Ostatnimi czasy siedzę w domu, mając mnóstwo wolnego czasu i lekcji do uzupełnienia. Ale dowiedziałam się wczoraj, że moja koleżanka, od której spodziewałam się uzupełnić notatki, wyjechała i nie zamierza szybko wracać. Postanowiłam nie przejmować się i ja. Dlatego wraz z mamą i siostrą poszłam wczoraj do teatru. Na "Opowiadania dla dzieci" według Isaaca Bashevisa Singera.
To była wyjątkowa wyprawa. W Teatrze Narodowym zdarzyło mi się być parę razy - bilety były wtedy zamawiane trzy miesiące przed przedstawieniem, potem trzeba było się pięknie ubrać i przygotować, wiadomo, idziemy do Teatru! Tym razem bez żadnego przygotowania wybrałyśmy się tak, jak stałyśmy. Zupełnie zapomniałam, że to Teatr Narodowy, a mogłam chociaż zmienić bluzkę. Trochę głupio mi było. W każdym razie 45 minut przed przedstawieniem ustawiłyśmy się w kolejce po wejściówki. I - udało nam się je kupić! Odczekałyśmy swoje, ale udało się. Gdy odeszłyśmy od okienka, kolejka za nami liczyła chyba 50 osób...
Przedstawienie było w Sali Bogusławskiego. Na ostatnie dni ferii ustanowiono specjalną promocyjną cenę biletów (20 zł za bilet, nasze wejściówki - 17 zł.) Sala pękała w szwach. Nie było żadnych wolnych miejsc, ludzie siedzieli na schodach, które też były szczelnie zapełnione! Całe przedstawienie obejrzałam siedząc na schodach, wysoko, wysoko, w ostatnim rzędzie balkonu. To też było wyjątkowe.
Nie będę opisywać treści przedstawienia, czy tego, jak to wyglądało. Zrobili to inni i zrobili dobrze: http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34861,4753720.html, http://savagesaints.blogspot.com/2008/01/opowiadania-dla-dzieci-singera-w.html, http://www.polskieradio.pl/kultura/teatr/artykul28916.html.
Chciałam tylko tradycyjnie wrzucić tu kilka refleksji, właściwie parę słów o tym, co przeżyłam. Siedziałam daleko i oczywiście zapomniałam wziąć aparatu słuchowego. Musiałam naprawdę skupić się mocno, aby słyszeć i widzieć. A to w teatrze najważniejsze... W rezultacie czułam się, jakbym była na tej scenie, wśród tych ludzi. Oni tylko grali, ale świat, który przedstawiali, był tak realny, rzeczywisty, że w trakcie dwóch godzin przedstawienia żyłam w tym świecie, w ten sposób widziałam, myślałam... Gdy profesor Szlemiel zapomniał, gdzie jest jego dom, w którym czekali goście z przyjęciem urodzinowym - miałam ochotę wraz z nim usiąść i zapłakać; gdy spotkał psa, wspaniałego przyjaciela, wraz z nim się cieszyłam; gdy profesor opowiadał psu historie - ja też zmieniałam się w słuch i przeżywałam to wszystko, czując się, jakbym była w środku wydarzeń. Chciałam wejść do arki, przymierzyć nowe buciki Nędzy, kupić śledzia na targu, poprosić o radę żydowskich mędrców, pogłaskać psa-figlarza, a gdy wyświetlono film o Warszawie, pomyślałam: to jest mój dom.
Najwspanialsza dla mnie była reakcja dzieci. Niedaleko mnie siedziała mała dziewuszka, może sześcioletnia, która cały czas zadawała pytania: "A co to? A czemu?" Wpatrywała się w scenę jak urzeczona, a po przedstawieniu skakała z radości na swoim siedzeniu. Była naprawdę zachwycona. Myślę, że ona zapamięta to przedstawienie na długo. I coś z tego zostanie w niej - może na całe życie. Warto, naprawdę warto, pisać i grać dla dzieci. Właśnie dlatego.
Singer napisał tak: "Folklor odgrywa najważniejszą rolę w literaturze dziecięcej. Tragedią współczesnej literatury dla dorosłych jest to, ze wzięła rozwód z folklorem. Wielu współczesnych pisarzy utraciło swe korzenie. (...)
W rzeczywistości nie ma literatury bez korzeni. Nie można napisać dobrej powieści po prostu o anonimowym człowieku. Każdy człowiek ma swój rzeczywisty i duchowy adres. (...) Im bardziej pisarz jest zakorzeniony w swoim środowisku, tym bardziej rozumie wszystkich ludzi, im bardziej jest patriotą, tym bardziej staje się czytelny dla całego świata.
Kiedy zacząłem pisać opowiadania do mojego zbioru "Koza Złotka" wiedziałem dobrze, że czytać je będą nie tylko żydowskie dzieci. Opisywałem żydowskie dzieci, żydowskich mędrców, żydowskich głupków, żydowskie narzeczone i żydowskich narzeczonych. Wydarzenia, które opisywałem, nie działy się w jakimś anonimowym kraju, tylko w miasteczkach i wioskach, które dobrze znałem i w których się wychowałem. Moimi świętymi są żydowscy święci, moimi demonami - żydowskie demony. I ta książka została przetłumaczona na wiele języków.
Wielu współczesnym książkom dla dzieci brakuje lokalnego kolorytu i etnicznego uroku. Pisarze tak bardzo chcą być "światowi", tak bardzo chcę wyprodukować towar, który by wszystkich zadowolił - ze nie przemawiają do nikogo."
To właśnie u Singera się widzi i czuje tak dobrze. Tą atmosferę domu, miejsca, które się bardzo dobrze zna - i kocha. Wspaniale oddał ją reżyser, Piotr Cieplak, skupiając się na detalach, na przykład poduszkach z gęsiego pierza. I jedno jest pewne: ten świat jest prawdziwy, może nawet bardziej niż to, co widzimy po wyjściu z Teatru.
"Dzieci są najlepszymi czytelnikami prawdziwej literatury.
(...) Dzieci lubią jasność, logikę i nawet takie przestarzałe rzeczy, jak interpunkcja. Co więcej, wciąż domagają się prawdziwej fabuły, z początkiem, środkiem i zakończeniem, a więc tego, co literatura piękna opowiadała przez wiele tysięcy lat.
W naszej epoce, w której dar opowiadania stał się zapomnianą sztuką, a króluje amatorska socjologia i powierzchowna psychologia, dziecko jest wciąż niezależnym czytelnikiem polegającym wyłącznie na swoim smaku. Nazwiska i autorytety nic dla niego nie znaczą. Literatura piękna dla dorosłych rozpadła się na kawałki, a książki dla dzieci będą jeszcze długo ostatnią skarbnicą ciekawej fabuły, logiki, wiary w rodzinę, w Boga, w prawdziwy humanizm" (cyt. też z Singera).
Mam w swej głowie parę pomysłów, niektóre zarysowane do końca, niektóre tylko rozpoczęte. Chcę kiedyś je uporządkować i stworzyć cykl bajek. Zrobiłam małą próbę i moim znajomym dzieciakom bardzo spodobała się bajka, którą ułożyłam i opowiedziałam. Mimo to wiem, że zadanie, które sobie stawiam, jest trudne. Jeśli uda mi sie je zrealizować dobrze - to będę mogła być z siebie dumna, prawda? :)
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura