Dzisiaj polskie media zajmuje tylko jeden problem, a mianowicie kolejny konflikt na linii prezydent-premier. Od Czerskiej po Woronicza, w każdej redakcji podgrzewa się atmosferę sporu. Zamiast zastanowić się, kto jest naprawdę winien calemu skomplikowaniu w polskiej polityce zagranicznej, od rana atakowani jesteśmy dywagacjami: "Czy jednym samolotem może lecieć prezydent i premier ?", itd.
Przyczyną sporów, jakie pojawiają się na linii Donald Tusk-Lech Kaczyński, jest wadliwa konstytucja. Jakie jest zatem najlepsze remedium na te obecne klopoty ? Oczywiście zmiana w ustawie zasadniczej.
Moim skromnym zdaniem, proponowalbym powrót do chlubnej tradycji monarchii w naszym kraju. Pomysl jest oczywiście malo realny, ale czyżby nie brzmialo by doniośle, gdyby polski przywódca udawal się z wizytą do Waszyngtonu, a dziennikarka CNN informowala by o przylocie "Jego Wysokości Króla Rzeczpospolitej Polskiej". Nareszcie politycy mogliby mówić o wzroście znaczenia naszego kraju na arenie międzynarodowej. Ponadto etykieta wymagalaby od takiego czy innego przywódcy europejskiego odpowiednie zachowanie w obecności naszego wladcy.
Problem jest tylko jeden, kto mialby zostać tym królem. Jeżeli doszukiwać się korzeni pomyslu w Konstytucji 3 Maja, trzeba byloby poszukać potomków Wettinów, ale raczej nikt w naszym kraju nie pogodzilby się z faktem, iż na tronie Rzeczypospolitej Polskiej zasiada Niemiec. Nie pozostaloby nic innego jak przeprowadzić wolną elekcję. Z tymże tu problemy są dwa. Po pierwsze najbardziej chlubne miejsce do tego typu wydarzeń zajmują dziś na warszawskiej Woli bloki z czasów Edwarda Gierka, a tej szopy, o której piszą w podręcznikach też już nie ma. Po drugie, kto mialby być elektorem. Wtedy byly to persony o szlacheckim pochodzeniu, z tymże po 45 latach antyburżuazyjnej propagandy trudno przypuszczać, żeby spoleczeństwo się zgodzilo. Więc może wybierani samorządowcy, ale to znów wcale nie uczyniloby Polski szcześliwszą, gdyby o tym kto zasiądzie na tronie decydowali ludzie pokroju prezydenta Olsztyna, Sopotu, czy samorządowcy ze Starachowic (przyklady można mnożyć).
Zatem może lepiej się jutro porozumieć, niż wprowadzać w życie, ten odgrzewany co jakis czas pomysl z monarchią.