznacznie wrogi stosunek, a świadkowie tegoż jeszcze żyją jest według mnie, co najmniej nie na miejscu . Nie tędy droga, do naprawy stosunków z Rosją, o ile w obecnej sytuacji w ogóle trzeba dążyć do takiej naprawy. A jeśli już wyruszać na wojnę, to na pewno nie wojnę ze zdrowym rozsądkiem Panie Wroński

*wyborcza.pl/1,75968,15906322,_Bohaterska__wojna_z_pomnikiem.html#CukGW

Mała Mi
O mnie Mała Mi

Mimo wszystko wciąż umiem się jeszcze dziwić... Uploaded with ImageShack.us

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka