Mida Mida
683
BLOG

Wakacyjne wojaże. Wspomnienie wśród śniegu

Mida Mida Rozmaitości Obserwuj notkę 26

Dla Sosenki, jak się należy :)

***

Zdarzyło się, że w trakcie wakacji przyjechał do nas starszy brat, który zaprzągł młodsze rodzeństwo do kieratu i razem zrobili rowery. A mnie napadło i stwierdziłam: jedziemy!
Wsiedliśmy, pojechaliśmy. Jachoo myślał, że to będzie taka mała przejażdżka wokół wsi i nawet bluzki nie chciało mu się wkładać. Jedziemy drogą przez wieś, trzeba zawracać, a ja mówię:
– Jedziemy dalej, ludzie!
Jachoo stwierdził, że bez koszulki dalej się nie zapuszcza, a my, same baby, ruszyłyśmy na podbój świata. Wyjechałyśmy na główną drogę, która nazywamprzelotówką – wiedzie wprost do przejścia granicznego w Sławatyczach i jest gładka jak stół. 4 kilometry przez naszą wieś, 5 kilometrów do dalszej wsi, to było dla nas mało. Zrobiłyśmy postój w jeżynach, gdzie zdobyłam szramę w poprzek ramienia – przedzierając się przez rów nadziałam się na… śliwkę...
Bez dłuższego zastanawiania się postanowiłyśmy wracać dookoła. Co za problem? Pierwszy raz na rowerze w tym miejscu, ale przecież wszystkie drogi prowadzą do Rzymu…

Na tym odcinku droga wiodła przez las. Na ulicy kładły się cienie dające wytchnienie zgrzanej głowie, a po obu stronach między zielonymi drzewami błyskało wesołe słońce. Okolica bajkowa wprost. Miałam wrażenie, że zaraz z którejś strony zobaczę jakieś stworki – elfy, czy krasnoludki?

Gdy zza lasu ukazały się najzwyczajniejsze domy ludzkie, a zaraz potem szkoła naszej znajomej poczułam trochę żalu. Ale w końcu życie to nie bajka.

To była zwykła wycieczka, rower, trasa, postoje w rowach i nowe okolice. Ja chciałam jeszcze bardziej kręcić, ale damy jadące ze mną nie zgodziły się na eksperymentalną jazdę polną drogą, która nawet na mapie ginęła w lesie.

Zrobiłyśmy porządne koło, ponad 30 km., jeśli dobrze pamiętam. Wyjechałyśmy przed wieś, a wróciłyśmy od tyłu, zahaczając o miasteczko leżące nieopodal i wracając drogą tzw. “przez pola”. W miasteczku zeżarłyśmy lody, słuchając, jak na szóstą biją dzwony w kościele.

***

Powtórzyłyśmy później fragment tej trasy, jadąc do Romanowa.

To już była zaplanowana podróż, z zapasem wody na bagażniku i pieniędzmi w portfelu.
W Romanowie jest pięknie. Do muzeum weszłyśmy spytać o ulotki – żadnych nie było, bo to nie sezon na wycieczki. Ale wokół muzeum jest park, a w parku siedzi na ławeczce Kraszewski i patrzy na taki wielki, rozłożysty świerk.
Mogę się założyć, że pod tym świerkiem mieszkają elfy.
Nieco dalej, gdy pójdzie się prosto aleją, kończą się pięknie utrzymane trawniki i żwirowane alejki. Tam jest uroczysko i taneczny krąg… Stałam, patrząc na wydeptany w ziemi ślad i wyobrażałam sobie, jak w księżycowe noce zapełnia się on tłumami faunów i nimf. Czy w ziemi nie było przypadkiem odciśniętego kopytka?...

Gdy parę miesięcy wcześniej byłam tam z przyjaciółką K., siostrą cioteczną i jej chłopakiem (w czerwcu w ramach oblewania) wypowiedziałam na głos niektóre z tych wyobrażeń. Zamilkłam, gdy zobaczyłam, że dziwnie na mnie patrzą.

Za uroczyskiem nie da się dalej iść, bo tam są chaszcze i pokrzywy. Trzeba wycofać się z tego zakątka i skręcić w alejkę. A ona też nie jest taka zwyczajna.
Po obu jej stronach rosną drzewa, wygięte w najrozmaitsze pozy i obrośnięte mchem. Na takich drzewach mogą mieszkać licha. Drzewa rosną na tyle gęsto, że alejka w najsłoneczniejszy dzień jest zacieniona. W takim miejscu nie można być obojętnym. Każdego opadają tam marzenia, spełnione lub te wciąż czekające na swoją kolej…

Żeby otrząsnąć się z melancholii spójrzmy na to, co jest obok alejki – miejsce z zupełnie innej bajki. Ot, kawałek ogrodu porośnięty po prostu trawą, miejsce gotowe na rozpalenie ogniska, wokół nawet stoją ławki i pieńki, niedaleko stół. Kiedyśmy tam przyjechali, koszmarnie gryzły komary, więc nasz postój z konieczności był krótki.

A nieco do przodu jest niewielka, okrągła kapliczka, a obok niej niewielki ołtarz polowy. Nasza znajoma powiedziała, że brała udział w Mszy Św. tam odprawianej. Myśmy obejrzeli puste ławki, stanęliśmy przed zamkniętymi drzwiami, po czym zawróciliśmy.

Taki był nasz pobyt w Romanowie.

***

W te wakacje zrobiliśmy, w większym gronie jeszcze jedną wycieczką. Załadowaliśmy się w samochody (dwa) i pojechaliśmy oglądać to, co zostało z twierdzy Brześć.

W pierwszym miejscu (odwiedzaliśmy kolejno punkty wyznaczone przez mapę) było pole. Strawersowaliśmy przeszkody terenowe w postaci kanionu zarośniętego zielskiem i stromych pagórków. Okazało się to niepotrzebne, gdyż brat z małą córeczką po prostu owe przeszkody obszedł dookoła…
Dalej były tylko porozrzucane kamienie, Śmialiśmy się że jakiś nadgorliwy rolnik twierdzę zaorał. Pojechaliśmy do kolejnego punktu.


Tata: tu nie ma pola!

Tam bunkry owszem były, ale jedna część niedostępna, a druga część własność prywatna. W obliczu groźnego psa wycofaliśmy się na nasze z góry upatrzone pozycje… Pojechaliśmy dalej.

W trzecim miejscu nareszcie była twierdza, jak się patrzy, ale o niej moja rodzina wiedziała wcześniej.
Wielka przestrzeń obsadzona bunkrami. Do środka wejść się raczej nie dało, z resztą to nieciekawe (bunkry otwarte dla zwiedzających przypominały wychodek; nawet ktoś dowcipny napisał z jednej strony: dla panów, a z drugiej: dla pań).
Największy bajer to było chodzenie PO bunkrach. Wspinanie się po zgromadzonych kamieniach, przeskakiwanie rozpadlin i patrzenie na świat z góry.
Jeden koniec bunkra opływała woda, a w wodzie leżała lodówka. Nieźle nas to rozbawiło.


Lodówka. Pomysłowość ludzka nie zna granic

Nieco dalej pływały łabędzie, które moje rodzeństwo z zapałem fotografowało.



Łabędzie. o razu milej, gdy rodzina w komplecie

Bunkry wrastały we wzgórza, a wzgórza porastały trawy. Wokół było dużo wody, bo w końcu cały lipiec lało – dobrze pamiętam?...
Po wzgórzach biegała moja siostra (młodsza), a ja się z niej śmiałam, że robi za Świteziankę. Ale ona była tam wcześniej i znała to miejsce. Ja odkrywałam.


Świtezianki hasające po bunkrach

W takich miejscach… zawsze brakuje mi kogoś, kto by chciał posłuchać tego, co… co one we mnie budzą, jakie uczucia wywołują. Uczucia może nie są ważne, ale w takich miejscach… są potężne.
Z braku ktosia milczę lub gadam do siebie, ale każdego, kto wtrąca się ze swoim ja w tę moją samotność traktuję jak intruza. A obcy przeszkadzają najbardziej.

Ale nie można przecież znienacka oświadczyć, że teraz bunkry są moje, nawet na 10 minut… A są one, jak się okazuje, często przez miejscowych odwiedzane.
Więc swoje pragnienie odosobnienia mogłam sobie wsadzić w nos.


Bunkier, jaki jest, każdy widzi


Ja wśród głazów


Tata znalazł pole :)

Słońce zaszło, moja mała bratanica zmęczyła się i wróciliśmy do domu.

***

Tak na szybko nie przypominam sobie więcej podróży. Spacerów było wiele, przejażdżek rowerowych też troszkę. Do tego coroczna wyprawa do Kodnia. A oprócz tego szalone zabawy, które organizowaliśmy sobie na miejscu, bez wyruszania w drogę.
Cóż, jesteśmy ludźmi, którzy w swoim towarzystwie potrafią się ze sobą bawić :)

Mida
O mnie Mida

30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki. Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru. Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem by Katrine *** My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy Nic nie wiemy, nic nie znamy za to ładnie wyglądamy Kiedy trzeba zrobić dyg My zrobimy go jak nikt Na sukienkach żadnej plamy Przy jedzeniu nie mlaskamy Dama z damą, ty i ja Mama z nas pociechę ma Dama mamie nie nakłamie Wierszyk powie, zna na pamięć Dama grzeczna jest jak nikt No i pięknie robi dyg *** Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną Na klombach mych myśli sadzone za młodu Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną I które mi świeci bez trosk i zachodu. Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. (Kazimierz Wierzyński) *** Każdy twój wyrok przyjmę twardy Przed mocą twoją się ukorzę Ale chroń mnie Panie od pogardy Od nienawiści strzeż mnie Boże Wszak tyś jest niezmierzone dobro Którego nie wyrażą słowa Więc mnie od nienawiści obroń I od pogardy mnie zachowaj Co postanowisz niech się ziści Niechaj się wola twoja stanie Ale zbaw mnie od nienawiści Ocal mnie od pogardy Panie (N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca") *** Śnić sen, najpiękniejszy ze snów, Iść w bój, w imię cierpień i krzywd I nieść ciężar swój ponad siły, Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt. To nic, że mocniejszy jest wróg, Że twierdz obległ setki i miast, Lecz bić, bić się aż do mogiły. Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd, Choć tak beznadziejnie daleki ich blask. By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł Pod sztandarem swym iść, Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg! Właśnie to posłannictwa jest sens, Więc ślubuję tu dziś Mężnym być i nie skalać się łzą, Gdy na śmierć przyjdzie iść. I nasz świat lepszy stanie się, niż Dawniej był, nim rycerski swój kask Wdział i ten, co ślubował niezłomnie Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd! The Impossible Dream, Joe Darion THE VERY BEST OF Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie O III urodzinach Salonu24 Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach Bajka wakacyjna - o elfach Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga Niejasne bajdurzenie o dorosłości Matura. Krótkie studium poznawcze Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr O moim pisaniu - właśnie Naiwna. Głupia - o zaufaniu Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa "Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd Oto właśnie ta Noc - o Passze Historia pewnego cudu - o moich narodzinach Okruchy życia - o mnie Starsza Siostra - o siostrze :) Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku Zagiąć psora - o nauczycielach Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Rozmaitości