Mediokrata Mediokrata
745
BLOG

Totalnie kulturalna rozpie*ducha

Mediokrata Mediokrata Polityka Obserwuj notkę 3

Jak robić rozpierduchę to tylko kulturalnie i „za przeproszeniem”. Etap hedonizmu, chamstwa i profanacji, płynnie przechodzi w etap barbarzyństwa, fizycznej destrukcji i chaosu. Nastąpiło wyraźne przesunięcia środka ciężkości w lewicowym planie „dekonstrukcji” rzeczywistości. Do tej pory był on nastawiony na niszczenie niematerialnych podstaw cywilizacji zachodniej – wartości moralnych i idei (np., prawda czy sprawiedliwość), symboli (np., hymn czy godło) oraz instytucji społecznych (np., rodzina, kościół i wolność słowa). Wszystko to co należy do sfery sacrum należało sprowadzić do sfery profanum. Wszystko to co prezentowało dla członków cywilizacji zachodniej jakąś wartość metafizyczną należało obedrzeć ze świętości, obrzydzić i zohydzić. Wszystko to co było bezcenne powinno zostać wycenione.

Europejska (r)ewolucja kulturalna, będąca powolnym marszem przez instytucje społeczne zapoczątkowanym pół wieku temu, wkroczyła w nową fazę. Będzie się ona charakteryzowała nasileniem fizycznej dewastacji materialnych podwalin naszej cywilizacji, zaczynając od miejsc kultu i pamięci poprzez zwykłą zabudowę miejską, a na żywej tkance społecznej kończąc. Będzie to zalew zniszczenia i barbarzyństwa, w którym utoną kraje Europy Zachodniej. W skrócie, oprócz destrukcji i fizycznej przemocy, także „syf” będzie codziennością Europejczyków, do której będą musieli się przyzwyczaić.

Przypadek Francji, obok Szwecji, doskonale obrazuje jak w praktyce wyglądać będzie ta faza (r)ewolucji. Francja posiada duży odsetek obcej kulturowo ludności napływowej, która zdaje się być główną siłą wykorzystywaną w walce z cywilizacją zachodnią.

Spektakularne fiasko integracji obcych kulturowo imigrantów miało bezpośredni wpływ na powstanie na terytorium Francji stref „no go”, na których państwo nie jest w stanie w pełni sprawować władzy. Mimo, iż władze francuskie oficjalnie temu zaprzeczają, imigranci zawłaszczają coraz większe obszary Paryża, głównie jego przedmieścia, oraz innych dużych ośrodków miejskich (np., północna Marsylia), w których wprowadzają swoje porządki. Tubylcy, w szczególności przedstawiciele władzy, są niemile widziani! Niedawno głośno było o ataku na czterech policjantów z użyciem koktajlu Mołotowa. Doszło do niego na La Grande Borne w Viry-Châtillon, na południe od Paryża, gdzie większość mieszkańców to imigranci z Afryki Północnej. Policjanci doznali poważnych obrarzeń, ale na szczęscie przeżyli. Warto także nadmienić, że w 2015 roku prawie 6000 funkcjonariuszy francuskiej policji i żandarmerii zostało rannych w czasie służby. Jest to, aż 25% wzrost w stosunku do roku 2010. Nie powinno dziwić więc, że francuscy policjanci boją się zapuszczać w niektóre dzielnice Paryża, w których rządzą gangi imirantów.

Miejsca opanowane przez „uchodźców syryjskich”, będących awangardą (r) ewolucji, swoistą gwardią rewolucyjną, są dewastowane i przeistaczane w prawdziwe strefy wojenne. Już sama nazwa obozu dla uchodźców w Calais – „Dżungla” – mówi wiele o sposobie ubogacania kulturalnego jakim „ludzie-demolka” uraczają Europejczyków. Od 2014 roku „zdesperowani” imigranci w poszukiwaniu drogi do „brytyjskiego raju” regularnie napadają na ciężarówki, dojeżdżające do portu w Calais. Mają oni za nic ludzkie życie czy przewożone mienie, które rozkradają i dewastują. Zastanawiająca jest postawa policji, która mimo, iż doskonale wie o tym procederze nie uczyniła nic, aby go ukrócić. Ach, ci dzielni Francuzi!

Zaskoczeniem nie powinien być także gwałt na tłumaczce pomagającej przygotować reportaż o nielegalnych imigrantach w Calais. Kolejne zniszczone życie daje przedsmak gehenny na jaką skazane zostały Europejki.

Zaplanowana akcja usunięcia obozu w Calais nie mogła obejść się bez zajść między jego mieszkańcami, a stróżami prawa. Zbuntowana gwardia (r)ewolucyjna podpaliła swoje siedlisko, a strażaków, którzy próbowali ugasić pożar „kulturalnie” obrzuciła kamieniami.

Wydaje się, że (r)ewolucyjna gwardia szykuje dla społeczeństwa francuskiego remake filmu „Niekończącą się opowieść”. Obawy burmistrza Calais, Natacha Bouchart, że obozowisko zostanie w niedługim czasie odtworzone ziściły się w dość przewrotny sposób. Krótko po odtrąbionym sukcesie w miejsce usuniętych imigrantów zaczęli pojawiać się nowi. Jednak jeszcze większym zaskoczeniem dla francuskich notabli był fakt, że zlikwidowana „dżungla” w Calais przeniosła się na ulice Paryża. Po wyburzeniu „dżungli” zaobserwowano znaczący wzrost liczby imigrantów nocujących na ulicach stolicy Francji. Koczowisko przy Placu Bitwy pod Stalingradem zostało zasilone przez około tysiąc gwardzistów w znaczącej części pochodzących właśnie z „dżungli” w Calais. Przewiduje się, że obecnie może tam przebywać nawet do 3000 imigrantów.

Kilka miesięcy temu media społecznościowe obiegł krótki film zrobiony ukrytą kamerą przez jednego z Francuzów ukazujący zdewastowane przez imigrantów centrum i przedmieścia Paryża. Obraz, który ukazał się oczom widzów mógł przyprawić o mdłości: imigranci otoczeni morzem śmieci i odpadów, koczujących na materacach, w namiotach i prowizorycznych budach, rozłożonych na tych samych ulicach, na których zaspokajali swoje potrzeby fizjologiczne. Kulturalna dekonstrukcja zafundowana przez (r)ewolucyjnych koczowników przeistoczyła Paryż w europejską stolicę brudu i śmieci. Władze tej niegdysiejszej potęgi kolonialnej wydają się bezradne w walce z „najeźdźcą”.

Policja francuska wielokrotnie próbowała zlikwidować obozowiska „syryjskich uchodźców” w Paryżu. Bezskutecznie. Za każdym razem uchodźcy wracali na swoje miejsce. Często też dochodziło do starć między uchodźcami a interweniującą policją. Do regularnych walk dochodzi także między różnymi grupami „syryjskich uchodźców” czy między „uchodźcami” w ogóle a miejscową ludnością. Kilka miesięcy temu doszło do spektakularnej bitwy miedzy koczującymi imigrantami, a ochotnikami z samozwańczej obrony obywatelskiej zwanej „Brygadą Antykryminalną”. Kilkuset walczący mężczyzn uzbrojonych w pałki, żelazne rury, łomy i deski zaczęło demolować wszystko co napotkało na swojej drodze. Dopiero oddziały policji zaprowadziły porządek. Na początku listopada było podobnie. Po kolejnej nieudanej próbie wyburzenia obozowiska oraz skontrolowania tożsamości koczowników przy Placu Bitwy pod Stalingradem doszło do starcia na pałki między imigrantami z Afganistanu i Erytrei.

Na „deser” coś o bezczeszczeniu sfery sacrum. Coraz częściej pojawiają się głosy dobiegające z nad Sekwany informujące o przypadkach profanacji miejsc kultu i cmentarzy. W przeważającej większości dotyczy to obiektów chrześcijańskich. O występki te głównie oskarża się muzułmanów, ale także grupy satanistyczne i skrajnie lewicowe. Wystarczy wspomnieć przypadek młodego muzułmanina, który w kwietniu 2015 roku zniszczył ponad 200 grobów na cmentarzu katolickim w Saint-Roch de Castres czy niedawne brutalne zabójstwo księdza katolickiego dokonane przez dwóch dżihadystów. Skłoniło to rząd Francji do zapewnia ochrony 178 katolickim kościołom na terenie całego kraju.

Na koniec przenieśmy się trochę bardziej na południe. Tak, wiem! Włochy to nie Francja, ale przypadek 39-cio letniego imigranta z Ghany, który zdewastował kilka rzymskich bazylik, przewracając figury przedstawiające świętych i niszcząc krucyfiksy, świetnie obrazuje klimat kolejnego etapu (r)ewolucji. Wnioski niech Państwo wyciągną sobie sami.

Mediokrata
O mnie Mediokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka