Jeśli trzeba było komuś dokopać był but Jacek Kurski, jeśli zaś należało zaświecić po oczach opinii publicznej pisowskim blaskiem były buty-paprotki: Grażyna Gęsicka, Aleksandra Natalii-Świat i Joanna Kluzik-Rostkowska.
Bardzo wymowne były ostatnie słowa prezesa, w których porównał wyrzucone z PiS-u posłanki do butów. Ta niezbyt ambitna metafora idealnie obrazuje stosunek Kaczyńskiego do swojej partii. Każdy członek PiS, czy to ten z pierwszych stron gazet czy szaraczek z prowincji, jest częścią garderoby i sam odrębnie istnieć nie może. Od czasów Dorna, Ujazdowskiego i Zalewskiego prezes mógł zresztą nabrać przekonania, że ma za sobą cały orszak lojalnych, choć nieco różniących się politycznym blaskiem butów. Używał ich w zależności od okazji.
Jeśli trzeba było komuś dokopać był but Jacek Kurski, jeśli zaś należało zaświecić po oczach opinii publicznej pisowskim blaskiem były buty-paprotki: Grażyna Gęsicka, Aleksandra Natalii-Świat i Joanna Kluzik-Rostkowska.
Buty same odejść nie mogą, bo jak? – myślał sobie pewnie. I rzeczywiście wydawało się, że lojalność członków PiS wobec swojego matecznika jest tak duża, że o żadnym fermencie mowy być nie może. A jednak, buty dostały nóg.
Jestem ciekaw dwóch spraw. Pierwsza – jak zareagują ci, którzy wciąż godzą się na niewdzięczną rolę buta Kaczyńskiego. Widząc, że istnieje polityczny żywot bez prezesa mogą przecież śladem koleżanek i kolegów wyskoczyć z szafy. No właśnie, ale w tym miejscu należy postawić pytanie, czy rzeczywiście taki żywot istnieje? Jeśli okaże się, że Poncyliusz, Kluzik-Rostkowska i pozostali politycy, którzy weszli w skład stowarzyszenia Najważniejsza Jest Polska skończą marnie gdzieś na marginesie polityki, członkowie PiS nie będą mieli wątpliwości: Ważniejsza Jest Partia.
Inne tematy w dziale Polityka