Gdyby nie Kaczyński…

Kurski to karierowicz i cynik, wierzyć się nie chce, że bez gwarancji sukcesu w tej czy innej partii dał się wywalić z PiS. Ziobro – może nie cynik, ale karierowicz na pewno. Również ciężko uwierzyć, że nie mając gwarancji wygranej w bliżej nieokreślonej perspektywie poszedłby na to, aby dać się wykluczyć swojemu panu, któremu do niedawna służył niczym piesek.

Można sądzić, że fronda została przygotowana  wcześniej i celem jest przejęcie przeważającej liczby członków, a także wyborców dzisiejszego PiS. Nie dziś, nie zaraz, ale za - powiedzmy - trzy lata. Czy ta hipoteza jest prawdziwa, okaże się, jak sądzę, w ciągu pół roku.

Można by też sądzić, że Kaczyński widząc, co się dzieje po wyborach, chcąc ocalić własne dziecko, jakim jest PiS, sam siebie wystawił. Pod pozorem rzekomej, a nagłośnionej krytyki ze strony największych tuzów z jego partii, doprowadził do ich wykluczenia po to, aby pod nową nazwą, młodymi twarzami i z odświeżonym programem kontynuowali jego dzieło. Dla wygrania kolejnych wyborów.

Można by było tak pomyśleć, gdyby nie…. sam Kaczyński, który po prostu nie jest do czegoś takiego zdolny. Chyba że po tych ewentualnych wyborach miałby zostać obwieszczony królem przez dwóch, obecnie „zbuntowanych” eks-członków, ale to się nie wydaje możliwe, znając Kurskiego (zdobywszy władzę po co miałby zwracać się na powrót ku Kaczyńskiemu?).

Wciąż tylko nie wiadomo, co w tym wszystkim robi Cymański – jeden z nielicznych posłów PiS, który na ogół sensownie mówi, a przy tym nie ma parcia na władzę. Ale pytanie powinno raczej brzmieć, co w ogóle Cymański robi w PiSie.

Pewne jest jedno – ani Ziobro, ani Kurski nie poszliby na ten numer, gdyby nie mieli pewności, że przyniesie im  sukces. I nie patrzmy na dzisiejsze słupki poparcia. Przewrót w PiS jeśli nastąpi, to nie w tym roku. Jeśli moje przypuszczenia są słuszne, to ruch „wykluczenia” był planowany od dawna – w Brukseli. Czekali jedynie na przegrane wybory. Po to by wygrać następne, ale już bez Kaczyńskiego Bo gdyby nie on….