master cv master cv
122
BLOG

Sportowe emocje

master cv master cv Rozmaitości Obserwuj notkę 2

1. Tomaszowi Zimochowi, 2. Naszym zawodnikom z reprezentacji, Wisły, Lecha i innych klubów, by potrafili odkurzyć w nas dawne, zapomniane już emocje...

 

GRUNWALD 1410 (NIESTETY TYLKO RETRANSMISJA)

Borkowski: Ze stadionu Grunwaldu Halemby witają Wielmożnych Państwa....

Szpak: Mateusz Szpak...

B: ...i Dariusz Borkowski. Przed nami wielkie, można powiedzieć historyczne widowisko - finał Coup(e) de Grace 1410, pojedynek Korony Kraków ze zwycięzcą tegorocznej edycji Ligi Wielkich Mistrzów - Drang nach Osten Marienburg.

S: Drużyna ta w pamiętnym finale na Herman von Salza Stadium w Malborku pokonała wysoko zespół mistrza krajowego z Malty. Do ostatniej konfrontacji Korony z dzisiejszym rywalem doszło w sezonie 1331/1332 na błotnistej murawie w Płowcach. Przypomnijmy, wtedy drużyna polska przez dłuższą część spotkania prowadziła po samobójczym trafieniu Wincentego z Szamotuł, w ostatniej chwili zdołał jednak wyrównać wprowadzony na plac boju po przerwie Otto von Ludenburg. O wyniku zadecydowała w pewnej mierze zachowawcza taktyka opiekuna krakowskiego klubu Władysława Łokietka, który przedwcześnie ściągnął z murawy swojego syna Kazimierza. W rozegranym później dodatkowym spotkaniu decydujące trafienie zadał wypożyczony przez zespół z Malborka ze Sparty Praga - Jan Luksemburczyk.

B: A oto dzisiejszy skład biało-czerwonych. W bramce Powała z Taczewa, dalej w obronie Paszko Złodziej, występujący ze sztandarem kapitana na ramieniu - Marcin z Wrocimowic, Mikołaj Kiełbasa oraz na prawej flance - Maćko z Bogdańca...

S: Muszę wtrącić, że przez dłuższy czas występ Maćka w tym spotkaniu stał pod znakiem zapytania. Zadawniona kontuzja otrzewnej dawała mu się we znaki.

B: Tak, dopiero wizyta w słynnej „klinice cudów” fizjoterapeuty, doktora Barenschmalza pomogła naszemu zawodnikowi stanąć na nogi. W linii pomocy zagrają Zyndram z Maszkowic - klasyczny playmaker i defensywny pomocnik, Dobko Oleśnicki, Lis Targowicki oraz wypożyczony z Żalgirisu Wilno - prawoskrzydłowy Witold.

S: To zawodnik nieobliczalny, ale bardzo doświadczony, który występował m.in. w krajach byłego imperium mongolskiego znający doskonale wschodnioeuropejski i azjatycki styl gry.

B: Z przodu wysunięci dwaj atakujący – Władysław Żmudzin oraz nasz najlepszy snajper - Zawisza Czarny...

S: Zawisza ma indywidualny kontrakt reklamowy na hełm, pozostali nasi zawodnicy wystąpią w białych nakryciach głowy. Trenerem naszej drużyny jest oczywiście Władysław Jagiełło.

B: Niestety nie obyło się bez osłabień. Poważnej kontuzji prawej ręki i twarzy doznał nasz doświadczony napastnik - Jurand ze Spychowa, który z tego powodu nosi się z myślą o zakończeniu swojej barwnej kariery.

S: Teraz szybko zestawienie ekipy z Malborka. Na bramce Tomas Mercheim, dalej Markward „Schlachter” von Saltzbach, Kuno „Brutal” von Liechtenstein zwany też przez teutońskie media „żelaznym stoperem”, Albert Szwarcberg oraz Arnold „Esel” von Baden. W środku pola zagrają: Werner von Tettingen, Gamrat von Osterode, grający menadżer zespołu rywali - Ulryk von Jungingen oraz pozyskany przed sezonem z Austrii Wiedeń Kunc Adelsbach Ciekawe czy odtańczy nam dzisiaj walca na murawie? W napadzie - Fryderyk Wallenrod, dziedzic rodzinnych sportowych tradycji oraz Dipold von Dieber.

B: Arbitrem dzisiejszego spotkania jest Jego Ekscelencja legat papieski Ugier ze Sieny Palonej, któremu na liniach pomagają panowie Pierluigi Malina oraz Frutti di Mare.

S: I jeszcze ławy odwodowe obu drużyn - Korony:  Ciołek z Żelechowa, Jędrzej z Brochowic, junior Zbyszko z Bogdańca oraz grający asystent trenera Jagiełły - Zbigniew Oleśnicki. Odwód zespołu Drang nach Osten Marienburg tworzą młodzi pomocnicy Dynheim i Limpach, Wolfgang von Baden, bramkarz Hans-Joerg von Baden-Baden oraz Oliver-Graf Wende.

B: Zapowiada się nam prawdziwy mecz walki. Gracze obu drużyn nie dysponują może jakąś wyrafinowaną techniką - atutem zespołu niemieckiego jest niewątpliwie żelazna dyscyplina, Polakom natomiast nie sposób odmówić ambicji. Na widowni niemal komplet - 30 tysięcy polskich  litewskich i smoleńskich kibiców przybyło oglądać to spotkanie, nieco mniej - 20 tys. niemieckich, są oni jednak bardziej zorganizowani i widoczni.

S: Zespół z Malborka wybrał już stronę boiska, na której będzie grać, część środkowa placu boju przypomina nieco kartoflisko, jakieś dołki i nierówności tam się znajdują. Rywale wybiegli w komplecie na murawę i czekają na przeciwnika. Nasi jeszcze w szatni, trudno się dziwić - mocno zaczęło grzać słońce na stadionie Grunwaldu i wynik spotkania będzie także zależał od wytrzymałości kondycyjnej na jego trudy...

B: Następuje teraz przywitanie drużyn na środku murawy. Kapitan naszego zespołu wręczył kapitanowi rywali proporczyk z łokciem św. Stanisława i otrzymał w zamian dwa pamiątkowe nagie miecze. Hymny obu drużyn nasza Bogurodzica i ich Panzerlied już odśpiewane przez chórek minstereli.

S: Władysław Jagiełło, na razie spokojny, dobrze ukrywa napięcie związane ze spotkaniem o tak wielką stawkę. Założył ten swój szczęśliwy królewski płaszcz i przechadza się małymi, drobnymi kroczkami. Wie, że jego zawodnicy dadzą dziś z siebie wszystko i będą gryźli trawę, choćby od spodu.

B: Bramkarz Powała - żółte nogawice, stalowa zbroja, otarł swoją potężną dłonią zroszone potem lico i zachęca swoich partnerów do aktywniejszej postawy. Większość ataków rywali jest prowadzona lewą stroną, gdzie drobny, choć rączy Witold wyraźnie nie radzi sobie z nawałą zespołu z Malborka i cofa się głęboko na własną połowę boiska. Teraz coś się niedobrego się stało – Witold po jednym z ofensywnych wejść drużyny przeciwnej, kuśtykając, opuszcza plac boju i idzie daleko, daleko ku ławom odwodowym Korony. Sędzia nie zezwala na przerwanie spotkania, preferuje twardą walkę i na wiele pozwala na tej zrytej od kopyt, trudnej murawie. Będziemy niestety musieli grać niczym szlachetny ptak z przetrąconym jednym skrzydłem, broniący się przed stadem napastliwych wron.

S. Grę prowadzi teraz drużyna z Malborka, dumne spojrzenia, czarno-białe stroje sięgające do kolan, przerzucenie na prawą stronę do Osterode, który pada podcięty przez Targowickiego. Arbiter popatrzył uważnie na Targowickiego, w te jego osłonięte przyłbicą, stalowe oczy, ale ten wytrzymał jego wzrok, jakby chciał powiedzieć: „Panie sędzio! Panie Italczyku! Pozwala pan przecież na takie zagrania drugiej stronie!” I odczytał chyba tę jego niemą prośbę arbiter, bo cofnął rękę, którą już, już sięgał do zawieszonego na szyi rogu.

B. Widowisko trwa zatem dalej, choć Osterode nie podnosi się. Adelsbach w środku pola. Adelsbach idzie jak burza. Adelsbach upada ścięty. Tak, to chyba Paszko Złodziej z numerem 8 na lśniącym puklerzu. Nie usłyszał w tym zgiełku, tym tumulcie, wznieconym przez ochrypłe gardła tysięcy kibiców, że przeciwnik poprosił o możliwość zejścia z murawy. To na pewno nie ujdzie uwadze arbitra, który już zadął w swój krótki, bawoli, cętkowany, gięty róg i wyciąga teraz zza pazuchy pożółkły pergamin, by pokazać go naszemu obrońcy. Mamy zatem rzut rożny.

S. Upał daje się we znaki. Zawodnicy z Malborka siedzący na ławie odwodowej wachlują się dla ochłody pawimi piórami. Niewiele to jednak chyba pomaga w tym skwarze. Przeciwnik przejmuje inicjatywę na lewej stronie, osłabionej wyraźnie brakiem Witolda i rusza do ataku pod naszą bramkę. Nie ma spalonego, będzie niebezpieczna sytuacja, niemieccy kibice wstają z miejsc i intonują swój hymn triumfalny. Rozpędzony Tettingen mija Marcina z Wrocimowic, która nie trafia wślizgiem od tyłu w nogi rywala i sam upada na tej śliskiej od potu nawierzchni. Z prawej strony nadbiega Jungingen. Niedobrze to wygląda. Przydałoby się jakieś szybkie przerwanie natarcia, jakiś faul taktyczny, choć zasadniczo nie pochwalamy takich zagrań. Oleśnicki krzyczy coś do Kiełbasy, ale ten zmęczony został z tyłu i kiwa tylko tą swoją mokrą od potu, zakrwawioną głową, którą rozbił przed momentem w powietrznej walce z Liechtensteinem.

B. Tettingen wychodzi sam na sam z Powałą! Próbuje założyć mu kolczą siatkę, ale Powała, ten stary wyjadacz wielu starć, wyciągnął się jak długi w tę jedną, jedyną właściwą stronę i frunął, frunął na naszych oczach, jak prapolski orzeł, z rozpostartymi skrzydłami, by zatrzymać Tettingena.

S. Przeciwnicy są wyraźnie zawiedzeni. To była wielka, niepowtarzalna szansa przechylenia szali zwycięstwa na ich korzyść. Pamiętajmy, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Kuno von Liechtenstein jest niezadowolony. Podchodzi do naszego zawodnika Maćka z Bogdańca. Wygląda na to, że obaj panowie mają coś sobie do wyjaśnienia.

B. Liechtenstein wyciąga rękawicę w stronę Maćka. Maćko upada! Arbiter podchodzi i tak! sięga po czerwony pergamin. Drużyna niemiecka protestuje. Bez rezultatu. Nie mamy możliwości powtórki, ale Maćko się uśmiecha. Tak, to stary wyjadacz, wie doskonale jak się ustawić.

S. Zespół z Malborka nadal nie może się otrząsnąć po całym zdarzeniu. Tymczasem, po przeciwnej stronie murawy do gry wraca niespodziewanie Witold. Witold ucieka prawą stroną, ale tym razem jest to ucieczka pozorowana. Dostaje podanie, ośmiesza von Jungingena, który potyka się o nierówność murawy i... już nie wstaje. Witold wpada w linie obronne przeciwnika, wykłada do Zawiszy, który... z najbliższej odległości pokonuje próbującego rozpaczliwie interweniować Arnolda von Baden i zupełnie bezradnego bramkarza drużyny malborskiej.

B. Zawisza w geście triumfu podbiega do kibiców i zrywa z siebie napierśnik. Pod spodem ma krótką kolczugę z nalutowanym na kółkach znakiem „V” jak zwycięstwo. Zawisza musi uważać, bo takie zachowania piętnowane są jako sprzeczne z duchem sportowej walki. Arbiter jednak patrzy zupełnie w przeciwną stronę tam, gdzie przy końcu murawy sterczy z grunwaldzkiego pola okazały gnomon i w tym momencie... kończy pierwszą połowę spotkania. Prowadzimy jeden do zera.

S. Ufff. Cóż za niezdrowe emocje. Nie wiem, czy się ze mną Darku zgodzisz, ale w pierwszej połowie mieliśmy wszystko. Najpierw marazm, potem dramatyczne sytuacje, dynamiczne spięcia, no i wreszcie szczęśliwe dla nas prowadzenie. A teraz oddajemy głos do centralnego namiotu, gdzie nasz ekspert Jacek z Gmochowa przeanalizuje wybrane sytuacje na specjalnie przygotowanej makiecie.

Głos z dali: He-he...

S. Przepraszam, Jacku, ale mamy wiadomość z ostatniej chwili. Mecz został przerwany. Druga połowa się nie odbędzie z powodu zbyt małej ilości zawodników zdolnych do gry w drużynie przeciwnej. Zatem wygrywamy walkowerem. Wynik szczęśliwy, ale w pełni zasłużony. Na pewno jest to przełamanie dotychczasowej złej passy w historii spotkań z drużyną z Malborka i wielki krok w kierunku odzyskania zaufania kibiców na Pomorzu. Słyszę właśnie, że Darek ma już przy sobie jednego z naszych zawodników.

B. Maćko z Bogdańca. Niewielu na was, może z wyjątkiem lokalnej prasy szwedzkiej, stawiało, a jednak wygraliście?

Maćko: No.

B. Wszystkich nas zaciekawiła ta sytuacja z końcówki pierwszej połowy. Czy Kuno von Liechtenstein rzeczywiście was pchnął?

M.: A niechby spróbował.

B. A zatem upadek był pozorowany.

M.: Tak, ćwiczyliśmy to z trenerem cały tydzień na ostatnim zgrupowaniu w Czerwińsku. Podobnie jak wejścia ostrogą i uderzenia z woleja.

B. Wszystko to zatem zasługa trenera, który całe spotkanie trzymał się skromnie na uboczu. Tylko raz podszedł do bocznej linii, gdy ruszył na niego jeden z zawodników drużyny przeciwnej - Dipold von Dieber. Drogę zagrodził mu jednak rezerwowy Zbigniew Oleśnicki, który również jest przy nas. Trener sam sobie by nie dał rady?

Zbigniew: Trener krzyczał, żebym go puścił, ale wolałem sam dziadowi przysunąć.

B. Niemiecki komentator przy bramce dla naszego zespołu protestował, że było zagranie ręką.

Z.: Jeżeli tak, była to ręka Boża. Zawisza może nie trafił zbyt czysto, za to skutecznie.

B. Wasz fizjoterapeuta tuż po ostatnim, jak się okazało, rogu, skomentował dzisiejszy sukces: Nadszedł czas, że wyłamane są ich zęby i odcięta ręka prawa.

Z.: Cóż mogę powiedzieć? Z tymi zębami – to wystarczy spojrzeć na murawę, co do ręki – to chyba coś mnie jednak ominęło.

B. I tym optymistycznym akcentem kończymy naszą relację. Ze szczęśliwego dla nas stadionu Grunwaldu żegnają Państwa Dariusz Borkowski i Mateusz Szpak. A na kolejne emocje zapraszamy już w następnym sezonie po orzeczeniu trybunału sportowego w Konstancji w sprawie utrzymania licencji dla naszego zespołu.

master cv
O mnie master cv

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości