Potargany Sad. Epizod VI. Dziewczyna-miód i Chyży.
Łąka. Pełnia lata. Sielski krajobraz i MUZYKA. Wiśniowy sad. Kosma postanawia nazbierać jabłek dla Natashy. Biegnie do sadu, podbiega do jabłoni i rozpoczyna strząsać jabłka. Z jabłoni razem z jabłkami spada Niemiec w mundurze spadochroniarza z karabinem snajperskim w dłoni i zastyga nieruchomo wykrzywiony z faszystowskim gestem pozdrowienia.
Kosma zaczyna bawić się karabinem i postrzeliwuje Natashę oraz Karlika, którego parzy zbyt mocny kwas chlebowy z przestrzelonej menażki.
KARLIK
Aaaaa.. kto mnie, pierunie, postrzelił!?
KOSMA obserwując zajście, na cały głos
Snajper, kryć się snajper! A masz!! Zabiłem faszystę! uderza pozorowanie kolbą w krzaki w pobliżu
Dżugaszwili i pocierający tyłek Karlik stają nad ciałem Niemca.
KARLIK
Ależ on jest sztywny! Leży tu co najmniej od ranka!
KOSMA
To taki pruski dryl. Sztywniacy przez całe życie.
DŻUGASZWILI śmiejąc się
Rzycie! To zabawne co powiedziałeś.
Cięcie.
MARSZAŁEK ISAJEW do otoczenia w postaci Pułkownika Kwiatkowskiego i Olgi
A wiecie, jak jest po polsku: „życie”?
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI kurtuazyjnie
Nieee. Jak?
MARSZAŁEK ISAJEW
Rzycie! Buhahahuha!
Wszyscy śmieją się jak cholera.
Cięcie. Karlik, Kosma i Dżugaszwili leżą na czołgu. Wszyscy, oprócz Karlika, brzuchami do góry.
KOSMA
Odkąd wygraliśmy pod Studziankami nic się nie dzieje. W ogóle front jakiś taki nieruchawy.
Cięcie. Olga przed Pułkownikiem Kwiatkowskim.
OLGA
Towarzyszu, pułkowniku. Moich żołnierzy zaczyna kąsać burżuazyjny splin.
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
To zorganizujcie im kolektywne zajęcia w grupach.
Cięcie.
Olga stoi przed załogą. Drugi plan dowolny.
OLGA
… i dlatego ogłaszam konkurs na nazwę naszego czołgu. Prostą jak nasza armia, ale jednocześnie zagrzewającą do boju. Mam przydział nagrody w postaci uzyskania sprawności „poety” i tomika poezji Majakowskiego. Muszę go jakoś rozdysponować. Podajcie swoje propozycje. Zaczniemy od ciebie Dżugaszwili.
DŻUGASZWILI uśmiechając się dziko
Ch… wam faszyści w…
OLGA
Dość!! Za bardzo naturalistyczne!
KOSMA
Dlaczego? Miało być krótkie, żołnierskie, ale jednocześnie zagrzewające do walki.
OLGA
Cisza! Nie przeszło. Następny!
KARLIK
Czy ja wiem? Manifest Lipcowy?
OLGA
Tak nazywa się osobisty uaz Pułkownika.
KARLIK
Czerwony Październik??
OLGA
To z kolei nasz mobilny lazaret.
KARLIK
Pancernik Potiomkin???
KOSMA
Ależ to nasza polowa latryna!
OLGA
Towarzyszu, Janko! Wymyślcie coś lepszego!
KOSMA
Chyży!
OLGA
Czemu?
KOSMA
Bo chyżo chyża na Fryców, obywatelko lejtnancie!
DŻUGASZWILI
Chyży Rój! Bo jak chyża, to żądli!
KOSMA
A nagrodę, to niech obywatelka podzieli egalitarnie między wszystkich.
OLGA
Niech będzie.
Cięcie.
Nieco później najazd na czołg z nabazgraną nazwą: „Chyrzy Ruj” i odciskami rąk, tudzież łap.
Cięcie.
Dowolny plan z terenu Mazowsza. Mogą być i wierzby. Nokturn wykluczony.
OLGA podchodząc z sowieckim oficjelem
Oto nasz historyk polityczny – w skrócie: Hipolit.
KOSMA
Miło mi.
Podaje mu rękę, która okazuje się uwalana farbą.
HIPOLIT otrząsając rękę
Niemcy od czasu, gdy zajęliśmy tereny w Rumunii…
OLGA
Besarabii…
HIPOLIT
Oczywiście że bez Arabii obywatelko lejtnancie. Co wy myślicie, że towarzysz Stalin to jakiś Wawrzyniec z Arabii jest czy co? Dajcie skończyć. Otóż Niemcy cierpią teraz na niedobór ropy i poszukują alternatywnie innych naturalnych źródeł.
KOSMA
Znaczy się biogaz?
HIPOLIT
Nie, nie tym razem. Otóż wywiad nasz dowiedział się, że w pobliskiej zagrodzie znajduje się niemiecki transporter opancerzony wyładowany komponentami do biopaliwa. Zdobycie tego transportera nietkniętego zadałoby potężny cios faszystowskiej machinie wojennej i wzmocniłoby nasze morale. Potrzebuję dwóch dobrowolnych.
OLGA
Hirsz! Kosma!
HIPOLIT
Macie tu na wszelki wypadek kapsułki z esperalem.
KOSMA
Połknąć?
HIPOLIT
Nie - zaszyć!
Noc, bynajmniej nie biała. Dwa cienie skradają się przez pole. W głębi, przy stogu siana widnieje zarys transportera. Cienie czołgają się bezszelestnie.
KARLIK
Hi, hi, hi, hi!
KOSMA
Ciszej tam bo nas wszystkich wystrzelają!
KARLIK
He, He… pierunie… nie mogę – drut kolczasty wlazł mi do spodni i łaskocze… zaplątałem się…
KOSMA wyciąga czerwoną puszkę z gwiazdą i napisem Lend-Lease Cola
Weź łyk w usta i przegryź.
Rozlega się trzask.
KOSMA
Drut, nie puszkę!
Rozlega się trzask tym razem cichszy.
WARTOWNIK zbliżając się z parą owczarków niemieckich
Halo! Wer da? Wo bist du?
KOSMA sięgając do słowniczka – wydanie frontowe maj 1941
Hitler!
KARLIK
Giering!
KOSMA
Allez klar?
WARTOWNIK salutując
Ja, mein Fueher!
Odchodzi z psami. Po chwili Kosma z Karlikiem znów zaczynają się czołgać.
Są już blisko transportera, gdy nagle z pobliskiego stogu rozlega się sołdacki śpiew:
SOŁDACKI ŚPIEW
Raz cwietały jab łani igruszy…
Obchodzą transporter i widzą rozwalonego na sianie, rozchełstanego sowieckiego żołnierza.
KARLIK
Przestańcie, towarzyszu!
ŻOŁNIERZ
Nie mogę towarzyszu, bo coś mnie tak w duszę szczypie…
KOSMA
Pewnie jakaś menda z tego stogu…
ŻOŁNIERZ
Nie, nie o to chodzi – bo jakoś mi tak nudno i smutno…
KARLIK
Jak chcesz, pierunie, to możemy ci rękę podać.
ŻOŁNIERZ wyciągając trzęsącą się dłoń
Dorożkin jestem! Szeregowy Dorożkin z szóstego pułku artylerii!
KARLIK
Caryca polej…
KOSMA nie bardzo wiedząc o co chodzi
Borys polewoj!
GŁOS ZE STOGU bełkocząc
Posłusznie melduję, towarzyszu komisarzu! Do Berlina 696 kilometrów!
milknie, słychać odgłos zapadającego się siana
DOROŻKIN
Borys Polewoj to nasz frontowy sprawozdawca. Niestety wskutek spiesznego marszu zaniemógł.
KARLIK
Dużo was jeszcze tu jest w tej kupie?
DOROŻKIN
Nie, tylko my. Mnie wysłali po biopaliwo, a ten się przypałętał żeby dorwać jakiś konkretny temat.
KARLIK mrucząc
No i dorwał.
KOSMA
Zaraz, nas też wysłali po ten transporter.
DOROŻKIN
A, transporter to sobie bierzcie. Zresztą niewiele w nim zostało.
Czka i zapada się w niebyt
KOSMA i KARLIK wracają ze spuszczonymi głowami, nawet się nie czołgając
WARTOWNIK z psami
Halt! O, przepraszam mein Fuehrer.
HIPOLIT
I gdzie macie ten cholerny transporter?
KOSMA
Ciężko gadać, towarzyszu polityczny. Wystąpił zwiększony popyt na biopaliwa.
C.d.n.?
Inne tematy w dziale Rozmaitości