Michał Wyrobiec Michał Wyrobiec
1186
BLOG

Donald Trump wycofuje się z porozumienia z Iranem

Michał Wyrobiec Michał Wyrobiec USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

    W ciągu ostatnich tygodni byliśmy świadkami niespodziewanego poruszenia w stosunkach między państwami koreańskimi na Dalekim Wschodzie, zdaniem niektórych dzięki polityce Donalda Trumpa. Jednak po drugiej stronie kontynentu amerykańska administracja wycofuje się z innego wielkiego porozumienia, które od dwóch lat zmienia porządek świata.

    Dzisiejszego wieczoru Donald Trump ogłosił, że Stany Zjednoczone jednostronnie wycofują się z Wspólnego Kompleksowego Planu Działania (Joint Comprehensive Plan of Action – JCPoA) i w ciągu 90 dni przywrócone zostaną sankcje, a w przyszłości mogą zostać one zaostrzone. Po bezpośrednich reakcjach na decyzję Trumpa wydaje się, że jednymi z jego niewielu są Arabia Saudyjska i Izrael (strange bedfellows), którego premier dzisiaj ogłosił stan wyjątkowy na północy Izraela i oskarżył Iran o zagrażające bezpieczeństwu Izraela działania wojskowe na południu Syrii. Czym jest jednak porozumienie z którego Stany Zjednoczone dzisiaj się wycofują i jak odnoszą się do niego jego sygnatariusze?

    JCPoA jest trójstronnym porozumieniem pomiędzy Iranem, tzw. P5+1 (stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ plus Niemcy), a Unią Europejską obowiązującym od 2016 r. Zawarte porozumienie można pokrótce opisać jako koncert obustronnych ustępstw: na okres 15 lat Islamska Republika Iranu zgodziła się na ograniczenie swojego programu wzbogacania uranu, a Stany Zjednoczone, Organizacja Narodów Zjednoczonych i Unia Europejska zobowiązały się na złagodzenie i ograniczenie zakresu sankcji.

    Wspólnym celem wszystkich uczestników negocjacji była normalizacja stosunków Iranu ze szeroko rozumianym „Zachodem” i otwarcie Iranu dla partnerów handlowych na całym świecie (czego dowodem są m.in. zakup przez Iran samolotów amerykańskiego Boeinga, czy niemal 100% wzrost obrotów handlowych między UE i Iranem w latach 2016 - 2017 r.). Ponadto jednym z głównych celów Irańskiej dyplomacji było znalezienie międzynarodowej legitymacji dla swojego programu wzbogacania uranu. Po skutecznej realizacji tego drugiego celu Gholamali Khoshroo (stały przedstawiciel Iranu przy ONZ) powiedział, że Rada Bezpieczeństwa po raz pierwszy w historii uznała prawo kraju rozwijającego się do pracy nad własnym programem nuklearnym. Długoterminowymi celami UE wydają się być: zmniejszenie wsparcia Iranu dla aktorów pozapaństwowych na Bliskim Wschodzie, uzyskanie poparcia Iranu dla odsunięcia Assada od władzy w Syrii oraz zmniejszenie częstotliwości testów Irańskich rakiet balistycznych. Do dnia dzisiejszego wszystkie strony porozumienia wydają się wywiązywać z podjętych zobowiązań.

    Ostatnio byliśmy świadkami trzeciej tury amerykańskich gróźb wycofania się z porozumienia. By amerykańskie sankcje pozostały zawieszone, co cztery miesiące (120 dni) musi być ono certyfikowane przez Kongres USA. Jeszcze przed wyborem na urząd prezydenta Donald Trump głośno i szeroko krytykował  Wspólny kompleksowy plan działania, nazywając go „żenującym”, „tragicznym” i „najgorszym porozumieniem w historii, być może, wszystkiego”. 12 maja mija kolejny termin trymestralnej certyfikacji, a w Białym Domu Trumpa w efekcie niekończącej się wymiany kadr wreszcie znaleźli się ludzie, którzy dzielą jego niechęć do Irańskiego porozumienia: John Bolton i Mike Pompeo, zastąpili oni swoich bardziej konsyliacyjnych poprzedników. W efekcie w ciągu ostatnich dwóch tygodni przez Waszyngton przewijał się korowód europejskiej śmietanki politycznej z Emmanuelem Macronem, Angelą Merkel i Borisem Johnsonem na czele. Łączył ich wspólny cel: przekonanie administracji Donalda Trumpa i republikańskich kongresmenów, że jedynym sposobem na trzymanie Iranu w ryzach jest wywiązywanie się z zawartej umowy.

    Administracja Trumpa żądała przede wszystkim jednego: zmiany (lub całkowitego usunięcia) tzw. „sunset clauses”, ustaleń, że po określonym czasie ograniczenia nuklearne zostaną z Iranu zdjęte. Zdaniem krytyków samo ich istnienie oznacza, że po 2030 roku Iran stanie na „autostradzie” do broni atomowej, a USA, ONZ i UE stracą legitymację do sankcjonowania Iraniu. Zwolennicy porozumienia twierdzą, że są one jedynie motywacją do rozmów nad kolejnym porozumieniem, lub przedłużeniem obecnego, i wyznaczają ramy czasowe, do kiedy takie rozmowy powinny się zakończyć. Przy tym należy zaznaczyć, że samo wycofanie się USA z porozumienia nie musi oznaczać jego końca. Irański negocjator porozumienia Javad Zarif stwierdził, że tak długo, jak postanowienia JCPoA będą realizowane przez UE, Chiny, Japonię i Rosję, tak długo będzie to samo robił Iran.

    Wszyscy sygnatariusze porozumienia, wyrazili swoje poparcie dla niego i chęć dalszego uczestnictwa. Takie deklaracje pojawiały się od zeszłego tygodnia, wyrażali je między innymi francuski minister spraw zagranicznych, rzeczników prasowych Komisji Europejskiej i rządu premier Theresy May, Federacja Rosyjska i Chińska Republika Ludowa w zeszły piątek wydały wspólne oświadczenie na ten temat. Już dzisiaj, przed ogłoszeniem decyzji przez Trumpa, w Brukseli odbyło się oficjalne spotkanie irańskich dyplomatów z ich europejskimi odpowiednikami. Wśród europejskich polityków powszechna jest także opinia, że Rezolucja 2231 Rady Bezpieczeństwa ONZ (dotycząca omawianego porozumienia) czyni jego postanowienia wiążącymi dla jego sygnatariuszy. Najostrzejsze stanowisko wobec wycofania się z porozumienia zaprezentował Władimir Jermakow z rosyjskiego MSZ, który stwierdził, że za złamanie umowy to na USA powinny spaść sankcje, nie na Iran oraz państwa i przedsiębiorstwa które będą z nim utrzymywać kontakty handlowe.

    Jesteśmy więc świadkami „bardzo ciekawych czasów”, to już czwarty objaw znaczącego kryzysu w relacjach transatlantyckich w ciągu ostatnich 15 miesięcy. Wycofanie się z porozumienia paryskiego, uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela, wprowadzenie nowych barier celnych na eksport stali i aluminium do USA, a teraz także wycofanie się ze Wspólnego kompleksowego planu działania, to wcale nie jedyne grzechy Donalda Trumpa w oczach europejskich polityków, a zaledwie najcięższe przewinienia.

    Wreszcie wycofanie się z JCPoA to nie tylko zmiana środowiska politycznego na Bliskim Wschodzie, ale także kolejny czynnik który zdecydowanie zmieni pozycję i obraz Ameryki na świecie jako godnego zaufania partnera i potencjalnie wpłynie na jej pozycję w negocjacjach z Koreą Północną.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka