Wirtualne media donoszą o buncie dziennikarzy w olsztyńskim radio.
Przeczytałem notkę i ze zdumienia zaniemówiłem. Nie jestem dziennikarzem, więc w zasadzie zawodowa solidarność przedstawcieli tego zawodu nie powinna mnie specjalnie interesować. Ale z drugiej strony jestem pożeraczem mediów i ich odbiorcą, a ponieważ mam swoje poglądy - nie mogę się do tej kwestii nie odnieść.
W ostatnich dniach miały miejsce dwa ważne wydarzenia związane z tak zwanymi "reżimowymi dziennikarzami". Pierwsza, to szeroko komentowana sprawa Tomasza Sakiewicza i Katarzyny Hejke, druga - zupełnie nieznana, a moim zdaniem dużo bardziej poważna sprawa jednego z dziennikarzy Rzeczpospolitej.
Nie jestem upoważniony do publicznego podania nazwiska dziennikarza do wiadomości. Niemniej jednak, jako stały i wieloletni czytelnik tego medium czuję się w obowiązku wyrazić zaniepokojenie tym, co w redakcji wydarzyło się w ostatnich tygodniach.
Jak Państwo pamiętacie - kilka tygodni temu RZ podała informację, że do IPN dotarł emisariusz Donalda Tuska, który miał wpływać na szefostwo IPNu w kwestii przygotowywanej książki o Lechu Wałęsie, oraz o Tajnym Współpracowniku pseudonim Bolek.
Temat agenturalnej przeszłości Wałęsy jest ostatnim listkiem figowym na wystudiowanym wizerunku III RP. Sam Wałęsa jako ikona trójmiejskiego bagienka wydaje się być ciągle potrzebny - głównie po to, żeby można było odróżnić prawicę ciemnogordzką od umiarkowanej. Otóż ja jestem przedstawicielem ciemnogrodu i wsteczniactwa i jako taki - jestem żywotnie zainteresowany odpowiedzią Lecha Wałęsy na pytania, które przed kamerą zadał mu Grzegorz Braun. Głównie po to, żebym wiedział co mówić moim zagranicznym gościom, lądującym na Lech Walesa Airport.
Tym większe było moje zaskoczenie kiedy od zaprzyjażnionego dziennikarza dowiedziałem się o kilku moim zdaniem skandalicznych faktach, jakie nastąpiły przy zasłoniętej kurtynie po tej publikacji :
1. Szef działu krajowego Rz to od kilkunastu lat dobry znajomy Piotra Adamowicza - brata prezyedenta Gdańska. Obecnie Piotr Adamowicz pracuje w Instytucie Lecha Wałęsy i pełnomocnikiem Lecha Wałęsy ds. jego dokumentów z IPN. Według informacji, które otrzymałem Adamowicz kilkakrotnie naciskał na Gojtowskiego, aby pozbył się tego dziennikarza.
2. Dziennikarz został zwolniony przez swojego przełożonego.
3. Zwolnienie tego człowieka nie spotkało się to z ŻADNĄ REAKCJĄ ŚRODOWISKA DZIENNIKARSKIEGO, na żadnym z dziennikarskich blogów nie znalazłem odniesienia do tego faktu, choć gość został ZWOLNIONY Z PRACY ZA TEKST O DZIAŁANIACH NOWEJ WŁADZY WOKÓŁ AGENTURALNEJ PRZESZŁOŚCI PATRONA TEJ WŁADZY. Z przykrością stwierdzam, że to zaniechanie dotyczy również Tomasza Sakiewicza, który sprawę zna, ale się do niej w żaden sposób nie odniósł, choć w swojej własnej sprawie podniósł larum na autorskim blogu.
* * *
Nie jest dla czytelników mojego bloga tajemnicą, że z bliska obserwowałem konflikt między dziennikarzami Polskiego Radia, którego stroną był Jerzy Targalski, a później wbrew własnej woli, ja sam. Z obserwacji tamtej i opisanej dzisiaj sytuacji wynika smutny wniosek:
Zwalanianie z pracy dziennikarzy jest procesem o względnym wektorze moralnym: Jak zwalnia się za poglądy proPiSowskie, to jest dobrze i cicho. Jak się zwalnia za poglądy antyPiSowskie, to jest kaczyzm, zagrożenie demokracji, wsteczniactwo burza medialna i święte oburzenie Moniki Olejnik.
Politolog, współtwórca portalu abcnet.com.pl. Od dziecka koszykarz, kibic tenisa. Były doradca i rzecznik MSWiA, wiceprzewodniczący rady programowej TVP Gdansk, rzecznik PiS Sopot.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka