Potargany Sad. Epizod VII. Najdłuższy, warszawski dzień.
Napis: Warszawa, lato 1944.
Załoga "Chyżego" bierze udział w wyzwalaniu warszawskiej Pragi. W walkach z Niemcami pomagają im cywile z opaskami AL, GL, BCh, ChWDP.
KARLIK na wieżyczce czołgu
A o ChWDP to nie słyszałem.
OLGA ściszonym głosem
Chłopi Walczący Dla Polski – kolejny słuszny element wspólnej sprawy. Sama montowałam.
KOSMA do jednego z bojowników
Którędy nad Wisłę?
BOJOWNIK rozglądając się wokół czy to do niego
Nie wiem… towarzyszu. Ja nietutejszy, przywieźli nas wczoraj z tej, jak to się teraz mówi, Białorusi.
Czołg jedzie dalej, widać kryjącego się w uliczce gościa chowającego butelkę za pazuchą.
KARLIK przyjaźnie
Piersióweczka?
AUTOCHTON
Spieprzaj kacapie!
Czołg kieruje na Autochtona swoją lufę. Autochton ucieka, chowając się do kanału. Po drodze upuszcza butelkę, która natychmiast się zapala.
OLGA
Aspołeczny element. Co z takiego wyrośnie? Banda zaplutych karłów reakcji!
Czołg powoli w asyście biegnących w zielonych mundurach żołnierzy podjeżdża do mostu, za którym z kłębów chmur (dymu?) wystaje sylweta Pałacu Kultury (blaszaka KDT nie widać – przyp. mod.).
POCISK 88 mm
Buuum!
Czołg staje w kłębach dymu.
Dym powoli opada.
Napis: Warszawa, zima 1945
Czołg stoi w tym samym miejscu w asyście biegnących w zimowych mundurach żołnierzy.KOSMA wychyla głowę z głazu i krzyczy:
Uraaa!!!
Czołg rusza z impetem na most.
Czerwone goździki witają naszych bohaterów na zimowych ulicach Warszawy. Czołg przetacza się wśród ruin, dojeżdżając do jedynego ocalałego w okolicy budynku. Dżugaszwili atakuje z rozwścieczeniem czołgiem rzeźbę niemieckiego orła na fasadzie budynku, część fasady odrywa się i załamuje, spadając na czołg.
KOSMA wychylając głowę z włazu
Cholerny, faszystowski gruz!
Cięcie. Inna część wyzwolonego miasta.
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI oprowadza BIEŁORUCZKĘ w mundurze majora po ruinach, przy których krzątają się jacyś szabrownicy
Towarzyszu, jak widzicie, już dziś setki pracujących mas zaczynają odbudowę. Planujemy skończyć na urodziny towarzysza Koby. O tutaj, na przykład będzie aleja Armii Czerwonej.
BIEŁORUCZKA
Bardzo dobrze towarzyszu, prowadźcie dalej.
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
Tutaj, gdzie te potrzaskane syberyjskie jodły, skwer imienia Lenina.
BIEŁORUCZKA
Doskonale! Kontynuujcie...
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
Tutaj zaś stanie szkoła ludowa imienia marszałka Stalina.
BIEŁORUCZKA
Znakomicie, jak rozumiem stosowną nazwę otrzyma też plac, przy którym stanie nasza szkoła.
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
I tu jestem trochę zażenowany towarzyszu. To nie nasz pomysł, ale mieszkańcy sami zaproponowali… Plac Zbawiciela.
BIEŁORUCZKA
Towarzyszu, czy wy aby nie przesadzacie z tym kultem jednostki? Ale dobrze, niech zostanie, marszałek Stalin lubi takie subtelne komplementy. Powiedzcie tylko, kto konkretnie zaproponował tę nazwę?
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
Towarzysz Zanusiewicz chodził i wsłuchiwał się w głos ludu...
BIEŁORUCZKA
Może okazać się niebezpieczny. Zapobiegawczo zlikwidować!
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
A może najpierw postraszyć?
BIEŁORUCZKA
Świetny pomysł. Postraszyć i potem zlikwidować.
Odchodzi. Pułkownik Kwiatkowski zostaje sam, podchodzi do kwiaciarki sprzedającej na rogu.
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
Obywatelko kwiaciarko. Proszę pomóc mi coś wybrać dla pewnej towarzyszki.
KWIACIARKA
Jasne. Bukiecik?
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
Nie przesadzajmy. Żadne tam burżuazyjne luksusy.
KWIACIARKA
Biała róża, róża herbaciana, róża damasceńska…
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
A macie różę Luksemburg?
Cięcie.Ciepły krymski krajobraz.
Napis: Jałta, zima 1945
STALIN czyta kartkę
Idziesz do Linii Curzona i zajmujesz wszystkie pola po drodze.
ROOSEVELT
Niech mu będzie, pola i bagna - tanizna. Ja, cyk wchodzę do Amsterdamu. Winston, wymienisz się za Antwerpię?
CHURCHILL
Wszedłem na pole: "wir dziejów". Stoisz trzy kolejki, gdy tymczasem rozpada się twoje imperium.
STALIN
Teraz ja. Przechodzę Wisłę i dostaję 1000 rubli premii. Kupuję Warszawę i Kraków za 4 ruble, i jeszcze to.
stawia duży żeton na Warszawie
ROOSEVELT rzucając kostką i przesuwając bezwiednie pionek
Zaraz, a czemu tak tanio?
STALIN
Była kompletnie zniszczona. Ale, oto proszę stanął pan właśnie na Warszawie, gdzie przed chwilą postawiłem sobie Pałac Kultury i Nauki. Płaci pan grubą kasę.
CHURCHILL
Przepraszam, ale czy najpierw nie trzeba stawiać zwykłych domków?
ROOSEVELT szukając po kieszeniach
Nie mam tyle, co mam zrobić?
STALIN
Chętnie wezmę od pana Wiedeń w zamian.
ROOSEVELT
Splendid!
CHURCHILL
Frankie, graj człowieku! Masz tylko Francję i Benelux. Ja mam Włochy i została do wzięcia Grecja, ale to chyba jedno z tańszych państw na planszy
C.d.n.?
DISCLAIMER - w powyższym epizodzie wykorzystano sparafrazowano (to chyba będzie ładniejsze słowo) tzw. ludowy dowcip z brodą - autor dowcipu nie jest mi znany, a wykorzystanie jest w pełni amatorskie - ma jedynie za zadanie przypomnieć poczucie humoru drugoobiegowego zachowane przez naród w jakże trudnych czasach. Mam zatem nadzieję, że nieznany, jakbyśmy to dziś powiedzieli: "jokesetter" (dawniej: bonmociarz), wybaczy mi użycie kawału z tak szlachetnych pobudek.
Inne tematy w dziale Rozmaitości