Mała Mi Mała Mi
817
BLOG

Myślę sobie, że

Mała Mi Mała Mi Polityka Obserwuj notkę 80

 

 

Tak sobie czytam i patrzę na medialne święte oburzenie, jakie przetacza się ostatnio przez internety i debatę publiczną. Skądinąd słuszne , o czym zresztą niedawno u siebie pisałam. Tyle, że mam wrażenie, że cała para idzie w gwizdek. Nikt nie zastanawia się nad prawdziwym problemem. Pawłowicz taka, Bartoszewski śmaki, notki się smażą jak konfitury, politycy znów mają zajęcie, wszyscy wzmożeni jak rzeki w lipcu...tylko nic z tego nie wynika, wszystko to krążenie wokół tematu. Owszem, wypowiedzi takie jak ostatnio poseł Pawłowicz, wcześniej atakowanego przez Nią profesora o bydle i dyplomatołkach czy chamskie , wątpliwe bon moty posła Niesiołowkiego czy Korwina Mikke budzą sprzeciw, sprawiają, że człowiek ma ochotę wyrzucić swoje "przekaziory" przez okno, żeby nie słuchać tego szamba. Zresztą, ja sama od dwóch lat szczęśliwie nie posiadam telewizora i to spora ulga. Jednak w tym "świętym oburzeniu" zabrakło mi jednej refleksji. Skąd bierze się to chamstwo, ta eskalacja brutalnego języka, werbalnej i niewrbalnej agresji?

Ano odpowiedź jest prosta, bo my się na to zgadzamy, bo nam jako społeczeństwu tak wygodnie, mamy nieustanne igrzyska, co tam gospodarka, dług publiczny , Ukraina i takie tam inne...duperele? W takim podejściu , jak na dłoni widać , że poseł czy posłanka rzeczywiście jest naszym przedstawicielem. W naszym imieniu reprezentuje wszystkie nasze codzienne złości, małostkowość. Oni sąz nas, są tacy jak my, "świecznik" to my w krzywym zwierciadle. Tylko tak mi się wydaje, że to zwierciadło coś ostatnio mocno obtłuczone, a my jako społeczeństwo pozwoliliśmy zrobić z siebie ring, z widzów, staliśmy się aktorami na arenie. Do nas należał werdykt, najczęściej przy urnie czy zmianie kanału na telewizyjnym pilocie. Teraz i to narzędzie, iluzorycznej kontroli straciliśmy na własne życzenie. Daliśmy się wciągnąć w brudną grę, która dla polityków jest naturalnym środowiskiem, brutalną walką o władzę, a dla nas kolejnym krokiem do rozpadu wspólnoty.

Wystarczy spojrzeć na blogosferę czy dyskusje na forach. Ile tam jadu, bezinteresownej agresji, złości, inwektyw, zamiast merytoryki. Podziały w rodzinach, przemoc , agresja, chamstwo "nasze" powszednie wobec inaczej myślących, czujących, kochających, wierzących etc. to osobna kwestia. Zbyt łatwo przejmujemy ten język , rodem z chlewa, pastwiska czy nasypu z mirabelkami, zbyt łatwo go usprawiedliwiamy. Daliśmy się podzielić na barykady, obrzucamy się kulami z g...azet, wierząc , że to my jesteśmy "ci lepsi", "ci mądrzejsi" , bardziej oświeceni...i tak od kilku lat...bez końca. Jako naród zawsze słynęliśmy z tolerancji, mówię o dawnej Rzeczpospolitej, mekkce innych pogladów, nieprawomyślnych postaw i nieprawego pochodzenia, azylu dla wszelkiej maści wyrzutków. Potrafiliśmy, to co się stało, że wystarczyło kilka lat takiej medialnej szarpaniny na lewo, prawo i do środka, żebyśmy sobie gremialnie zaczęli skakać do gardeł. Zło raz wylane, jak pomyje z Wiejskiej i innych instytucji, z mediów nie znika, nie spływa do morza. Zostaje w nas, pączkuje, psuje debatę publiczną, zatruwa wspólną przestrzeń, niszczy relacje, psuje rodziny, odwraca uwagę od tego co ważne. Myślę sobie, że...chyba już czas skończyć igrzyska, zamknąć arenę i wziąć prysznic...

 

 

Mała Mi
O mnie Mała Mi

Mimo wszystko wciąż umiem się jeszcze dziwić... Uploaded with ImageShack.us

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka