Od zawsze patrzę w niebo. Za dnia podziwiam jego kolory i kształty chmur, nocą zachwycam się gwiazdami. Wiele razy obraz z chmur, zmieniający się przed moimi oczami, inspirował mnie do układania opowieści. Jako mała dziewczynka, około lat dwunastu, wymyśliłam, że na niebie są różne kraje, tak jak na ziemi. I czasami możemy zobaczyć "co się dzieje tam u nich" - widzimy to, podziwiając krajobrazy zbudowane z chmur...
Ułożyłam w ten sposób trzy bajki. Zawsze miałam nadzieję, że kiedyś je spiszę i wydam w postaci całego zbioru pt. Opowieści z Diolanii Niebieskiej. Na razie spisałam jedną z tych bajek i zaraz wam ja zaprezentuję, ale najpierw jeszcze słowo wyjaśnienia...
Główną bohaterką tej baśni jest królewna Almida. I tu zdradzę tajemnicę, o którą tyle razy mnie pytano... :) To własnie od imienia tej królewny pochodzi mój nick, pod którym piszę bloga już trzeci rok. Nie z mitologii, nie od króla Midasa... Choć jest jeszcze jedno źródło tego nicka, któremu być może poświęcę odmienny tekst. Ale niewątpliwie to moja królewna mnie zainspirowała i jej imię w wersji skróconej przyjęłam.
Jest to zupełnie nieuzasadnione, dlatego że układając bajki wymyśliłam trzy siostry,każdą inną. Najbardziej podobną do mnie była królewna Fabiana, a Almida jest moim przeciwieństwem. Ale skrócone imię drugiej księżniczki wszystkim kojarzyłoby się z samochodem i dlatego postanowiłam jako nick przybrać imię królewny młodszej.
Tyle wystarczy wstępu, a teraz zapraszam do przeczytania baśni, którą ułożyłam, mając lat 13 - ale wtedy wyglądała ona inaczej (królewna była tam bardziej niesforna), spisałam, mając lat koło szesnastu, a ostatnie (jak na razie) poprawki wprowadziłam dziś.
____________________________________________________________________________
Nie wiem, czy wiecie, że tak samo jak na Ziemi,na Niebie też są kraje. Tylko w przeciwieństwie do tych ziemskich, nazywane są one Państwami Niebieskimi. Historie, które wam opowiem, zdarzyły się właśnie tam – w krajach niebieskich. Owymi krainami rządził Restodante, człowiek mądry i dobry. Władał on potężnymi mocami i pilnował porządku we wszystkich krajach, które powstały, gdy podzielił wielki teren nieba między kolejnych królów. Mieszkali oni w swoich własnych małych państwach. Wśród nich był również Edward von Duncan z żoną Teodozją. Był on królem Pergolanii, Diolanii i Roksanii. Miał trzy córki: Alię, Fabianę i Almidę oraz syna Finneodora. Żyli oni wspólnie w radości i szczęściu.
Królewna Almida była najmłodszą ze wszystkich córek. Miała bujne, falujące włosy, tak jasne, że prawie białe oraz modre jak niezapominajki oczy. Ubierała się zawsze na niebiesko lub jasnofioletowo. Skończyła niedawno trzynaście lat i była trochę rozpieszczana przez rodziców. Była ich ukochaną córeczką, dlatego król Edward spełniał wszystkie jej prośby, nawet jeśli nie były całkiem rozsądne. Tak było również tym razem…
Królewna Almida przechadzała się po zimowym ogrodzie, podziwiając jego piękno. W pewnym momencie przystanęła na polance i pomyślała sobie: „Jak tu jest cudnie! Jakżebym chciała mieszkać na co dzień w takim miejscu! Czemuż moja komnata nie może tak wyglądać?… Wtedy mogłabym ją pokochać i wracać do niej z radością.” Spacerując po polanie, rozmyślała: „Mój stolik, przy którym czytam oraz piszę listy i wiersze, mógłby wyglądać tak, jak ten pień po stuletnim drzewie… Przykryty bielutkim śniegowym obrusem… A te krzaki, zrośnięte razem tam, w kącie polany, wyglądają jak moje ukochane pianino. I gdyby tak zamiast wyniosłych, zimnych kolumn mieć w pokoju drzewa przykryte cieniutką warstewką śniegu, wyglądające jak nimfy zastygłe w trakcie rytualnego tańca… A między drzewami powieszone półki na moje ukochane książki! Co jeszcze w moim pokoju wyglądałoby o wiele piękniej w zimowej szacie? Zamiast skóry niedźwiedziej mogłabym mieć w pokoju śniegowy dywan, puszysty i miękki, tylko co by tu zrobić, żeby był on jednocześnie cieplutki?… Do kompletu trzeba dodać tylko moje łóżko, z baldachimem i kotarami. Mogłabym mieć śniegową pościel, oraz kotary utkane z lodowych sopli. Jak by to pięknie wyglądało! A może by tak poprosić tatę, jest on przecież królem, może zrobić wszystko! Na pewno będzie umiał odpowiednio przerobić moją komnatę, aby była cała w śnieżnej bieli!…”
Jak pomyślała, tak zrobiła. Opowiedziała o swoich wyobrażeniach ojcu. Stary król zasępił się nieco, gdy usłyszał niesamowity pomysł swojej córki. Doskonale wiedział, że nie może nic zrobić, by spełnić jej marzenia. Jednocześnie bardzo kochał Almidę i nie umiał niczego jej odmówić. Rozmyślał długo, aż w końcu wpadł na pomysł – postanowił poprosić o pomoc Restodantego. Tylko on, jako zwierzchnik wszystkich państw niebieskich, najpotężniejszy wśród wszystkich królów, mógłby dokonać tak trudnej rzeczy.
- To faktycznie niesamowity pomysł, królu Edwardzie. Komnata w pałacu przerobiona na zaśnieżoną polanę! Czego to twoja córka nie wymyśli… - Dziwił się Restodante, gdy usłyszał o wszystkim. – Rozumiem jej pragnienia, ale sam rozumiesz, królu, że coś takiego jest niemożliwe do zrobienia.
- Drogi Restodante – odpowiedział król Edward. – Jeśli ty nie spełnisz jej marzenia, to nikt tego nie zrobi – sam doskonale to rozumiesz. Dlatego ciebie poprosiłem o pomoc. Może jednak mógłbyś coś tu poradzić?
Restodante zamyślił się i po chwili powiedział:
- Zobaczę, co się da zrobić, ale nic nie obiecuję. Najpierw muszę być pewien, że twoja córka zasługuje na taki dar.
- Dziękuję ci, Restodante. Jestem pewien, że zasługuje.
- Ale musi to udowodnić. Tak, żeby nikt w to nie wątpił.
Król Edward pożegnał Restodantego i odszedł zamyślony. Nie miał wątpliwości, że Almida powinna otrzymać swoją śniegową komnatę, jeśli tylko jest to możliwe. Zaskoczyła go wiadomość, że musi ona udowodnić, iż jest godna takiego wyróżnienia. Rozmyślania króla dotyczyły teraz jednego pytania: co królewna powinna zrobić?
Minęło parę dni. Królewna Almida codziennie spacerowała po ogrodzie, wyobrażając sobie, że jej komnata jest choć trochę podobna do ulubionej polanki. Któregoś razu rozmyślając o tym i owym poszła nieco dalej, niż zwykle podczas swych porannych spacerów. Z zadumy wyrwało ją cichutkie piśnięcie. Przystanęła zdziwiona i rozejrzała się wokół. „Taki dźwięk wydaje zwykle zwierzątko, kiedy jest uwięzione lub zranione” - pomyślała z przestrachem. Nie zauważyła jednak wokół siebie nikogo i już miała pójść dalej, kiedy zwierzątko odezwało się jeszcze raz. Przykucnęła i przyjrzała się uważnie ziemi. Po chwili zobaczyła, kto tak żałośnie piszczał: niedaleko leżał mały lisek, który zaczepił łapką o wystający korzeń. Kiedy chciał się uwolnić, jego łapa utknęła głębiej w pułapce i każde kolejne szarpnięcie sprawiało mu ból. Kiedy Mida schyliła się do liska, nie miał on nawet siły, żeby się wyszarpnąć z jej rąk. Ale łapa liska z bardzo spuchła i królewna nie mogła wydostać jej z pułapki. Nagle usłyszała za sobą szmer rozmowy. Nadchodzili jacyś ludzie. Almida szepnęła liskowi, żeby na nią poczekał i skryła się za drzewem. Rozmowa dobiegająca ją z daleka przeradzała się w kłótnię.
- Ja pierwszy zobaczyłem to zwierzę, dlatego ja je wezmę. To piękny okaz, sprzedam jego skórę i za zarobione pieniądze kupię mojej żonie srebrny naszyjnik wysadzany drogimi kamieniami.
- Nieprawda, to ja wezmę tego lisa! Ty byś je od razu zabił, a ja oswoję je i dam mojej córce. Dopiero jak jej się znudzi, złupię z niego skórę…
Głosy zbliżały się coraz bardziej. Królewna zrozumiała, że nie ma czasu do stracenia. Gdyby zostawiło liska tutaj, jego los byłby przesądzony; tak czy siak byłby skazany na śmierć. Nie mogła na to pozwolić. Wyskoczyła zza drzewa i skierowała się prosto ku nadchodzącym ludziom. Nawet nie zastanawiała się nad tym, że któryś z nich mógłby być dla niej niebezpieczny. Pełna gniewu zawołała do kłusowników:
- Co robicie w ogrodzie królewskim? Tu nie wolno wchodzić obcym!
Dwaj mężczyźni zdziwili się, widząc ją i zwolnili kroku, ale nie zatrzymali się. Najwyraźniej mieli nadzieję, że odwrócą uwagę księżniczki i zabiorą swą ofiarę. Almida nie mogła do tego dopuścić.
- To jest ogród królewski, należący do pałacu. Natychmiast się z niego wynoście.
Jeden z mężczyzn zaśmiał się bezczelnie.
- A panienka co tutaj niby robi? Krajobrazy ogląda? Odejdziemy stąd, jeśli panienka pójdzie z nami i wróci grzecznie do swego domu.
- To jest mój dom – odpowiedziała mu Mida, nie spuszczając z oka obu mężczyzn. – Mieszkam tutaj i żaden oberwaniec nie będzie mi tu wydawał poleceń. – Widząc, że drugi mężczyzna zamierza jej przerwać, dodała szybko.
- Wiem, po co tu przyszliście, słyszałam waszą kłótnię. I mam propozycję: ja nie powiem o tym mojemu ojcu, królowi Edwardowi, a wy odejdziecie stąd i więcej się tu nie pojawicie, albo… ojciec dowie się o wszystkim i was ukarze.
Widząc błysk zdecydowania w oczach dziewczyny i jej nieugiętą postawę kłusownicy się zlękli. Jej groźba brzmiała poważnie, a żaden z nich nie chciał występować przeciw królowi. O Edwardzie von Duncanie wszyscy wiedzieli, że jest dobrym i sprawiedliwym władcą, ale jego gniew jest straszny. Kłusownicy spojrzeli na Almidę raz jeszcze i widząc, że ona się przed niczym zawaha, odeszli natychmiast.
Widząc, że mężczyźni opuścili ogród, królewna pochyliła się nad uwięzionym w pułapce zwierzątkiem. Znalazła kamień z ostrą krawędzią i przepiłowała korzeń, po czym wzięła liska na ręce i czym prędzej pobiegła do domu. „Żaden obcy nie ma prawa wstępu do królewskiego ogrodu.” Pomyślała. „Trzeba będzie powiedzieć tacie, żeby sprawdził mur okalający teren ogrodu. Najwyraźniej jest gdzieś uszkodzony.”
Królewna postanowiła opiekować się liskiem, póki nie wróci do zdrowia. Przez cały miesiąc zajmowała się nim bardzo troskliwie. Kiedy tylko wyzdrowiał, wypuściła go do lasu. Wiedziała, że zwierzątko przyzwyczaiło się do jej opieki i nie będzie umiało od razu żyć na wolności, dlatego wprowadzała je w naturalne warunki delikatnie, krok po kroku. Aż pewnego dnia lisek odnalazł swoją rodzinę i już nie potrzebował królewny. Trochę było jej żal rozstać się z ulubieńcem, ale wiedziała, że tak dla niego będzie najlepiej.
Czas płynął powoli i leniwie. Zima kończyła się, nadszedł czas wiosennych porządków. Królewna była za dnia wystarczająco zajęta codziennymi problemami, żeby nie martwić się ani o liska, ani o swoją komnatę. Kiedy jednak kładła się spać, powracały do niej marzenia o zimowej szacie jej pokoju. Almida rozumiała jednak, że te pragnienia się nie spełnią. Byłą rozsądną osóbką, dlatego nie płakała z tego powodu. Marzenia są piękne także wtedy, kiedy się nie spełniają.
I tak płynęło jej życie, aż pewnego dnia do Roksanii Niebieskiej, państwa w którym mieszkała Królewna Almida z rodziną, przybył posłaniec. Zapowiedział rychły przyjazd Restodantego. „Co też może być powodem tak niespodziewanego i nagłego przyjazdu zwierzchnika Państw Niebieskich?” Zastanawiał się król Edward. Było to naprawdę zaskakujące.
Wszystko wyjaśniło się, kiedy Restodante przybył. Król Edward urządził wspaniałe przyjęcie, żeby uczcić jego przyjazd. Kiedy wszyscy najedli się i napili Restodante powstał i przemówił:
- Pewnego dnia w tej oto sali, choć w trochę mniej uroczystej chwili, odbyłem z obecnym tu królem Edwardem pewną rozmowę. Opowiedział mi on o wielkim marzeniu jego córki, która pragnęła, aby jej komnata wyglądała jak leśna polana w najpiękniejszej zimowej szacie. Pomysł ten wydał mi się bardzo oryginalny, ale na pewno niemożliwy do zrealizowania. Po głębszym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że coś jednak można by tu zrobić.
Tutaj przerwał i spojrzał z uśmiechem na królewnę, która siedziała zawstydzona, że jej najskrytsze marzenia zostały przedstawione wielkiej ilości osób zebranych na przyjęciu. Tymczasem Restodante kontynuował swoje przemówienie:
- Powiedziałem wtedy memu przyjacielowi, królowi Edwardowi, że jego córka musi udowodnić, iż zasługuje na tak niesamowity dar. Szczerze jej tego życzyłem, ale bałem się, że mimo wszystko naszej dzielnej królewnie się to nie uda. Jakże wielka była moja radość, kiedy okazało się, jak bardzo się pomyliłem! Choć moja umiejętność przewidywania przyszłości jest powszechnie znana i szanowana… Oto okazało się, że królewna Almida zrobiła coś wyjątkowego. Przyznacie wszyscy, iż to dowodzi, że zasługuje ona na największe wyróżnienie. Dowiodła wielkiej dobroci swego serca, wielkiej odwagi, zdecydowania, umiejętności szybkiego działania i podejmowania trafnych decyzji oraz miłości do wszystkich stworzeń na ziemi. Królewna uratowała małego, bezbronnego liska z pułapki, właściwie wyrwała go z rąk kłusowników. Myśleli, że dopisało im wielkie szczęście, gdyż złapią piękne zwierzę nie zastawiając wnyk – pod samym nosem króla, na terenie królewskiego ogrodu. Nasza dzielna królewna nie tylko ocaliła życia tego zwierzątka, ale także zaopiekowała się nim, wyleczyła jego skręconą łapę oraz wypuściła go na wolność, przyuczając do życia w naturalnych warunkach. Chyba wszyscy mi przyznacie, że taki czyn zasługuje na nagrodę.
W tym momencie przemówienie Restodantego przerwał istny huragan oklasków. Almida siedziała zaskoczona i zawstydzona, ze spuszczoną skromnie głową. Nie mogła jednak długo pozostać obojętną wobec tak wielu wyrazów uznania, dlatego uniosła do góry zaczerwienioną z zażenowania twarzyczkę i uśmiechnęła się do obecnych. Brawa rozległy się jeszcze głośniej ze wszystkich stron, ale Zwierzchnik Państw Niebieskich położył im kres, znów zabierając głos.
- Dlatego postanowiłem spełnić jej marzenie. – Powiedział głośno i dobitnie. – Może to królewnę zmartwi… Choć robiłem co w mojej mocy, nie udało mi się zrealizować jej pragnienia dokładnie. Almido – zwrócił się do królewny – nie otrzymasz ode mnie Śniegowej Komnaty. Ale chcę ci podarować Komnatę Czterech Pór Roku. Kiedy tylko skończy się jedna pora roku i rozpocznie kolejna, wystrój twojej komnaty się zmieni. Udało mi się jednak zrobić tyle, że nawet jeśli jesienią na dworze będzie zawierucha, deszcz i zimno, u ciebie w komnacie będzie złoto i ciepło. Jednym słowem – będziesz miała każdą porę roku w jej najlepszym wydaniu.
- Dziękuję. – Wyszeptała królewna. – Otrzymałam więcej, niż pragnęłam, najdroższy Restodante. To naprawdę wyjątkowy dar. Obiecuję ci, że nigdy nie zrobię niego złego użytku i zawsze będę pamiętać, dlaczego go otrzymałam.
- Cieszę się bardzo. – Odpowiedział. – To mi wystarczy. A teraz idź i obejrzyj swoją komnatę. Wchodząc do niej i podziwiając jej piękno, pamiętaj o mnie.
Królewna poszła podziwiać swój prezent. Ponieważ wiosna jeszcze nie nadeszła, komnata była w śnieżniej szacie. Wszystko było tak, jak królewna sobie wyobrażała, a nawet jeszcze piękniejsze.
- Nie zasłużyłam na taki prezent. – Wyszeptała Mida do swojej siostry, która wraz z nią oglądała komnatę.
- Ale go otrzymałaś. – Powiedziała Fabiana, siostra Almidy. – Nie zmarnuj go.
- Na pewno nie zmarnuję, obiecuję! – Zawołała Almida śmiejąc się głośno i radośnie. – Ciesz się ze mną, Fabio! Dziś jest dzień spełniania marzeń! O czym ty marzysz?
- Wiesz, że kiedyś będziemy królowymi swoich własnych państw? Otóż ja chciałabym być mądrą i dobra królową, szanowaną i kochaną przez mój lud. To moje największe marzenie.
- Mogę ci obiecać, że tak będzie. A teraz chodź ze mną. Pobiegnijmy do ogrodu.
Dziewczęta wybiegły z pałacu, zabierając ze sobą Alię i Finna. Rodzeństwo skakało, tańczyło śmiało się i bawiło, jakby byli małymi dziećmi – choć mieli już wszyscy po kilkanaście lat! To był dzień spełniania marzeń, tak jak powiedziała Almida i nikt nie mógł być smutny!
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości