Mida Mida
441
BLOG

Coś na kształt charakterystyki porównawczej Emilki i Midy

Mida Mida Rozmaitości Obserwuj notkę 24

Z dedykacją dla Pani Łyżeczki, która parę razy wspominała, że swojego czasu była to jej ulubiona książka.

 

Kiedy jeszcze chodziłam do szkoły, zdarzyło mi się dostać dwa razy ocenę „6” z pracy pisemnej. Pierwszy raz miałam 12 lat i oceniono mi tak opowiadanie o wróżkach. Drugi raz miałam lat 15 i oceniono mi tak charakterystykę molierowskiego Świętoszka.

Ponieważ na moim blogu roi się od wróżek różnego rodzaju, postanowiłam napisać coś w drugiej formie, w której się, według ocen, sprawdzam.

Zatem będzie mały fragmencik charakterystyki… Porównawczej, żeby podnieść poprzeczkę do góry, i jeszcze z analizą i interpretacją…

 

A na poważnie, przeczytałam ostatnio całą serię Lucy Maud Montgomery o Emilce. Postanowiłam sprawdzić, jak się te powieści odbiera z wysokości paru lat więcej (czytałam to po raz pierwszy w okolicy lat 13stu).

 

Odbiera się zupełnie inaczej. Lepiej. Z powieściami Montgomery to jest tak, że najlepiej je czytać, będąc w wieku bohaterów. Rozciekawionej po pierwszym tomie czytelniczce trudno uwierzyć, ze z przeczytaniem kolejnego lepiej poczekać… Ale teraz widzę, że dużą mądrością wykazała się moja siostra, oświadczając mi, ze „Anię na uniwersytecie” będę mogła przeczytać, jak skończę lat 12. Miała rację. „Emilkę” czytałam, będąc nieco starszą, a i tak miałam po przeczytaniu tej serii uczucia mocno zmieszane.

Teraz czytało mi się te książki – mam na myśli szczególnie tomy 2. i 3. („Emilka dojrzewa” i „Emilka na falach życia”) – o wiele lepiej. Zupełnie inaczej je odbierałam. Te parę lat życia nauczyło mnie dystansu i większego zrozumienia dla rozterek, większego współczucia dla problemów – nawet tych na moje oko wydumanych…

 

A poza tym Emilka ma tyle cech, które odnajduję w sobie, że aż mnie to zaskoczyło i dlatego o tym piszę.

W wielu jednak się różnimy… Więc przyjrzę się tej postaci dokładnie, dokonując porównania ze sobą. Bo czemu nie.

 

Pierwsza podstawowa różnica: Emilka była jedynaczką, ja mam liczną rodzinę. Ona nie była samotna – doskonale czuła się w świecie swoich marzeń. Ja, choć w porównaniu z resztą mej rodziny jestem dość skryta, potrzebuję jednak mieć ludzi obok siebie. Samotność odczuwam dotkliwie, czasem mi marzenia nie wystarczają.

Ona wychowała się i mieszkała na wsi, ja w mieście. Ja nie miałam dostępu do piękna w tej najczystszej postaci, z którą ona na co dzień obcowała, podziwiając naturę i cudowność stworzenia. W związku z tym ja nauczyłam się dostrzegać najmniejsze nawet ślady piękna na tle szarych ulic i popękanych murów.

Kolejna różnica… Ona miała wygląd przyciągający spojrzenia, ludzie zawsze pozostawali pod jej urokiem. Ja zawsze wyglądałam strasznie dziecinnie i nikt mnie nie komplementował. Efekt? Emilka nie miała kompleksów, ja mam mnóstwo.

 

Podobieństwa… Wymagają cytatów.

 

(…) muszę to opisać, aby tym sposobem wyrzucić gorycz z serca. Taka burza w szklance wody o takie nic!

 Tak, ta potrzeba wypisywania się. Przecież gdyby nie ona, nigdy bym nie założyła pamiętnika – i nie prowadziłabym go 10 lat… Po prostu – niektórzy ludzie tak mają…

 

O to właśnie chodzi. Nie ma przyjemności tam, gdzie jest zbyt wielka przyzwoitość.

No, to bardzo trafiło mi do serca :). Podpisuję się obiema rękami i nogami pod tymi słowami…

 

Nikt nie jest wolny, albo przynajmniej nieczęsto, przez jeden moment w życiu. Te chwile wolności są to u mnie błyski „promyka” albo kontakt z wiecznością podczas nocy spędzonej na stogu siana, pod gołym niebem. Poza tym jesteśmy wszyscy niewolnikami czegoś: tradycji konwenansów, ambicji, stosunków, krewnych. Zdaje mi się dzisiaj, że najcięższą niewolą jest zależność od własnej rodziny.

 Ja też miałam takie chwile, podobne do tych, w których Emilce objawiał się „promyk”. Ja tylko nie pamiętam, bym to tak mocno, dogłębnie odczuwała. Chyba nie było po mnie tych zachwytów widać – a na pewno przestało być widać, gdy sobie dorosłam i zauważyłam, że niewielu jest takich, co moje uniesienia rozumieją. Zaczęłam je chować w duszy. Najbardziej wciąż brakuje mi tego, że nie mam się z kim moimi zachwytami dzielić – bo nawet gdy przypadkiem ktoś jest obok, to słuchając moich myśli patrzy na mnie dziwnie.

Dlatego rzadko mówię o tych odczuciach. Nielicznym osobom.

Kolejna myśl, to ta o rodzinie – jakże prawdziwa. Tak często wzgląd na rodzinę zdaje się wiązać ręce, myśli, działania. Ale mimo tych chwil załamania widzę i rozumiem, jak bardzo rodzina jest mi potrzebna i jak mnie wspiera… Ale o tym już było.

 

Ta książka, która czytałam dzisiaj, jest cudowna w pomyśle i wykonaniu, ciekawa jako splot uczuć i namiętności. Podczas czytania czułam się korną, nic nie znaczącą istotą. Mówiłam sama do siebie: „Ty biedne, małe stworzenie, wyobrażałaś sobie, że ty umiesz pisać? W takim razie złudzenia twoje rozwiały się obecnie i poznałaś własną nicość”. Ale otrząsnę się z tego stanu duszy i zacznę znowu wierzyć, że coś umiem, że cos zdołam stworzyć. Będę tak długo pisywać szkice i wiersze, aż napisze coś dobrego.

 To są wprost sformułowane moje myśli, moje odczucia, gdy czytam coś, co jest wspaniałe i uświadamiam sobie, że ja tak nie umiem.

Emilka jako dziecko złożyła ślub, że zdobędzie alpejski szczyt i na kamieniu wyryje swe imię. Dążyła do szczytu, pisząc swe wiersze, nowele i książki.

Pomyślałam sobie, że ja podświadomie sformułowałam to samo marzenie, wybierając tytuł bloga. „Iść tak, aby sięgnąć do gwiazd…”

To marzenie, by „sięgać tam, gdzie wzrok nie sięga…”, tylu było bliskie i tylu na szczyt doprowadziło.

Trzeba mieć marzenia. I ja swojego, gdy już je odkryłam, nie porzucę.

 

Dzisiaj przeczytałam nowelę. Kończy się smutno. Nie spoczęłam, dopóki nie wymyśliłam szczęśliwego zakończenia. Moje nowele będą się zawsze kończyć pomyślnie. Mniejsza o to, czy jest to „prawdą życiową”, czy nie. Najlepsza prawdą jest to, co być powinno, a nie to, co jest.

 Sama też nie toleruję smutnych opowiadań, a nawet takich, których zakończenie lub przebieg po prostu mi nie pasuje. Tez je zawsze przerabiam. Ale ten wniosek, który wysnuła Emilka, mi jednak nie pasuje. Ja mawiam inaczej: „po co pisac o tym co smutne – smutku mamy dosyć na co dzień. Pisać trzeba o rzeczach radosnych, tak, by nauczyć się je w tym smutnym życiu dostrzegać…

 

Była to cudowna chwila… Słyszałyśmy świst wichru wiejącego w górze, nad okolicznymi pagórkami. Świerki i sosny szumiały uroczyście. Świerki i sosny są zawsze przyjaźnie usposobione do nas, ale nie powierzają nam tylu tajemnic, co klony i topole. Świerki i sosny nie dzielą się z nikim swoją tajemnicą, nie zdradzają swej wiedzy, długo a zazdrośnie strzeżonej. Ty samym są naturalnie bardziej interesujące niż inne drzewa.

 

I nieco późniejszy fragment…

 Drzewa, podobnie jak niektórzy ludzie, zyskują na bliższej znajomości. Żeby je najgoręcej miłować z początku, pewnym być można, że się je pokocha znacznie więcej, w miarę, jak lata mijają, jak poznajemy ich cechy i właściwości, jak przezywamy razem z nimi zmianę pór roku. (…)

Drzewa mają indywidualność w nie mniejszym stopniu niż ludzie. Nie ma dwóch jednakowych świerków. Zawsze jest jakaś gałązka, jakieś pęknięcie kory, jakieś wygięcie, które wyróżnia dane drzewo spośród jego towarzyszy. Niektóre drzewa lubią rosnąć gromadnie, są towarzyskie, gałęzie mają splecione w uścisku (…), szepczą sobie w nieskończoność tajemnice. A inne są dumne, trzymają się oddzielnie (..); są też zdecydowani samotnicy, którzy nie zadają się z nikim prócz wichru i nieba. Ale te drzewa są przeważnie najbardziej godne poznania. Człowiek dumniejszy jest z zażyłości z nimi, kiedy nareszcie zdobędzie ich łaskę, niż ze względów, jakimi go darzą od razu przystępniejsze drzewa. Dzisiaj spostrzegłam nagle wielką gwiazdę, zawieszoną nad świerkiem przed moim oknem. Doznałam dziwnego uczucia na widok tych dwóch majestatów, spotykających się w przestworzach. Ta gwiazda i ten obraz przyświecać mi będą stale i opromienią bodaj monotonię szkolną, zmywanie naczyń, a nawet sobotnie sprzątanie (…).

 Przemawiają do mnie te opisy. Ja zawsze bardzo kochałam drzewa. Może to głupie, ale podchodziłam do pni i przytulałam się do nich. Rozmawiałam z drzewami. Szczególnie u nas na Wsi. I zawsze czułam ich surowe piękno.

Tego lata odbyłam taki cichy, prywatny spacer w nocy, drogą, podziwiając rosnące przy niej drzewa i opromieniający je księżyc. To było przeżycie prawdziwie mistyczne…

 

Emilka przysiadła na podłodze i czytała. Dobry pomysł! I znów zapaliła się w jej wyobraźnia, znów wzbudziła się w niej moc twórcza. Napisze tę opowieść, zrealizuje ten pomysł niezwłocznie. (…) Usiadła przy otwartym oknie i zaczęła pisać. Zapomniała o wszystkim, przynajmniej na chwilę, pochłonięta radością tworzenia. (…) Nic nie miało wagi prócz tej opowieści. Charaktery i postaci ożywały pod jej piórem, tłoczyły się do jej mózgu. Dowcip, łzy, śmiech, rzewność, wszystko to wykwitało pod wpływem natchnienia, które dyktowało jej każde słowo. Żyła w innym świecie, oddychała innym powietrzem. Wróciła do Srebrnego Nowiu dopiero nad ranem. Lampa jej zgasła przez ten czas, a na stole walały się zapisane kartki: pierwsze cztery rozdziały jej książki. Jej książki! Jaki czar, jaka rozkosz! Ile uroczystości i ile nieprawdopodobieństwa mieści się w tych dwóch wyrazach!

Przez kilka tygodni Emilce wydawało się, że żyje tylko wtedy, gdy pisze książkę…

 Przeżyłam coś podobnego, gdy dawno, dawno pisałam swoje dość duże opowiadanie, złożone z opisu moich marzeń… Długo żyłam nim, przemyśliwałam je w każdym miejscu, a wracając do domu pisałam i pisałam… Ale książka z tego nie powstała. Zabrakło mi wyobraźni, a nie przytrafiło mi się żadne takie przeżycie w rzeczywistości. Może kiedyś do tego wrócę – gdy przyjdzie ten czas…

 

Właściwie tyle chciałam napisać – o mnie i o Emilce.

Trochę tu nie ma ładu i składu, niestety. Ale gdy przeczytałam te książki ostatnio, poczułam, że „musze się wypisać”. A ponieważ jestem duża i nowoczesna – no to wypis ten trafia na bloga.

I już.

 A miałam nadzieję, że przestanę pisać o sobie... Nie wyszło :)

Mida
O mnie Mida

30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki. Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru. Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem by Katrine *** My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy Nic nie wiemy, nic nie znamy za to ładnie wyglądamy Kiedy trzeba zrobić dyg My zrobimy go jak nikt Na sukienkach żadnej plamy Przy jedzeniu nie mlaskamy Dama z damą, ty i ja Mama z nas pociechę ma Dama mamie nie nakłamie Wierszyk powie, zna na pamięć Dama grzeczna jest jak nikt No i pięknie robi dyg *** Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną Na klombach mych myśli sadzone za młodu Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną I które mi świeci bez trosk i zachodu. Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. (Kazimierz Wierzyński) *** Każdy twój wyrok przyjmę twardy Przed mocą twoją się ukorzę Ale chroń mnie Panie od pogardy Od nienawiści strzeż mnie Boże Wszak tyś jest niezmierzone dobro Którego nie wyrażą słowa Więc mnie od nienawiści obroń I od pogardy mnie zachowaj Co postanowisz niech się ziści Niechaj się wola twoja stanie Ale zbaw mnie od nienawiści Ocal mnie od pogardy Panie (N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca") *** Śnić sen, najpiękniejszy ze snów, Iść w bój, w imię cierpień i krzywd I nieść ciężar swój ponad siły, Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt. To nic, że mocniejszy jest wróg, Że twierdz obległ setki i miast, Lecz bić, bić się aż do mogiły. Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd, Choć tak beznadziejnie daleki ich blask. By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł Pod sztandarem swym iść, Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg! Właśnie to posłannictwa jest sens, Więc ślubuję tu dziś Mężnym być i nie skalać się łzą, Gdy na śmierć przyjdzie iść. I nasz świat lepszy stanie się, niż Dawniej był, nim rycerski swój kask Wdział i ten, co ślubował niezłomnie Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd! The Impossible Dream, Joe Darion THE VERY BEST OF Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie O III urodzinach Salonu24 Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach Bajka wakacyjna - o elfach Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga Niejasne bajdurzenie o dorosłości Matura. Krótkie studium poznawcze Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr O moim pisaniu - właśnie Naiwna. Głupia - o zaufaniu Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa "Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd Oto właśnie ta Noc - o Passze Historia pewnego cudu - o moich narodzinach Okruchy życia - o mnie Starsza Siostra - o siostrze :) Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku Zagiąć psora - o nauczycielach Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Rozmaitości