Przyszły rząd stanie przed decyzjami, które określą przyszłość Polski na najbliższą dekadę. Polska ugrzęźnie w stagnacji wzorem Japonii czy utrzyma się na ścieżce wzrostu?
Jedno jest pewne – pojęcie „kryzys” wciąż jest aktualne. Po kryzysie instytucji finansowych z 2008 roku teraz przyszedł czas na kryzys zadłużenia. A po nim będzie kolejny – kryzys wychodzenia z zadłużenia. Polska co prawda nie spotkała się z groźbą bankructwa, ale podobnie jak zadłużone ponad wszelkie granice państwa Zachodu, będzie musiała odpowiedzieć sobie na pytanie: jak zaaplikować gospodarce kuracje odchudzającą jednocześnie nie zabierając jej energii i pozwalając pędzić z prędkością kilku procent PKB.
Tnie Portugalia, tnie z zaciśniętymi zębami Grecja, tną w końcu także Stany Zjednoczone. Rząd wyłoniony w nadchodzących wyborach parlamentarnych także będzie musiał ciąć i szukać złotego środka między redukcją zadłużenia a utrzymaniem wzrostu gospodarczego. Alternatywą jest inercja polityczna, czyli nauczka Japonii z lat 90. Japonia po pęknięciu bańki na rynku nieruchomości wpadła w spiralę stagnacji właśnie dlatego, że zabrakło siły politycznego przywództwa i konkretnych decyzji. Bierność okazała się zabójcza.
Polska nie ma czasu na bierność. Przez ponad dziesięć lat nie zreformowaliśmy finansów publicznych pozwalając rozpędzić się licznikowi długu publicznego. Żyjemy na kredyt podobnie jak Grecy, tylko różnica jest taka, że jesteśmy tego świadomi i na własne oczy zobaczyliśmy czym to się może skończyć. To ostatni dzwonek.
Głos w wyborach 2011 ma szczególną wagę nie tylko dlatego, że przyszły rząd swoimi posunięciami zdecyduje: albo rozwój, albo stagnacja. Dowodem na szczególną wagę kolejnej kadencji jest też to, co dzieje się dzisiaj w Unii Europejskiej. Wiele wskazuje na to, że najbliższe miesiące przyniosą zmiany w funkcjonowaniu nie tylko strefy euro, ale całej organizacji. Przyszły premier określi naszą pozycję w Unii na kolejne lata. Europejskie obligacje, integracja polityki fiskalnej, przyszłość wspólnej waluty - w tych konkretnych sprawach Polska będzie musiała zabrać głos.
