Mediokrata Mediokrata
1212
BLOG

Zagłada Europy w III aktach. Uśpić niewierne "psy"!

Mediokrata Mediokrata Polityka Obserwuj notkę 5

"Zwalczajcie na drodze Boga tych, którzy was zwalczają [...] Gdziekolwiek oni będą walczyć przeciw wam, zabijajcie ich!" (Sura II, 190-191).

Idee mają swoje konsekwencje, jakkolwiek absurdalne i niedorzeczne by one nie były. Lekceważenie tego truizmu bywa kosztowne w skutkach. W szczególności, gdy ignoruje się zapaleńców gorliwie dążących do realizacji wizji, w które wierzą. Najboleśniej przekonuje się o tym ostatnio płeć piękna, jak w czasie „rozrywkowego” sylwestra jaki urządzili sobie imigranci muzułmańscy w Niemczech.

Akt II: wojna z Islamem

Powyższe wersety stanowią koraniczne podstawy prowadzenia wojny. Koran był inspiracją dla islamistów przy tworzeniu 20-letniego planu, którego celem jest stworzenie i doprowadzenie do ostatecznego zwycięstwa państwa islamskiego nad niewiernymi. Plan dzihadystów opisał w swojej książce jordański dziennikarz, Fouad Hussein. Wydana dekadę temu książka zatytułowana „Al-Zarkawi. Drugie pokolenie Al-Kaidy” oparta została na rozmowach z czołowymi postaciami Al-Kaidy, w tym m. in., z Abu Musab al-Zarkawim. Hussein przedstawił w niej siedmiostopniowy plan islamistów zakładający ustanowienie kalifatu.

Pierwszą fazą owego planu było „przebudzenie” muzułmanów, które miało dokonać się w pomiędzy 2000 a 2003 rokiem. Jej centralnym punktem były ataki na World Trade Center i Pentagon. W ten sposób wciągnięto świat zachodni w wojnę z krajami zamieszkanymi przez muzułmanów, która jak się okazało miała swoje dalsze konsekwencje. Druga faza, „otworzenie oczu”, zakładała szukanie nowych rekrutów w celu zasilenia szeregów dżihadystów. Pozwolić to miało na stworzenie wielkiego ruchu, który skupiłby swoje operacje na terenie Iraku. Trzeci etap, określany jako „przebudzenie i powstanie”, miał trwać od 2007 do 2010 roku i zakładał on przeprowadzanie ataków w Syrii, Turcji, a także konfrontację z Izraelem. Czwarta faza, którą planowano zakończyć w 2013 r., miała na celu doprowadzenie do upadku arabskich rządów. Planowano także osłabienie amerykańskiej gospodarki przy pomocy cyberataków oraz zdestabilizowanie atakami terrorystycznymi bliskowschodniego przemysłu naftowego. Celem piątego etapu, który miał trwać do 2016 r., było ustanowienie kalifatu oraz pozyskanie sojusznika w Chinach. Po tym miał nastąpić szósty etap, określony mianem „totalnej konfrontacji”. Ta globalna walka armii islamskiej z niewiernymi oznaczała ni mniej, ni więcej tylko zmasowane akty terroru. Jej zakończenie przewidywano na rok 2020. Wówczas nastąpić powinna ostatnia faza, czyli „absolutne zwycięstwo” bojowników islamskich oraz triumf państwa islamskiego.

Co prawda książka odbiła się szerokim echem w świecie mediów, a o zamierzeniach dżihadystów wiedziały zachodnie służby specjalne i politycy, jednak plany islamistów uznano za nierealne. Wpływ na to miała dominująca w świecie zachodnim ideologia liberalno-lewicowa. Ideologia ta prowadzi zachód ku „niewyobrażalnej” katastrofie, ponieważ zideologizowanym ofiarom ciężko ją sobie wyobrazić. Różne elementy składowe owej ideologii miały na to wpływ: wiara w jej nieomylność i wyższość idei przez nią głoszonych, pewność w istnienie uniwersalnych praw człowieka oraz koniec historii, przekonanie o istnieniu postępu oraz poczuciu misji dziejowej w jego promowaniu. Jednocześnie została ona skażona poczuciem winy oraz odrazą do swoich własnych korzeni. Dlatego w akcie pierwszym tego artykułu określiłem ją „ideologią ofiar”. W rezultacie przyczyniła się ona do uśpienia czujności Europy na potencjalne zagrożenia, w tym Islam. Obserwując zdarzenia w polityce międzynarodowej można stwierdzić, że plan dżihadystów, co prawda z pewnymi potknięciami, ale został prawie zrealizowany.

W tym miejscu należy także zwrócić uwagę na pewne wydarzenie polityczno-religijne, wpisujące się w plan islamistów, które niesie ze sobą poważne skutki dla świata Islamu i nie tylko. Mowa o powołaniu kalifatu, który ma bezpośredni związek z walką o sukcesję religijną oraz doczesne przewodzenie całemu światu sunnickiego Islamu. Kolejnym elementem naszej układanki jest święta wojna. W narracji różnych ruchów islamistycznych panuje zgodność co do kluczowej roli jaką dżihad odgrywa w Islamie Jedna z jego odmian, "dżihad ofensywny" (dżihad al-Talab wa-al-ibtida'i), może być reaktywowana dopiero po ponownym ustanowieniu islamskiego państwa (kalifatu), którego rolą jest prowadzić wyznawców Allaha w dżihadzie. Celem dżihadu ofensywnego, który jest zbiorowym obowiązkiem muzułmanów, jest doprowadzanie do dominacji Islamu na świecie. Powinnością muzułmanów jest wezwanie niewiernych na ich ziemiach do przyjęcia Islamu lub walka z nimi dopóki nie podporządkują się woli Allaha.

Jak wiemy, w listopadzie 2015, przywódca Państwa Islamskiego (ISIS) Abu Bakr al-Bagdadi nawoływał do "erupcji dżihadu" na całym świecie. Państwo Islamskie zdążyło już wypowiedzieć wojnę 60 państwom świata. ISIS z początkiem 2015 zagroziło, że wyśle 500 tys. nielegalnych imigrantów  na stary kontynent, wśród których ukryci będą terroryści. Ten czarny scenariusz został zrealizowany ponad programowo. Wraz z małą grupą prawdziwych uchodźców, do Europy dostała się „armia” muzułmańskich imigrantów oraz terroryści. Niemiecka służba graniczna szacuje, że tzw. „uchodźcy” zdołali nielegalnie przetransportować do Europy ok. miliona sztuk broni. ISIS z zatrważającą skutecznością stosuje fortele wojenne, które znajdują swe korzenie m.in. w starożytnej chińskiej sztuce militarnej. Jeden z nich mówi, że: „jeśli wrogiem szargają problemy wewnętrzne, możesz zająć jego terytorium”. Nie łudźmy się, taki właśnie cel przyświeca przywódcą Państwa Islamskiego. W najbliższej przyszłości, ruch z „uchodźcami” ma jedynie skutecznie zdestabilizować Unię Europejską i dodatkowo ograniczyć jej nikłą zdolność do prowadzenia skutecznej polityki. Każdy dobry strateg wie, że w walce z silniejszym przeciwnikiem należy uciekać się do chytrych sztuczek i przeprowadzać otwarty atak, dopiero gdy nadarzy się ku temu odpowiednia okazja.

Reakcja władz Francji na ataki Paryżu, czyli uznanie ich za akt wojny ze strony Państwa Islamskiego, była dokładnie taka, jaką chcieli wywołać ich organizatorzy. Wskutek tego ISIS może głosić, że prowadzi świętą wojnę, i otwarcie nawoływać wszystkich muzułmanów do przyłączenia się do dżihadu ofensywnego wymierzonego w niewiernych. W obliczu tych faktów jasne się staje, dlaczego media oraz politycy europejscy (z Hollandem na czele!) odżegnują się od szukania przyczyn terroryzmu w Islamie, gdyż oznaczałoby to otwarte wypowiedzenie wojny. Państwo Islamskie, aby ugruntować swoje zwycięstwo, będzie kontynuować szerzenie terroru w Europie. Z każdym kolejnym dniem tej wojny, z każdym kolejnym muzułmańskim imigrantem wdzierającym się na teren Europy, z każdym kolejnym udanym zamachem Państwo Islamskie będzie ugruntowywać swoje zwycięstwo, a Europa będzie pogrążała się w kryzysie. Spowoduje to dalsze pogarszanie się nastrojów społecznych w Europie. To z kolei doprowadzi do wzrostu niechęci i wrogości w stosunku do społeczności muzułmańskiej zamieszkującej stary kontynent od pokoleń oraz nowo przybyłych muzułmańskich imigrantów. Przyczyni się to do dalszej radykalizacji owych grup, tworząc na terenie Europy piątą kolumnę walczącą dla Państwa Islamskiego. Rekrutów spośród 35-cio milionowej społeczności wyznawców Allaha na pewno nie zabraknie.

Jest to idealny przepis na wojnę domową. Można jej uniknąć, ale tak jak wskazywałem w pierwszy akcie, szanse są nikłe, ponieważ wymagałoby to gruntownej zmiany w świadomości elit rządzących Europą. Obecna postawa społeczeństw Europy zachodniej niewiele wskazuje na to by udało się uniknąć tragedii związanej z planem dżihadystów. Reakcje państw EU bardziej przypominają miotanie osoby wciąganej przez ruchome piaski. Europa wpadła w pułapkę, która sama pomogła na siebie zastawić nieodpowiedzialną polityką imigracyjną. Akt trzeci spojrzy na całą sprawę w perspektywy stosunków międzynarodowych.

Koniec aktu drugiego.

Odnośnik do aktu pierwszego

Mediokrata
O mnie Mediokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka