Potargany Sad. Epizod X. Piastowskie dziedzictwo.
Napis:Gdzieś na pradawnym piastowskim Śląsku
KOSMA
Schtschocha, zamek nazywa się Schtschocha. Znajduje się na nim tajna maszyna szyfr… Co ja powiedziałem? Teraz musicie wszyscy zginąć!
SZYMUŚ WINIAK
To może lepiej zapomnimy o sprawie i zacznie pan jeszcze raz?
KOSMA
Żaden pan! Panów to my na taczkach za Ren wywieziemy. Zamek nazywa się Schtschocha. Znajduje się na nim obiekt, który musimy odzyskać. Dżugo zbieraj się, idziemy na zwiady!
DŻUGASZWILI wychodzi z cienia z bagnetem w zębach i strasznym uśmiechem
Cięcie. Wieczór. Od pochmurnego nieba odcinają się kontury zamku. Straszna muzyka.
Nieco później wnętrze zamku. Dżugaszwili upuszcza bagnet, który odbija się z brzękiem od zbroi.
KOSMA
Ciszej tam! Za mną!
Skradają się przez ciemną komnatę. Kosma zaplątuje się w sznur zwisający wzdłuż ściany, który nie chce puścić.
KOSMA szeptem
Pomyślmy. Co pomyślałby na moim miejscu Aleksander Wielki?
DŻUGASZWILI z bagnetem w dłoni
Kula głupia, bagnet zuch?
KOSMA
Głupiś Dżugo!
Przecina sznur. Słychać straszny huk. Dżugaszwili zapala pochodnię. W jej blasku widać na podłodze szczątki kryształowego żyrandola, spod których gramoli się niepozorna postać w szarym płaszczu.
WUJ-32
Błagam, towarzysze, nie wydawajcie mnie faszystom!
KOSMA
Ktoś ty nieboraku?
WUJ-32 wyciągając sobie ze spodni resztki tłuczonego szkła
Ja tajny agent radziecki. Moje nazwisko to Rezun. Anatolij Wiktorowicz Rezun. Wiem, gdzie jest tajna maszyna szyfrująca – tylko mnie nie wydajcie.
Słychać kroki na schodach.
KOSMA
Wiejemy – Dżugo, zostaw halabardę!
Dżugaszwili upuszcza halabardę, która upadając przycina Rezunowi nogawkę.
OLAF KORZENNY wchodząc
Aha, nieprcyjacielskie partyzanty! Zaraz dosięgnie was kartsąca dłoń Trceciej Rceschy! Jestem Korceny, Olaf Korceny.
Barczyści przyboczni mijają z obu stron niskiego Korzennego i chwytają za bary Rezuna.
OLAF KORZENNY
A teras obrcydła schwinio, bętsiesch krcytschetsch!
Cięcie. Kosma ucieka na oślep na wiodący do zamku most, przepycha się między wartownikami i traci równowagę zwieszając się z mostu na swoim pasku. Nagle pojawia się wielki berneński pies pasterski, wyciąga Kosmę i ucieka mimo kul niemieckiej straży.
Cięcie. Piękna łąka kilka kilometrów dalej. Pies upuszcza Kosmę na kobierzec traw.
KOSMA
Balon, dobry piesku.
DŻUGASZWILI wyłania się zza pagórka zakrwawiony ze straszliwym uśmiechem. Cięcie.
Załoga jedzie czołgiem przez jakąś wieś w pobliżu Schtschochy.
KOSMA do Karlika na wieżyczce
Subtelne metody zawiodły – pozostaje bezsensowna przemoc.
Dojeżdżają do przejścia dla pieszych, gdy wychodzi człowiek w odblaskowej kamizelce ze znakiem NDSAP oraz tablicą STOP i przeprowadza oddział wolkszturmu złożonych z maluchów z wielkimi pancerfaustami na ramionach. Dzieci przechodzą, a załoga rusza dalej. Na zakręcie omal nie wpada na niemiecką ciężarówkę z żołnierzami.
KOSMA obracając się
Jak jeździsz, baranie!
Niemiec w szoferce się unosi, na co KOSMA pokazuje mu wymowny gest.
Dojeżdżają do bramy kompleksu Schtschocha.
KOSMA
Odłamkowym!
Cięcie. Secesyjne wnętrza zamku Schtschocha. Na ścianie obok kominka ze skrzyżowanymi toporami stoi pokaźny wypchany niedźwiedź. Korzenny z wpiętą w mundur różową wstążką w asyście dwóch Aryjskich Brutali z zakasanymi rękawami mundurów stoi nad WUJ-32.
OLAF KORZENNY
Nischscha sowietska raso, będsiecie gadała tschy tesch nie?
Niedźwiedź na drugim planie niepostrzeżenie odwraca się do okna i mruga Morsem. Korzenny wali pięścią w stół i wbija sobie w rękę nożyk do papieru. Korzenny płacze. Aryjski Brutal 1 pieczołowicie opatruje mu ranę.
OLAF KORZENNY
Prcysnajsie sche, sche po to prcyjechalisscie!
Wyciąga na stół maszynę szyfrującą.
Nagle słychać wystrzał, po czym kolejne wraz z wybuchami – coraz bliżej.
ARYJSKI BRUTAL 2
Her-Korceny! Nieprzyjaciel rozpoczął szturm na zamek!
KORZENNY strzela do niego, po czym ociera czoło i zwraca się wyjaśniająco do Aryjskiego Brutala 1
Musiałem go zabić. Opętała go komunistyczna propaganda. Spokojnie - to tylko ćwiczenia. Front jest setki kilometrów stąd. Doktór Hebel opowiadał o tym we wczorajszej audycji w stacji ReichsMinister FM.
Wybuchy są coraz bliższe – w komnacie wywala szyby w oknach. Do komnaty wbiega wachmajster z urwaną ręką.
KORZENNY
Ta nasza aryjska staranność – nawet ćwiczenia muszą być maksymalnie realistyczne.
WACHMAJSTER
Her-Korzeny! Wróg u bram!!!
KORZENNY
Na całe złoto Renu! Rottenfirerze Gretchen, tu nie ma co czekać – trzeba uciekać.
Korzenny i Brutal 1 uciekają w popłochu z pokoju
WACHMAJSTER poufale do WUJ-32
Gretchen – to nie jest męskie imię!
uciekają oboje
STOJĄCY NIEDŹWIEDŹ chwyta pod pachę stojącą na stole maszynę, podchodzi do okna i wypuszcza z nadgarstka linę z zaczepem, po której przechodzi następnie na drugą stronę zamku.
Cięcie.
KORZENNY siedzi na dziedzińcu zamku, związany wielką liną z resztą jeńców
Wygralischcie, kapituluję! Ale musche wam powiedzietsch sche długo nie będzietsie cieschyć sche powotseniem. Nic więtsej nie powiem.
KARLIK
Gadaj, diabelski pieronie.
wyciąga cążki do paznokci i podchodzi do Aryjskiego Brutala 1
KORZENNY
Powiem, powiem, wszystko solennie powiem – tylko nie niszcz mu makijażu! Mają nam prcysłać posiłki – całą kompanię komandosów. Już jutro.
KARLIK tłumaczy
Mają im przysłać odsiecz. Nazajutrz. Więcej nie wie.
WUJ-32 wchodząc
Ale ja towarzysze, wiem. Szpiegowałem, śmierdziałem i się dowiedziałem. Oni też wiedzą, że zajęliście ten bastion faszyzmu. Desant z powietrza – stu najlepszych żołnierzy Otto Skorzennego, dalekiego kuzyna tego nieudacznika i tylko ja wiem jak go pokonać. Wiem również, że maszyna zniknęła z zamku. Zabrał ją wypchany baribal – niezbyt typowy dla fauny tych terenów.
KOSMA
A ten desant to gdzie wyląduje?
WUJ-32
Jest tylko jedno takie miejsce w okolicy.
Cięcie.
Zmierzch. Kosma, Karlik i WUJ-32 stoją z karabinami na polu kukurydzy. WUJ-32 trzyma kartkę papieru. Obok na kolanach wężykiem posuwają się niemieccy jeńcy z zamku.
KOSMA
Dżugo! Ty prowadzisz – bardziej w lewo.
Dżugaszwili obraca się i błyska dzikim uśmiechem w coraz ciemniejszym plenerze. Cięcie.
Zmierzch.NIEDŹWIEDŹ w małej łodzi dinghy z maszyną wiosłuje jeziorem u podnóża zamku ku zachodzącemu słońcu. Widać niskie, puste brzegi w pobliżu Szczochy. Wreszcie podpływa do zapory i unikając świateł reflektorów zainstalowanych na koronie wspina się na nią z maszyną po pachą. Cięcie.
Noc. Zamek Schtschocha – widok ogólny ze światłami w oknach. Słychać nieskładne piosenki radzieckie.
KORZENNY w lochu przywiązany do Aryjskiego Brutala 1, szeptem
Co ja powiem Hermanowi Herringowi? Znaleźli jego prywatne zapasy absyntu!
Noc. NIEDŹWIEDŹ w lesie przy zaporze (widać jej światła) odgrzebuje dżipa z okazałą amerykańską gwiazdą na masce. Po czym zjeżdża w dół ku zaporze i przebija się po jej koronie, ostrzeliwując gęsto wartowników. Cięcie.
Zamek Schtschocha. Świt. Kosma wyczołguje się przed bramę.
KOSMA
Alkohol… największy wróg mężczyzny. Wszystko mi szumi w głowie. I to takie wrażenie, że o czymś zapomniałem.
Słychać narastający huk silników.
KARLIK wychodząc na próg
To nie w twojej głowie – patrz!
Pokazuje na niebie nadlatujący samolot transportowy, który kieruje się nad pole kukurydzy.
Wnętrze samolotu.
SKORZENNY
Dwie minuty do celu! Przygotować się do skoku!
KOMANDOS
Rotger zo!
Nadlatują nad pole, na którym widać olbrzymi sierp z młotem wygnieciony w zbożu.
SKORZENNY
A właściwie, przypomniało mi się że zostawiłem moją szczęśliwą apaszkę w Berchetsgarden!
KOMANDOS
Ja też!
INNI KOMANDOSI
Ja też!!
SKORZENNY do pilota
Nach Westen!
INNI KOMANDOSI
Nach, nach!!
Cięcie. Jakieś pola, przez które pędzi amerykański dżip, nagle wpada w olbrzymią wyrwę w jezdni i zatrzymuje się.
NIEDŹWIEDŹ wyciąga walkie talkie
Tu Romijo-Oskar-Delta. Czy Papa-Alfa-Tango jest gdzieś w pobliżu? Tak, Rod przy aparacie. Pat, jestem nadal w sowieckiej strefie. Prawdopodobnie. W porządku. Kończę i już mnie nie ma. do głuchego już telefonu Dupek!
Wyciąga aluminiową hulajnogę, bierze maszynę pod pachę i brnie odpychająco polną drogą.
BIEŁORUCZKA stojąc na ambonie myśliwskiej.
Trzy lipne sarny i koziołek. Nie ma to jak nasze swojskie polowania na grubego zwierza. Ciekawe czy w tym wymuskanym kraju taki się znajdzie. A najbardziej mnie interesuje czy germańskie niedźwiedzie są większe i silniejsze od naszych radzieckich.
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI trzymając lornetkę
Zaraz towarzyszu będziecie mogli się przekonać!
Zbliżenie na obraz lornetki – za łanem zboża widać szybko, lecz płynnie przemykającego polną drogą niedźwiedzia z podniesionym łbem.
BIEŁORUCZKA
Niedźwiedź!
Ściąga leżącą obok płachtę, odkrywając karabin maszynowy na statywie, po czym otwiera ogień.
Cięcie. Bogate wnętrza zamku Gródek. W fotelu rozparty marszałek Isajew – przed nim na stole tajna maszyna szyfrująca.
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
I wtedy właśnie towarzyszu marszałku, dzięki bohaterskiej postawie towarzysza Biełoruczki udało nam się zatrzymać uciekającego dywersanta. Mimo zwodniczego kamuflażu tegoż. Odzyskaliśmy też to faszystowskie cacko.
MARSZAŁEK ISAJEW
Pogratulować, pogratulować. Ale co to właściwie jest? Podpierdółka. To ja wam pokażę, co znalazłem w stajni na podzamczu.
Cięcie. Isajew otwiera drzwi drewnianej stajni, której wnętrze okazuje się całe z bursztynu.
MARSZAŁEK ISAJEW
To co, towarzysze – napatrzyliście się? To chodźcie, bo już późno, a wypić trzeba.
Plan ogólny Gródka. Słychać swawolne dźwięki radzieckich piosenek.
MARSZAŁEK ISAJEW
A teraz fajerwerki na cześć towarzysza Koba! Tylko porządne, towarzysze, nie jakieś tam kitajskie gówienka.
Słychać świst katiuszy. Rakieta wali w jedną z baszt, która staje w ogniu. Pożar. Panika.
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
Bursztyny, ratujcie bursztyny!
SZEREGOWY KAPUSTKIN
Bez obaw, towarzyszu! Kamienie się nie palą!
Rano. Marszałek Isajew leży na słomie w zgliszczach obok Pułkownika Kwiatkowskiego.
MARSZAŁEK ISAJEW
No, ale żeśmy zabalowali!
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
Tak jest, obywatelu marszałku!
MARSZAŁEK ISAJEW
Dość tych swawoli, dawać mi tu Biełoruczkę!
PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI
Towarzysz Biełoruczka założył się wczoraj ze mną, że dojedzie czołgiem do Pragi i przywiezie nietknięty kufel czeskiego piwa. Wziął maszynę z ostatnich amerykańskich dostaw. Jeszcze nie zdążyliśmy przemalować.
Cięcie. Górska droga. Drogą maszeruje spory oddział volkssturmu z pancerfaustami na ramionach prowadzony przez oficera, nucąc „Deutschland, deutschland”. Nagle zza ostrego zakrętu wypada z nadmierną prędkością Sherman, rozgniata oficera i znika za następnym załomem drogi. Widać asfalt zryty gąsienicami. Rozsypany oddział rzuca pancerfausty i biegnie za zakręt. Widać rozwalonego o drzewo Shermana. Ludzie z oddziału gromadzą się wokół.
MIESZKAŃCY BAD, BAD FLINSBERG
Generał, generał Patton! Spełniły się nasze nadzieje, że zdąży przed Ruskimi!
po chwili namysłu jedni zaczynają gwizdać Lili Marlen, inni Yankee Doodle
BIEŁORUCZKA wyraźnie na kociokwiku, gramoląc się z trudem na wieżyczkę
Chcielibyście faszystowskie gady! Żaden Patton! To tylko prezent od generałów Lenda i Lease’a klepie ze słowiańskim rozmachem w pancerną blachę, i ja - prosty radziecki żołnierz. Biorę was wszystkich do niewoli!
C.d.n.?
Inne tematy w dziale Rozmaitości