Japońskie horrory słyną z tego, że są straszne. Ich amerykańskie wersje słyną zaś z tego, że są słabe. Tak jest też chyba w przypadku „Nieodebranego połączenia” Erica Vallete’a, które zostało oparte o powieść „Chakushin Ari” autorstwa Yasushi Akimoto (w 2003 roku powstała japońska wersja „Nieodebranego połączenia” w reżyserii Takashiego Miike). Hollywoodzki produkt jest przerażający , ale nie ma w nim specjalnej głębi, czasem jest groteskowy, a widz może sobie zadawać pytanie – po co coś takiego nakręcono?
Pomysł na fabułę nawet niezły – kolejni bohaterowie otrzymują wiadomość na swoją pocztę głosową w komórce. Wiadomość jest zawsze wysłana z przyszłą datą, a w jej treści znajduje się głos danego bohatera zarejestrowany w momencie ostatnich chwil jego życia. Beth Raymond (Shannyn Sossamon) nie może wyjść z szoku po tym, jak w przeciągu kilku dni jest świadkiem śmierci dwójki swoich znajomych, którzy giną w straszliwych okolicznościach. Co gorsza, wie, że obie osoby otrzymały wcześniej mrożące krew w żyłach wiadomości – prawdziwe nagrania przerażających momentów poprzedzających ich śmierć. Choć wydaje się to niemożliwe, połączenia zostały odebrane na parę dni przed śmiercią każdej z tych osób, ale osoby te zginęły dokładnie w tym czasie i w taki sposób, jaki został przedstawiony w proroczych wiadomościach.
Policja twierdzi, że Beth postradała zmysły. Innego zdania jest tylko detektyw Jack Andrews (Ed Burns), którego siostra zginęła w dziwnym wypadku, łudząco podobnym do wydarzeń związanych ze śmiercią znajomych Beth. Jack i Beth łączą siły, gorączkowo pracując nad rozwiązaniem zagadki złowieszczych telefonów.
Jednak kiedy zaczynają zbliżać się do odkrycia prawdy, telefon Beth odzywa się upiornym dźwiękiem, a na wyświetlaczu pojawia się komunikat „Jedno nieodebrane połączenie”...
Co jest dalej można się domyśleć. Beth próbuje rozwikłać zagadkę, a pomaga jej w tym detektyw Andrews. Idzie im całkiem nieźle, ale po drodze napotykają dużą ilość przeszkód oraz zjawisk nadprzyrodzonych i irracjonalnych. Jednak układanka staje się coraz jaśniejsza. Co z tego wszystkiego wynika? Jeśli macie ochotę się dowiedzieć to zapraszam do odwiedzenia kina. Ja jednak odradzam wybranie się na „Nieodebrane połączenie”.
Nie rozumiem czemu ten film ma służyć. Według mnie jego twórcy przesadzili z fantazyjnością i grozą w tym obrazie. Dodatkowo widz nie może poczuć powagi tego co dzieje się na ekranie. Nie jest to horror czy thriller, który przeraża w taki sposób jak choćby „Dziecko Rosemary” czy „Milczenie owiec”. „Nieodebrane połączenie” niby straszy, ale to nie to. Szkoda, że twórcy poszli w stronę filmu ze zjawiskami nadprzyrodzonymi w roli głównej, bo według mnie dużo ciekawiej byłoby, gdyby film opowiadał historię zabójcy, który działa w podobny sposób jak siły ciemności, które widzimy na ekranie. Motyw telefonu komórkowego daje bowiem spore pole do manewru, ale twórcom „Nieodebranego połączenia” nie udało się tego wykorzystać. Zrobili horror dla horroru, grozę dla grozy. Bez głębi, chociaż film opowiada o zjawiskach nadprzyrodzonych – ale co z tego. Takich filmów jak „Nieodebrane połączenie” są dziesiątki.
Zrobienie dobrego horroru to spore wyzwanie. Świadczy o tym to, że amerykański przemysł filmowy – mimo ogromnych nakładów finansowych i olbrzymiej liczby gwiazd kina – nie potrafi zbyt często serwować widzom filmu grozy na miarę oczekiwań. „Nieodebrane połączenie” dołączy do grupy horrorów-rozczarowań i zapewne jego parodia znajdzie się w kolejnej części „Strasznego filmu” (mam nadzieję jednak, że takowa nigdy nie powstanie). Ale jeśli ktoś lubi horrory i źle się czuje, gdy przegapi kolejną nowość z tego gatunku, to do kina i tak się wybierze.
Marcin Żukowski
Zwiastun filmu dostępny na MłodejRP.net i w MłodejRP.tv. Już niedługo kolejne materiały.
Naszymi celami są m.in. wspieranie przedsiębiorczości, dialogu oraz aktywności młodych ludzi. Więcej na naszej stronie - www.MlodaRP.org
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura